Emerytura za pracę w getcie
21 maja 2020Federalny Sąd do spraw Socjalnych w Kassel odrzucił rewizję złożoną przez Niemiecki Zakład Ubezpieczeń Społecznych Północ, który odmawiał wypłaty świadczenia, kwestionując zasadność roszczeń – poinformowała w czwartek wydawana w Monachium gazeta.
Spór o definicję getta
Zdaniem niemieckiego ZUS warunkiem przyznania renty powinno być przebywanie poszkodowanego w getcie rozumianym jako ściśle wydzielona dzielnica, co w tym przypadku nie miało miejsca. Rezygnacja z koncentracji poszkodowanych na wydzielonym terenie jako kryterium przyznawania świadczeń doprowadziłaby do „bezgranicznego rozszerzenia” kręgu uprawnionych do emerytury – argumentował niemiecki urząd.
„Ten wyrok jest kolejnym ważnym krokiem na drodze do polepszenia sytuacji byłych pracowników niemieckich gett” – powiedział Deutsche Welle Kamil Majchrzak, polski prawnik zatrudniony w Bundestagu, założyciel projektu „Ghetto-Renten-Gerechtigkeit Jetzt!” (Sprawiedliwość dla zatrudnionych w niemieckich gettach).
Życie pod okupacją
Urodzony w 1929 roku Herbert B. mieszkał wraz z matką i rodzeństwem w Sarnowie, liczącej 100 mieszkańców wsi położonej wówczas w dystrykcie Kraków (obecnie województwo podkarpackie). W wiosce mieszkały trzy żydowskie rodziny, liczące łącznie 21 osób. Nieopodal znajdował się obóz pracy przymusowej, przekształcony potem w obóz koncentracyjny w Mielcu. Żydzi z Sarnowa uważali się za mieszkających w getcie, ponieważ poza pracą i zakupami nie mogli opuszczać swoich domów.
Od stycznia 1940 do marca 1942 r. Herbert B. sprzątał mieszkania i pomieszczenia służbowe na terenie niemieckiej jednostki wojskowej. Mył także wojskowe ciężarówki. Za pracę otrzymywał dodatkową porcję jedzenia. W marcu 1942 roku ludność żydowska z Sarnowa i okolicy została rozstrzelana na miejscu, deportowana do obozów zagłady lub do obozów pracy.
Niemiecki ZUS odmawia
Wniosek Herberta B. o przyznanie emerytury został odrzucony zarówno przez niemiecki ZUS, jak i sąd do spraw socjalnych w Lubece. W uzasadnieniu obie instytucje posługiwały się definicją getta jako „zamkniętego obszaru”. Za pracę polegającą na sprzątaniu nie przysługuje, ich zdaniem, emerytura. Innego zdania był sąd wyższej instancji – Krajowy Sąd do spraw socjalnych Szlezwiku-Holsztyna.
Federalny Sąd do spraw Socjalnych orzekł, że warunki, w których powód żył podczas okupacji były identyczne jak w getcie, dlatego należy wypłacić mu emeryturę.
W drugim rozpatrywanym w środę przypadku sędziowie w Kassel przyznali emeryturę wdowie po zmarłym w 2007 roku polskim Żydzie, który w latach 1940-1942 pracował przy budowie drogi w okolicach Mielca. Poszkodowany od 2002 roku aż do śmierci bezskutecznie starał się o przyznanie świadczenia.
Długa walka o świadczenia
Inicjatywa „Ghetto-Renten-Gerechtigkeit Jetzt!” wraz z Marianem Kalwarym - pełnomocnikiem Związku Żydowskich Gmin Wyznaniowych w Warszawie i Romanem Kwiatkowskim - przewodniczącym Stowarzyszenia Romów w Polsce od lat walczy o przyznanie emerytur ocalonym z zagłady, którzy podczas okupacji jako dzieci pracowali w niemieckich gettach.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku! >>
Dzięki tym wysiłkom, w 2015 r. Bundestag uznał prawa do świadczeń dla mieszkających w Polsce Żydów i Romów. W 2017 r. doprowadzono do wypłacenia jednorazowych odszkodowań dla osób, które pracowały w gettach, jednak ze względu na swój młody wiek byli dyskryminowani przy przyznawaniu emerytur.
„Sueddeutsche Zeitung” podaje, że emerytury za pracę w getcie wynoszą od 180 do 220 euro miesięcznie.