Niemiecki ekspert: Polska dobrze wykorzystuje fundusze UE
5 września 2020Deutsche Welle: Jak Europejski Bank Inwestycyjny postrzega rozwój gospodarczy Polski w ostatnich latach? Czy coś się tu znacząco zmieniło?
Götz von Thadden*: Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ sam zajmuję się rozwojem regionalnym. Na tym poziomie w Polsce uprawiana jest bardzo aktywna polityka, a podejście do niej jest bardzo strategiczne. Mam tu na myśli w szczególności Śląsk, Mazowsze, Kujawsko-Pomorskie i Pomorze, gdzie EBI jest bardzo aktywny. Wszędzie tam widzimy, że głównym celem jest umocnienie tych regionów i ich otwarcie się na to, co nowe. Bardzo dużo inwestuje się w energetykę i efektywność energetyczną oraz w ochronę klimatu. Bardzo mocno wspierane są innowacje. W regionach, które obserwujemy, ma miejsce bardzo pozytywny, bardzo zrównoważony i bardzo zaangażowany rozwój.
Które obszary są teraz najważniejsze? Czy jest to kwestia zanieczyszczenia powietrza, smogu? A może infrastruktura? Albo jeszcze coś innego? Co by Pan postawił na pierwszym miejscu?
W kraju, w którym tak wiele musi się zdarzyć, strasznie trudno powiedzieć, co jest najważniejsze. Wymienił pan właściwe obszary. Środowisko naturalne to temat całkiem szczególny. Polska ma tu wiele do nadrobienia, właśnie z powodu zanieczyszczenia powietrza. Katowice, gdzie rozmawiamy, są jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie. Mam wrażenie, że wiele się robi w kierunku poprawy. Problem został dostrzeżony; rząd podjął działania. Ma w tym wsparcie Unii Europejskiej i Banku Światowego.
Jeśli zaś chodzi o infrastrukturę, to Polska ma nawet przewagę nad niektórymi starymi państwami członkowskimi, ponieważ zaczęła zajmować się nowoczesną infrastrukturą cyfrową później i w związku z tym poruszała się szybciej. Ludzie są tu prawdopodobnie po części bardziej innowacyjni niż w innych krajach. Digitalizacja to kolejny duży temat po klimacie.
Polska jest uważana za kraj dobrze wykorzystujący fundusze europejskie. Potwierdza Pan to?
Tak, sam widziałem to w różnych innych krajach. Dlatego mam porównanie i uważam, że Polska wypada pod tym względem bardzo dobrze. Polacy dobrze planują, a kiedy mają wątpliwości, korzystają z rad innych. W sumie przynosi to bardzo pozytywne skutki.
Polska jest też wzorem dla wielu innych krajów, na przykład w zakresie wykorzystania instrumentów finansowych. Są to środki unijne, które nie są przekazywane jako bezpłatne dotacje, lecz przekształcane tak, żeby likwidować luki rynkowe w sektorze finansowym. Tak więc wykorzystanie unijnych funduszy jest bardzo dobre.
Ale w dziedzinie energetyki prawdopodobnie trudno będzie uznać Polskę za wzór do naśladowania?
Polska ma problem z zanieczyszczeniem powietrza i musi się tym zająć. Węgiel jest istotnym problemem, który musi zostać rozwiązany. Ale oczywiście trzeba też zrozumieć rząd, że nie da się tego zrobić z dnia na dzień, ponieważ potrzebne są rozwiązania alternatywne, na które można by postawić. O to właśnie chodzi w dyskusji na temat tego, jak Polska mogłaby rozstać się z węglem lub przejść na czysty węgiel. Oczywiście najlepiej byłoby się rozstać, ponieważ węgiel nie jest obecnie tak całkiem czysty.
Z czystym węglem rzeczywiście są problemy. Eksperymenty – również w Niemczech, na przykład w Schwarze Pumpe – nie przyniosły imponujących sukcesów i nie ma podstaw, by się ich spodziewać w najbliższej przyszłości. Czy istnieje zatem presja ze strony Unii Europejskiej lub EBI na to, żeby Polska przeszła od węgla ku odnawialnym źródłom energii?
Komisja Europejska i inne instytucje europejskie prowadzą bardzo intensywny dialog z Polską, zarówno z rządem krajowym, jak i z samorządami regionalnymi. Nie chciałbym jednak komentować tego, w jakim stopniu towarzyszą temu naciski.
Może więc zamiast kija jest jakaś marchewka, która miałaby skusić Polskę do przechodzenia na źródła odnawialne?
Odnawialne źródła energii stały się istotnie tańsze. Istnieje też międzynarodowy rynek firm, które wprowadziłyby te technologie w Polsce. Szanse są teraz duże, a nad rozwiązaniami się pracuje.
Wymienił Pan regiony Polski, które Pańskim zdaniem rozwijają się bardzo dobrze. Czy dotyczy to również wielkich polskich miast? Czy są one na dobrej drodze?
Tak, rozwój miast jest bardzo dynamiczny. Warszawa zmieniła się nie do poznania. Podobnie Wrocław, Gdańsk, Katowice… Trudniej jest mi ocenić, jak dynamiczny jest rozwój obszarów wiejskich, ale te miasta przeszły rewolucję.
Nie zauważa Pan żadnych niebezpiecznych trendów?
Osobiście uważam, że Polska bardzo uważnie obserwuje, co dobrze działa w innych krajach, i stara się o to u siebie samej. Czy jest to ochrona środowiska, czy cyfryzacja i innowacje, czy wsparcie dla małych i średnich przedsiębiorstw. Polska stara się uczyć od najlepszych i wdrażać u siebie.
W pierwszych latach po przystąpieniu do Unii pojawiły się w Polsce głosy, że pieniądze europejskie są wydawane na niekoniecznie niezbędne inwestycje. Ich symbolem stały się aquaparki [Według strony parkiwodne.pl jest ich w Polsce 227. Ostatni – Suntago Wodny Świat we Wręczy pod Mszczonowem, około 50 km na południowy zachód od Warszawy – został otwarty 20 lutego 2020 roku i kosztował ponad 150 mln. euro. Reklamuje się jako największy zadaszony aquapark w Europie – przyp.]. Ale przykładów jest więcej. W Suszynie na ziemi kłodzkiej powstała za unijne pieniądze imponująca wieża widokowa. Gdyby była trzy razy niższa, widać byłoby z niej to samo. Czy nadal zdarzają się takie chybione inwestycje?
Ja bym nie demonizował aquaparków. Takie atrakcje mogą być bardzo pomocne w przyciąganiu turystów. Albo zatrzymywać w okolicy ludzi, którzy w przeciwnym razie mogliby wyjechać. Trzeba się tylko dobrze zastanowić, czy to właściwa inwestycja we właściwym miejscu, w portfelu wielu inwestycji.
Nie ma aż tak wielu funduszy strukturalnych, żeby można było dowolnie je wydawać. Polska wie, że w przyszłości nie będzie ich więcej. W związku z tym planuje się bardzo dokładnie, na co zostaną wydane. Myślę, że planowanie w Polsce jest już bardzo staranne i działa dobrze.
Dziękuję Panu za rozmowę.
* Ekonomista Götz von Thadden jest w Europejskim Banku Inwestycyjnym szefem departamentu europejskich instrumentów finansowych w Polsce, krajach bałtyckich i Skandynawii. Studiował ekonomię i historię w Kolonii, Krakowie i Londynie.