Niemiecki system prawny to dla mafii „żart“. Nie odstrasza
18 października 2020W stan oskarżenia postawiono 14 mężczyzn, których ma osądzić sąd w Duesseldorfie. Główny zarzut: handel narkotykami. Chodzi między innymi o 680 kilogramów kokainy, po 36 000 euro za kilo. Wszyscy oskarżeni są zameldowani w Nadrenii Północnej-Westfalii, najbardziej zaludnionym kraju związkowym w Niemczech. Pięciu z nich najprawdopodobniej należy do kalabryjskiej grupy przestępczej 'Ndrangheta.
Oskarżeni mają paszporty włoskie, niemieckie, holenderskie, tureckie, marokańskie i portugalskie. Akta sprawy liczą 649 stron. Możliwe, że oskarżeni uznają, że obowiązuje ich omertà, czyli zmowa milczenia. Dlatego oskarżyciele pokładają nadzieje w zeznaniach świadka koronnego, 41-letniego Giuseppe T., który w 2015 zerwał z mafią i zdecydował się zeznawać przeciw byłym wspólnikom.
Z powodu pozytywnego testu na Covid 19 matki jednego z oskarżonych, już na samym początku procesu ogłoszono przerwę do 26 października. Sąd zdecydował bowiem, że w rozprawach muszą uczestniczyć wszyscy oskarżeni. David Schraven, dziennikarz śledczy i autor bestsellera "Mafia w Niemczech” uważa, że rodziny będą robić wszystko, by process się przedłużał. Następnie co najmniej półtora roku trzeba będzie czekać na wyrok.
Kary nie odstraszają
Za handel narkotykami, pranie pieniędzy, przestępstwa podatkowe i wykroczenia z bronią oskarżonym grozi kara do 15 lat więzienia. Jednak zdaniem Schravena nie jest wykluczone, że dostaną tylko sześć lat, a wyjdą z więzienia już po czterech. Pokazują to dotychczasowe przypadki.
“Nasz system karny to dla grup mafijnych żart”, uważa dziennikarz. "Oni wprawdzie liczą się z tym, że staną przed sądem, a nawet że zostaną skazani. Jednak kary w Niemczech są śmiesznie niskie. Nie odstraszają. Dla ludzi mafii nie są problemem”. Przy odrobinie szczęścia przestępcy wyjdą na wolność nawet już po trzech latach, a koncepcja resocjalizacji w grupach przestępczych zupełnie się nie sprawdza – podkreśla Schraven.
W operacjach przeciw mafii 'Ndrangheta zarekwirowano prawie 4 tony kokainy w ramach europejskiej akcji "Operation Pollino”. Przeszukania z grudnia 2018 okazały się jednak tylko wierzchołkiem góry lodowej. Włoska policja ocenia, że 'Ndrangheta kontroluje 60-80 procent europejskiego rynku kokainy. Jest ona przemycana z Ameryki Łacińskiej w transportach bananów, ryżu czy drewna.
Oskarżeni stojący przed sądem w Duesseldorfie zajmowali się odbiorem narkotyku z portów w Holandii, by następnie rozprowadzać go w Niemczech i przesyłać dalej za wschodnią granicę. Rolę “słupów” pełnią właściciele włoskich restauracji w Niemczech. Oskarżonych broni w Duesseldorfie 40 obrońców.
Niemcy wygodne dla mafii
'Ndrangheta jest najsilniejszą z mafii funkcjonujących w Niemczech. Z 585 osób podejrzewanych przez policję o udział w zorganizowanej przestępczości, wymienionych w raporcie Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA), 344 ma należeć do kalabryjskiej mafii. Następne co do wielkości są sycylijska Cosa Nostra i Camorra z Kampanii.
“Niemcy są dobrym terenem dla grup przestępczych ze względu na swoją siłę gospodarczą, dobrą infrastrukturę komunikacyjną oraz społeczność osób o włoskich korzeniach”, twierdzi BKA. Śledczy przyznają z kolei, że wielu członków mafii jest nieznanych władzom, bo czas spektakularnych akcji to już przeszłość. Brutalne morderstwo sześciu osób w 2007 w Duisburgu w ramach mafijnych porachunków należy do wyjątków.
Włoskie grupy przestępcze obecne są głównie w zachodnich i południowych landach, choć ostatnio coraz więcej mafijnych przestępstw ma miejsce na wschodzie Niemiec.
Mafia wykorzystuje pandemię
Pandemia, która opóźnia proces w Duesseldorfie, może stać się także utrudnieniem dla mafii ze względu na zahamowanie ruchu lotniczego i morskiego oraz z powodu czasowego zamykania granic. Jednak niestabilność gospodarcza może sprawić, że – jak podejrzewa BKA - 'Ndrangheta zbije kapitał na pandemii, tworząc na przykład czarny rynek trudno dostępnych towarów i organizując kradzieże na szeroką skalę.
Z dziennikarskiego śledztwa Davida Schravena wynika, że mafia już teraz przejmuje całe sieci upadających restauracji. Dla właściciela to czasem jedyny sposób na ratunek przed bankructwem. Może on tym samym zachować pracę, z jednym wyjątkiem: odtąd zyski są przekazywane na konto mafii.