Niemiecki ekspert o podwójnej strategii Putina: on prowadzi z nami grę
10 maja 2014Deutsche Welle: W Sewastopolu obserwowaliśmy demonstrację siły i powiązanie przeszłości – rocznicy zwycięstwa ZSRR nad hitlerowskimi Niemcami – z teraźniejszością – aneksją Krymu przez Rosję. Jak Pan to odbiera?
Stefan Meister: Putin chce zamanifestować potęgę władzy i siłę, chce pokazać, że stać go na coś takiego jak aneksja Krymu, – że może zwycięstwo świętować zarówno w Moskwie jak i w Sewastopolu. Ta aneksja jest bardzo podejrzana, dlatego odbieranie defilady wojskowej także tam jest prowokacją. Ale on się tym nie przejmuje. On po prostu robi swoje. A nam wysyła jednoznaczny sygnał: „Musicie liczyć się z Putinem, który pielęgnuje tradycje zwycięstw swego narodu, i nie podda się w tym konflikcie”.
DW: A co w takim razie Putin chciał dać do zrozumienia mieszkańcomKrymu?
SM: To też była demonstracja siły, w myśl zasady „znów jesteśmy kimś i odzyskamy dla Rosji część ZSRR”. Putin kreuje się na rodzaj cara, osobę, która trzyma cugle w rękach, na machera, który zarówno w Moskwie jak i w Sewastopolu jest w stanie odebrać defilację. On rządzi poniekąd imperium.
DW: A jakie znaczenie w Pana opinii będzie miało symboliczne psychologiczne wystąpienie Putina na Krymie dla losów wschodnich obszarów Ukrainy? Czy po aneksji Krymu przyjdzie czas na wschodnią Ukrainę?
SM: Nie, nie sądzę, żeby Rosja planowała w podobny sposób jak Krym zintegrować wschodnią Ukrainę. Tu chodzi o to, żeby poprzez federalizm uzyskać niezależność wschodniego regionu. Sygnał z Krymu jest oczywiście też prowokacją wobec Kijowa. Jasne jest, że Putin nie chce odprężać sytuacji, stosując instrumenty dyplomacji, lecz jest skłonny posunąć się bardzo daleko, żeby dopiąć swego.
DW: Czy obecność Putina na Krymie jeszcze bardziej zdeterminowała prorosyjskich separatystów?
SM: Rosjanie na pewno sterują wieloma wydarzeniam we wschodniej Ukrainie, ale nie wszystkimi. Putinowska demonstracja siły oczywiście utwierdza separatystów w ich działaniach, żądaniach i prawdopodobnie także w ich pragnieniu należenia do silnej Rosji.
DW: W tym tygodniu prezydent Putin bardzo dyskretnie domagał się, aby zaplanowane na niedzielę „referendum” na wschodzie Ukrainy zostało przesunięte. Czy w ten sposób chciał pokazać, że separatyści nie pozwalają się wtrącać Moskwie w swoje sprawy? Zresztą tuż po jego wystąpieniu natychmiast odmówili tego, czego się domagał..
SM: Separatyści chcą tego „referendum” i ono się odbędzie. Oceniam, że obserwujemy obecnie grę na dwa fronty. Z jednej strony Putin pokazuje się nam jako dyplomata. Demonstruje, że jest skłonny nawiązać rozmowy. Równolegle do tego tworzy fakty dokonane, także we wschodniej Ukrainie. Putin prowadzi z nami grę. On przygotowuje nas na międzynarodowä formę współistnienia, gdzie ostatecznie Moskwa dyktuje, jak np. powinna wyglądać konstytucja Ukrainy. A my będziemy to wspierać, zadowoleni, że Putin wychodzi nam naprzeciw i dba o zażegnanie konfliktu.
DW: Kanclerz Angela Merkel domaga się od Putina większego wkładu w deeskalację napięć na Ukrainie. Elmar Brok (CDU), eurodeputowany w PE domaga się więcej działań o charakterze międzynarodowym, stałej obecności NATO w Europie Wschodniej. Jak ocenia Pan ten pomysł? Czy nie dolewa się tymoliwy do ognia?
SM: Obecność NATO nie przybliży nas do rozwiązania konfliktu. Raczej musimy się liczyć z tym, że stacjonowanie natowskich sił zbrojnych jeszcze bardziej rozsierdzi Putina i nakręci propagandę antyamerykańską i antynatowską. Uważam, że stacjonowania NATO w Europie Wschodniej będzie raczej postrzegane jako prowokacja i przyczyni się do pogłębiania napięć.
DW: Czy polityka Putina wpłynie na zmiany w NATO?
SM: NATO tkwi w głębokim kryzysie, ale ponownie zyskuje na znaczeniu poprzez rosnące zainteresowanie Sojuszem jako gwarantembezpieczeństwa w Europie, szczególnie w państwach Europy Środkowej i Wschodniej. Będzie więcej środkówfinansowych dla NATO, na cele obronne, a NATO odzyska swoją znaczącą rolę w Europie.
*Dr Stefan Meister jest ekspertem ds. Rosji w Niemieckim Towarzystwie ds. Polityki Zagranicznej w Berlinie
Rozmowę prowadził Volker Wagener / tł. Barbara Coellen
red. odp.: Iwona D. Metzner