Minister: Deportacje Afrykańczyków mogą trwać dziesiątki lat
12 sierpnia 2016Władze Nadrenii Północnej-Westfalii starają się wraz z władzami federalnymi, by uchodźcy, którzy weszli w konflikt z prawem, mogli być szybciej wydalani do krajów ich pochodzenia.
Chodzi przede wszystkim o zlikwidowanie praktycznych przeszkód w deportacjach osób, które dopuściły się przestępstw, wyjaśnił minister spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii Ralf Jaeger (SPD). Tylko w jego landzie jest obecnie 2000 północnych Afrykańczyków, którzy mają być wydaleni. Ich kraje pochodzenia blokują jednak przyjęcie swoich obywateli.
Wysokie wymagania
- Obowiązuje np. zasada, że tylko cztery takie osoby mogą być transportowane na pokładzie samolotu liniowego. Ale to za mało, bo wtedy potrzeba ponad 20 lat, by ich wszystkich wydalić - zaznaczył szef landowego MSW.
W innych przypadkach zbyt długo trwa wystawianie zastępczych dokumentów dla tych osób. Specjalna grupa robocza urzędników władz federalnych i krajowych chce wspólnie z przedstawicielami władz Maroka, Tunezji i Algierii usunąć krok po kroku te przeszkody i praktycznie zorganizować deportacje.
- Jeżeli jeden z krajów pochodzenia twierdzi, że wymaga biometrycznych odcisków palców, to je dostanie. Jeżeli inny chce danych analogowych, też ich dostarczymy - wyjaśniał minister Jaeger.
Niedopuszczalne jest jednak jego zdaniem, żeby rzekome niespełnienie przesłanek do deportacji powodowało, że ludzie ci wciąż jeszcze są w Niemczech.
Szczególnie często w konflikt z prawem wchodzą młodzi mężczyźni z Afryki Północnej, którzy w pojedynkę dostali się do Niemiec, wyjaśniał minister. Kto nadużywa naszej gościnności i dokonuje tu przestępstw, musi być szybciej deportowany – podkreślał.
To właśnie ta grupa imigrantów odpowiada za zajścia, jakie miały miejsce w noc sylwestrową w Kolonii.
Bat i marchewka
Federacja musi zadbać o to, żeby ustalenia z krajami pochodzenia tych imigrantów były rzeczywiście wdrażane – domaga się szef MSW z Duesseldorfu.
- Nie może być sytuacji, żeby takie kraje nie chciały przyjmować swoich obywateli. Rząd federalny musi wykorzystać wszystkie możliwości, by wywrzeć na nie nacisk. Na szalę można rzucić przecież kwestie współpracy gospodarczej - denerwował się niemiecki polityk.
W pierwszym półroczu roku 2016 z Niemiec wydalono prawie 14 000 imigrantów, w tym - jak podaje policja federalna - także 513 obywateli Unii Europejskiej. W całym roku poprzednim było to prawie 21 000 osób, w roku 2014 -11 000.
Jak wynika z odpowiedzi rządu RFN na interpelację poselską klubu parlamentarnego Lewicy, 75 proc. deportowanych osób (10 301) przypadało na sześć krajów zachodnich Bałkanów, które po długich rozważaniach Niemcy oficjalnie uznały za bezpieczne kraje pochodzenia i których obywatelom nie przyznaje się azylu.
W pierwszym półroczu br. do państw Maghrebu wydalonych zostało tylko 166 osób. Imigrantom z tych krajów rzadko kiedy przyznaje się w Niemczech azyl. Z grupy tej wywodzi się najwięcej imigrantów, którzy wchodzą w konflikt z prawem.
DPA / Małgorzata Matzke