Szczyt ws. Syrii bez przełomu
30 października 2015Minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier powiedział po w Wiedniu spotkaniu, że "szczyt nie był przełomowy", ale już samo spotkanie w nowym, powiększonym gronie "jest sukcesem".
Tym razem w rozmowach na temat sytuacji w Syrii po raz pierwszy wzięli udział przedstawiciele 17 państw UE i ONZ oraz Iranu, który wraz z Rosją zbrojnie wspiera reżim Baszara al- Asada.
Amerykańska delegacja potwierdziła, że USA zamierzają wysłać na północ Syrii "niedużą liczbę uzbrojonych jednostek specjalnych", które miałyby pomóc w koordynacji syryjskich i kurdyjskich bojowników walczących przeciwko PI.
Berlin ma nadzieję na postępy
W Niemczech wiąże się duże nadzieje z wiedeńskimi rozmowami na temat rozwiązania konfliktu. Każdy postęp w tej kwestii oznaczałby pozytywne efekty dla coraz bardziej napiętej sytuacji uchodźczej w Niemczech. Syryjczycy stanowią obecnie największą grupę etniczną wśród blisko miliona uchodźców, którzy w tym roku przyjechali do Niemiec. Dlatego szczególnie Berlinowi zależy na zakończeniu konfliktu zbrojnego w Syrii.
Steinmeier mówił w Wiedniu również o "sygnałach nadziei dla Syryjczyków oraz ich regionu". Apelował także do wszystkich stron, aby wykazały się gotowością do dialogu i negocjacji.
Na razie bez konkretów, ale to dopiero początek
Jednym z największych punktów spornych między uczestnikami konferencji jest przyszłość syryjskiego prezydenta Asada. Zachód już się wprawdzie wycofał ze stawianego do niedawna warunku, iż Asad musi zostać pozbawiony władzy, jednak państwa zachodnie nalegają na ustalenie konkretnego planu. - Asad nie może być postrzegany jako rozwiązanie na przyszłość Syrii. Wcześniej czy później przyjdzie moment, w którym nie będzie mógł zostać przy władzy - powiedział francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius.
Jak donosi niemiecka agencja DPA, Iran wypowiedział się jednak krytycznie co do tej opinii. Formułowanie warunków dotyczących politycznej przyszłości Syrii i jej prezydenta nie są z irańskiego punktu widzenia obecnie pomocne. - To nie zagranica, lecz Syryjczycy powinni sami zdecydować w wolnych wyborach o swoim politycznym losie, mieli mówić irańscy dyplomaci, którzy jednocześnie podkreślają, że "Iran jest gotów poważnie współpracować w staraniach o rozwiązanie konfliktu".
Rosja z kolei chce, aby syryjska opozycja zaprezentowała wspólne stanowisko oraz wspólną delegację, która byłaby gotowa do porozumienia z obozem prezydenta.
Iran przy stole
W rozmowach nie bierze udziału żaden reprezentant Syrii. Specjalny pełnomocnik ONZ ds. Syrii, Staffan de Mistura powiedział w Wiedniu, iż "wiele państw zrozumiało, że rozwiązanie siłowe nie może być żadnym rozwiązaniem". - Najważniejsze jest, że te rozmowy w ogóle mają miejsce oraz że biorą w nich udział wszystkie państwa, które mają jakiś wpływ na aktualny konflikt w Syrii - uznał de Mistura w wywiadzie dla austriackich mediów.
Przedstawiciel ONZ dodał, że "spotkanie musi przynieść Syryjczyczom perspektywę. Wielu z nich przestało w międzyczasie wierzyć w pozytywne zmiany".
Konferencja w Wiedniu uchodzi za najpoważniejszą do tej pory próbę politycznego rozwiązania konfliktu w Syrii. Jej celem ma być zakończenie walk i wolne wybory.
Wojna trwa
Do następnego spotkania w tym samym gronie ma dojść za dwa tygodnie. - Na szczycie w Wiedniu odnośnie Syrii uzyskano postępy - powiedział Steinmeier. Dodał: - Nie mam złudzeń co do tego, iż większa część pracy jeszcze przed nami.
W Syrii od 4,5 roku trwa krwawy konflikt między reżimem prezydenta Baszara al-Asada oraz buntowniczymi ugrupowaniami jego przeciwników. Zginęło w nim do tej pory 250 tys. osób, a 4,2 mln uciekło z kraju. W Niemczech Syryjczycy stanowią obecnie największą grupę uchodźców.
Podczas gdy w Wiedniu trwały negocjacje, w Syrii nadal spadały bomby. Podczas ataku na jeden z głównych punktów oporu buntowników w pobliżu Damaszku miało dziś zginąć 45 osób. Rakiety trafiły również w rynek miejscowości Duma.
Zanim doszło do konferencji w Wiedniu, w negocjacjach na temat konfliktu syryjskiego brały udział USA, Rosja, Chiny, Francja i Wielka Brytania, jak również Arabia Saudyjska i Turcja.
dpa, rtrd / Róża Romaniec