Media o Pendereckim: monarcha i religijny kompozytor
30 marca 2020Niemieckie media wspominają zmarłego w niedzielę polskiego kompozytora Krzysztofa Pendereckiego.
Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” („FAZ”) nazywa Pendereckiego „monarchą” polskiej muzyki. „Krzysztof Penderecki i jego żona Elżbieta byli parą królewską. Wiedzieli o tym, znali dokładnie swoją rangę i wartość. Ten, kto respektował warunki, zgodnie z którymi chcieli być traktowani, doświadczał w zamian wspaniałomyślności, prostoty i ciepła, ale jednocześnie zawsze pewnej wyszukanej grzeczności w ich podejściu. Najpóźniej od śmierci Witolda Lutosławskiego w lutym 1994 roku Penderecki – jako kompozytor, dyrygent i polityk kultury – był bezspornie monarchą polskiego życia muzycznego. Ale jego legendarna sława, jaką nie cieszył się nikt współcześnie, a w przeszłości nieliczni – może Beethoven, Czajkowski, Verdi czy Richard Strauss – zaczęła się już wcześniej” – pisze „FAZ”.
Prominent także poza kręgami muzycznymi
Dziennik przypomina, że utwór „Anaklasis” na 42 instrumenty smyczkowe i perkusję został wykonany w RFN w 1960 roku i „natychmiast przyniósł mu międzynarodowy przełom”. I dodaje, że jego Tren dla ofiar Hiroszimy z tego samego roku to „dźwięk strachu, który stał się sztuką, ekstaza wynikająca z poczucia końca świata w obliczu ekstremalnego zagrożenia nuklearnego”.
Według „FAZ” gdy w 1966 roku Penderecki podjął się napisania Pasji według św. Łukasza na tysiąclecie chrztu Polski i 700-lecie Katedry w Muenster, stał się prominentną postacią także poza kręgami muzycznymi. „Właśnie opublikowano wtedy list polskich biskupów katolickich do biskupów niemieckich, w którym ogłosili, że wybaczają Niemcom zbrodnie II wojny światowej i sami proszą o przebaczenie. Penderecki uchodził na Zachodzie za kompozytora z bloku wschodniego, który pisał muzykę sakralną, czego nikt inny nie robił. Pasja była polityką z maksymalnym publicznym wydźwiękiem” – pisze „FAZ”.
„W każdej nucie widać duszę kompozytora”
Według „Sueddeutsche Zeitung” („SZ”) Penderecki łączył pasję, żywotność, ale i przyjemność. Gazeta zauważa, że wielkie dzieła chóralne Pendereckiego to niemal wyłącznie muzyka kościelna. „A gdy spojrzeć na partytury, jak kolorowymi flamastrami wybija pojedyncze głosy i uważa na to, by każda nuta została uwzględniona, dostrzec można trochę dziecięcego pochodzenia tej muzyki, które Penderecki zawsze zachował. Nigdy nie dążył do akademickiego zrozumienia, ale chciał trafiać do serca a przynajmniej do emocji za pomocą muzyki, która mimo całej złożoności i kunsztu brzmi zazwyczaj bezproblemowo, harmonijnie, często z odniesieniami religijnymi” – pisze „SZ”.
Niemiecka skrzypaczka Anne-Sophie Mutter, z którą polski kompozytor wiele lat współpracował, wyznała w rozmowie z agencją prasową dpa, ze każdy z utworów, jakie Penderecki dla niej napisał, „poruszał ją do głębi”. „W każdej nucie widać głęboką duszę kompozytora, zawsze w połączeniu z mistrzowską formą” – powiedziała. Koncert skrzypcowy „Metamorfoza” towarzyszył jej w czasie choroby i przedwczesnej śmierci jej męża w 1995 roku. „Dzieła Pendereckiego to muzyczne pomniki dla ludzkości” – powiedziała Mutter.
„Najbardziej pobożny po papieżu”
Media podkreślają też, że muzyka Pendereckiego pojawia się w filmach znanych reżyserów, w tym w „Lśnieniu” Stanleya Kubricka czy „Wyspie tajemnic” Martina Scorsese. „To, że komponujący katolik był chętnie widziany akurat w horrorach, nie martwiło go specjalnie, bo tantiemy były obfite” – pisze tygodnik „Die Zeit” w wydaniu online.
Według „Die Zeit” często zapomina się o tym, że Penderecki być może był prekursorem dla takich kompozytorów, jak Gyorgy Ligeti, twórcy utworu z „Atmospheres” z 1961 roku, który został wykorzystany w filmie Kubricka „2001: Odyseja kosmiczna”.
Rok wcześniej, niż utwór Ligetiego, wykonano „przełomowe wczesne działo Pendereckiego «Anaklasis»” – przypomina „Die Zeit”. Jak pisze, artysta ten zyskał sławę przede wszystkim jako kompozytor muzyki sakralnej. W Polsce żartowano nawet, że jest „najbardziej pobożnym człowiekiem po Karolu Wojtyle” – czytamy w „Die Zeit”.