Niemieckie media: polscy urzędnicy w "samoobsługowym" z premiami
5 lutego 2013Dziennik "Neues Deutschland" informuje o oburzeniu w Polsce w związku z wysokimi premiami dla marszałkini Sejmu i jej zastępców.
„Burza rozpętała się po tym, jak tabloid >>Fakt<< zamieścił informacje o tym, iż marszałkini Sejmu Ewa Kopacz przyznała sobie roczną premię w wysokości 45 tysięcy złotych, zaś pięciu jej zastępców zostało wynagrodzonych kwotą 40 tysięcy każdy” – pisze na swoim portalu lewicowy dziennik „Neues Deutschland”. „Pani Kopacz krytykę ze strony mediów na początku przyjęła ze spokojem” – pisze dalej dziennik – „choć lewicowy poseł Ryszard Kalisz deklarował bronić marszałkinię własną piersią, a krytykom zarzucał populistyczne zapędy, niemniej wątek urzędniczej zachłanności zdominował wszystkie media (…). Pani Kopacz pośpieszyła z decyzją o zamrożeniu funduszu premii, i zarówno ona, jak i jej zastępcy, zadeklarowali przekazanie całej otrzymanej kwoty na cele charytatywne. Krótko po tym, jak niektórzy przedstawiciele rządu zdołali wypowiedzieli się w sprawie, „Fakt” zaaplikował następną dawkę informacji – reporterzy magazynu wskazali kolejne 19 resortów, które to pospiesznie skorzystały z ministerialnego >>samoobsługowego<< z premiami. Wkład swoich pracowników w >>sukcesy i wyniki gospodarcze w 2012<< wyceniają w sumie na 60 milionów złotych. To o 20 milionów więcej, niż kwota na cele zdrowotne zebrana w kwestach ulicznych podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy 13 stycznia br.”. „Samowynagradzanie się urzędników jest – ma się rozumieć – absolutnie legalne. Premie są całkowicie zgodne z obowiązującymi przepisami prawa, słuchać w oficjalnym uzasadnieniu urzędu. Na czele rankingu dodatkowo wynagradzanych urzędników, z kwotą 20 milionów złotych, plasują się podwładni słynącego z oszczędności ministra finansów Jacka Rostowskiego” – pisze portal. „Dyplomaci pracujący dla Radosława Sikorskiego i urzędnicy zatrudnieni w MSZ skasowali 10 milionów złotych. W pozostałych resortach kwota wyniosła między 3 a 8 milionów”. Portal zauważa, że w debacie medialnej zwrócono uwagę na fakt, że w Polsce wynagrodzenia urzędników w porównaniu z innymi krajami UE są bardzo niskie. Stąd istnieje ryzyko, że najlepsi będą chcieli przejść do sektora prywatnego".
„Symbol siły i wydajności nowego państwa polskiego"
„Die Welt” prezentuje dotychczasową przeszłość polityczną i zadania (w tym budowlane, red.) stojące przed nowo mianowanym ambasadorem Polski w Niemczech Jerzym Margańskim, bliskim współpracownikiem zarówno Bronisława Geremka, jak i Władysława Bartoszewskiego podczas piastowania przez nich funkcji ministrów spraw zagranicznych RP, jak również ambasadora w Bernie i Wiedniu: „Objęcie przez Jerzego Margańskiego stanowiska ambasadora powinno być końcem kłopotów: Margański powinien doprowadzić do opanowania sytuacji związanej z budową nowej ambasady na Unter den Linden, która powinna zostać ukończona w 2016 roku. Po upadku muru ambasada RP znajdowała się pochodzącym z czasów NRD i wymagającym natychmiastowego remontu budynku pod numerem 70-72 (...). W 2000 roku Warszawa podjęła decyzję o przeniesieniu ambasady do willi w berlińskiej dzielnicy Grunewald. Od tego czasu budynek na Unter den Linden stoi pusty. Jeszcze w 1997 roku został rozpisany konkurs na projekt architektoniczny, wówczas wykonano pierwsze prace budowlane, jednak szacowane koszty inwestycji ciągle rosły. W 2002 roku NIK stwierdził w całej procedurze nadużycia i nieprawidłowości”. Jednak zdaniem cytowanego w artykule „Die Welt” anonimowego polskiego dyplomaty, właśnie nastąpił kres fatum, a "nowa ambasada ma być symbolizować siłę i wydajność współczesnego państwa polskiego". Gazeta pisze, że zwycięstwo w rozpisanym w 2012 roku konkursie na projekt architektoniczny nowego budynku ambasady w Berlinie przypadło architektom z firmy JEMS, która to zaprojektowała również budynek „Gazety Wyborczej” w Warszawie. Koszty inwestycji nie powinny przekroczyć 40 milionów euro. Oszczędności ma przynieść zmniejszenie konsulatu RP w Kolonii. W udzielonej „Die Welt” wypowiedzi nowy ambasador RP pokreślił, że "najważniejsze z jego punktu widzenia jest osiągnięcie konsensusu najważniejszych kwestiach, w obliczu których stoi dziś UE, oraz że strefa euro musi być modelem otwartym na inne punkty widzenia". Jako drugie, kluczowe zagadnienie Margański widzi energię i sprawy związane z klimatem - twierdzi "Die Welt". Autor artykułu pisze również o lepszym klimacie rozmów między Polską a Niemczech nt. historii, zaznaczając jednocześnie, że kwestie związane z mniejszościami narodowymi zyskują na znaczeniu; rządy obu państw współpracują w celu poprawy sytuacji Niemców w Polsce i Polaków w Niemczech. „Niemal wszystkie niemieckie kraje związkowe mają teraz pełnomocnika ds. polskich, a do końca tego roku powinna być gotowa strategia nauczania języka polskiego w Niemczech" – cytuje „Die Welt” ambasadora Margańskiego.
Tymczasem, jak pisze dziennik, w Berlinie jest coraz więcej niemieckich Polaków prowadzących własne biura, strony internetowe. Zdaniem autora artykułu żaden naród nie jest tak dobrze zintegrowany, jak Polacy. Tylko w 2011 w Niemczech osiedliło się 173 tysięcy obywateli polskich. W tym czasie do Polski wróciło 106 tysięcy osób polskiego pochodzenia.
Agnieszka Rycicka
Red. odp.: Bartosz Dudek.