Niemiecki naukowiec: sport jest jak lek na raka
8 lutego 2020DW: Panie profesorze, nad czym pracuje Pan i pańscy koledzy w Instytucie Badań nad Krążeniem i Medycyny Sportowej w Kolonii?
Profesor Wilhelm Bloch*: Cztery z dziesięciu zespołów badawczych zajmują się badaniami nad sportem i terapiami raka. Uczestniczymy właśnie w wielkim projekcie unijnym, w którym chodzi o zastosowanie intensywnego treningu do terapii raka piersi u kobiet. Szukamy odpowiedzi na pytanie, co dzieje się właściwie w organizmie chorego na raka pacjenta, kiedy uprawia sport? Badamy jaki jest wpływ sportu i na ile pomaga on w terapii. Ten temat w ostatnich latach znajduje się coraz bardziej w centrum uwagi.
A od czego zaczęły się te badania?
- Kiedy w 2007 r. zaczęliśmy te badania, chodziło o to na ile można zredukować skutki uboczne choroby albo terapii. Z czasem okazało się jednak, że aktywność fizyczna to coś więcej niż tylko pomoc przy zwalczaniu skutków bocznych.
I co z tego wynika?
- Po pierwsze charakter zapobiegawczy. Osoby uprawiające sport narażone są na mniejsze ryzyko zachorowania na raka. Po drugie ustaliliśmy, że w fazie rehabilitacji sport pomaga w przezwyciężeniu choroby. Obecnie koncentrujemy się nad zastosowaniem sportu w terapii, aby wzmocnić jej działanie.
Co dzieje się w organizmie kiedy chory na raka uprawia sport?
- Poprzez uprawianie sportu wyzwalane są procesy, które pomagają w zwalczaniu nowotworu. Samym uprawianiem sportu nie da się wyleczyć raka, ale wprawiamy organizm w stan, w którym potrafi on lepiej walczyć z rakiem lub wspomagać leczenie. Centralnym mechanizmem jest dostarczanie bodźców systemowi immunologicznemu. Każda aktywność fizyczna wywołuje rodzaj presji na system immunologiczny, który na to reaguje. Dochodzi do procesów, które mają bezpośredni wpływ na zwalczanie nowotworu.
Jak wygląda to konkretnie?
Jednym z przykładów są komórki NK (ang. natural killer – naturalni zabójcy). Rozpoznają one komórki rakowe, atakują je i są w stanie je zniszczyć. Nazywamy to działaniem litycznym. Za tym pojęciem kryje się to, ile komórek nowotworowych rozbijanych jest przez komórki NK.
Te komórki mogą być jednak w różnym stopniu agresywne. Ich aktywność wzrasta u osób, które uprawiają sport. Jest jeszcze wiele innych komórek, które odgrywają rolę w zwalczaniu raka i reagują podobnie.
Jak powinno wyglądać uprawianie sportu, by chronić się przed rakiem?
- Jeśli w ciągu tygodnia biegam lub szybko chodzę przez 6 godzin to redukuję ryzyko zachorowania na raka jelita o 40 proc., w przypadku prostaty o 25 do 30 proc. Podobnie jest z rakiem piersi. W przypadku raka jelita dodatkowo pomaga dobre odżywianie. Ryzyko zachorowania wzrasta natomiast wraz z otyłością.
Czy są rodzaje nowotworów, przy których sport nie pomaga?
- Przy niektórych rodzajach nie pomaga, np. w przypadku raka odbytu. Tutaj nie udało się udowodnić żadnych pozytywnych efektów. Niewielkie pozytywne efekty są w przypadku raka płuc. Ale jeśli się pali papierosy, to żaden sport nie pomoże. Generalnie jednak można powiedzieć, że prawie każdemu nowotworowi można zapobiec za pomocą fizycznej aktywności.
W jaki sposób sport wspomaga terapię antyrakową?
- Poprzez stymulację systemu immunologicznego. Jeśli właściwie uprawiam sport i we właściwych proporcjach, to poprawia się też stan ogólny pacjenta. Pacjent wytrzymuje ostrzejszą terapię, jeśli jest w dobrej formie. Pacjent w słabej formie często jest zmuszony przerwać ważną dla niego chemioterapię, ponieważ jego organizm nie jest już w stanie jej podołać. Tym samym rośnie ryzyko, że terapia nie zadziała. Obecnie dochodzimy do wniosku, że w przypadku pacjentów chorych na raka wzięcie pod uwagę zastosowania sportu i terapii ruchowej w leczeniu powinno być niemal obligatoryjne.
*Prof. dr hab. Wilhelm Bloch (ur. 1959) kieruje Instytutem Badań nad Krążeniem i Medycyny Sportowej na Niemieckiej Wyższej Szkole Sportu w Kolonii.