Niemieckie miasta walczą ze zmianami klimatycznymi
6 sierpnia 2017Chłopak na desce surfingowej na ulicy, zalane stacje metra, autobus przejeżdżający przez głęboką wodę – to obrazki z Berlina, ale i innych miejscowości w Niemczech, którzy walczyły w ostatnich tygodniach z niepogodą.
Niemieckie służby meteorologiczne podały, że lipiec należał do najbardziej deszczowych miesięcy od początku pomiarów w 1881 roku. Dla badaczy klimatu skrajności te to dowód zmian klimatycznych, czyli w lecie upalne, duszne dni na przemian z intensywnymi opadami. A to z kolei wielkie wyzwanie dla miast, które muszą sobie poradzić z masami wody. Długotrwałe deszcze oznaczają przeciążenie kanalizacji, zalane ulice i podtopione piwnice.
Nie lepiej jest z upałami. Latem w miastach temperatury są niejednokrotnie o 10 stopni Celsjusza wyższe od temperatur w regionach niezabudowanych. Dzieje się tak ze względu na ograniczony dostęp powietrza. A większa liczba budynków to zarazem więcej powierzchni, które mogą przechowywać ciepło. – Upłynęło trochę czasu, zanim urbaniści zrozumieli, że jest to problem, z którym będą mieli w przyszłości do czynienia – mówi Christian Hartwig z wydziału środowiska Urzędu Miasta w Kolonii.
Zielone dachy
W teorii zmiany klimatyczne już trafiły do świadomości lokalnych polityków. Liczne miasta, takie jak Kolonia, zaczęły w ostatnich latach rozwijać tzw. plany klimatyczne i zleciły ekspertom opracowanie lepszych środków zaradczych na kolejne okresy niepogody. Środków zaś nie brakuje. – Istnieją uznane i sprawdzone od lat plany z klimatologii – mówi meteorolog Dirk Duetemeyer, autor ekspertyz obejmujących m.in. zabudowę miast i zmiany klimatyczne.
Przy upałach liczą się środki architektoniczne, czyli budynki muszą być zaprojektowane tak, aby mniej się nagrzewały. I tu pomocne okazują się jasne, zazielenione fasady i zieleń na dachach. – Gdyby zazielenić kilometr kwadratowy dachów budynków mieszkalnych, miałoby to tę zaletę, że przy obfitych opadach deszczu zielony dach najpierw wchłonąłby wodę, a potem stopniowo oddałby ją znowu do otoczenia – wyjaśnia Duetemeyer. W ten sposób drogi nie byłyby tak szybko zalewane.
W praktyce jednak nie wszystko jest takie proste. – Nie można zmusić prywatnego właściciela domu, aby dokonał odpowiednich zmian – mówi Beate Profé, kierująca departamentem planowania w berlińskim senacie ds. rozwoju miasta i mieszkalnictwa. Berlin oferuje konsultacje dla właścicieli domów i informuje ich o korzyściach, jakie przynosi zazielenienie dachu. Inne miasta, takie jak Hamburg, zachęcają ich do tego subwencjami.
Problematyczny asfalt
Niekorzystne podczas upałów są wyasfaltowane powierzchnie, które silnie się nagrzewają. W Bonn powstał projekt „Natura w szarych strefach”. Firmy pozbywają się asfaltu przy wejściu i na parkingach. To mała cegiełka na poczet zazieleniania miast. W projekcie uczestniczą też inne niemieckie miasta.
Pomysłów walki ze zmianami klimatycznymi nie brakuje, ale problemem jest ich realizacja. Nierzadko ze względu na intrastrukturę. Na przykład kanalizacja miejska powstawała w czasach, gdy nikt nie liczył się z plagą ulew. A może wystarczy ją odnowić? – To śmiały plan, ale kto za to zapłaci? – pyta meteorolog Duetemeyer. Metropolie, takie jak Berlin, budują przynajmniej więcej podziemnych „przechowywalni” deszczówki.
Urbaniści koncentrują się na przyszłości. – Od teraz budujemy na następne 100 lat, dlatego powinniśmy zastosować to, co już sprawdzone – mówi Beate Profé. Jako przykład podaje berlińską dzielnicę Adlershof, w której powstało nowe osiedle bez odpływów. Deszczówka zbiera się w nieckach z trawy i wsiąka w glebę.
Całkowita przebudowa osiedli pod kątem zmian klimatycznych to utopia – podkreślają eksperci. Często brakuje na to środków lub zaplecza politycznego. – Przesłanki klimatyczne to tylko jedne z wielu, które trzeba uwzględnić – mówi Duetemeyer. – Ważne, aby urbaniści byli w ogóle świadomi tego problemu – dodaje.
Janina Semenova / Katarzyna Domagała