Niemiecko-francuski pakt na rzecz konkurencyjności
5 lutego 2011Zamiar powołania "paktu na rzecz konkurencyjności" Angela Merkel i Nicolas Sarkozy ogłosili podczas wspólnej, krótkiej konferencji prasowej. Co ciekawe, dziennikarze dowiedzieli się o nim wcześniej od przybyłych na szczyt w Brukseli szefów państw i rządów, którzy poznali jego szczegóły dopiero podczas tradycyjnego obiadu.
Musimy zewrzeć szyki
"Chcemy zawrzeć pakt na rzecz konkurencyjności, żeby wyraźnie pokazać, że nasza współpraca staje się coraz ściślejsza" - oświadczyła Angela Merkel, dodając, iż "dla Niemiec i Francji euro jest nie tylko wspólną walutą, ale także projektem politycznym". W tym samym duchu wypowiedział się prezydent Sarkozy, mówiąc o francusko-niemieckiej woli obrony euro, które oba kraje uważają za "jeden z filarów konstrukcji europejskiej".
Kraje strefy euro muszą bliżej współpracować ze sobą politycznie i ekonomicznie. Tylko w ten sposób - podkreślił w Brukseli prezydent Francji - można pogłębić integrację europejską. Proponowany "pakt na rzecz konkurencyjności" obejmie na początku tylko siedemnaście państw eurogrupy, ale pozostała dziesiątka członków UE została zaproszona do współpracy, o ile wykaże zainteresowanie tym projektem.
Nowy pakt nie jest żadnym, formalnym instrumentem Unii Europejskiej. Pomyślany został jako rozszerzenie dotychczasowych możliwości działania szefów państw i rządów eurogrupy, którzy przedstawią konkretne cele na rzecz zacieśnienia współpracy gospodarczej i dopilnują ich realizacji. O szczegółach będzie mowa podczas marcowego szczytu eurogrupy, który wyprzedzi o tydzień lub dwa właściwy szczyt UE, zaplanowany na 24-25 marca.
Rząd gospodarczy dla Europy?
Ten nowy, niemiecko-francuski plan zbliżenia rozbieżnych gospodarek europejskich poprzez reformy strukturalne ma przyczynić się - na co wskazuje jego nazwa - do poprawy konkurencyjności strefy euro oraz ma wzmocnić zaufanie międzynarodwego rynku finansowego do wspólnej, europejskiej waluty.
Możliwe są jednak także inne interpretacje, o czym dyskutowano już po cichu w kuluarach szczytu w Brukseli. Po pierwsze - można go potraktować jako wstęp do realizacji koncepcji Europy dwóch prędkości. Po drugie - można dostrzec w nim zapowiedź na tyle ściślejszej koordynacji polityki gospodarczej, że zakończy się ona powołaniem europejskiego rządu gospodarczego o stosunkowo jasno sprecyzowanych kompetencjach, o czym od dawna marzy prezydent Francji.
Członkowie niemieckiej delegacji stanowczo zdementowali jedno i drugie, zastrzegając się, że pomysł paktu nie zapowiada wcale odejścia od dotychczasowej linii unijnej integracji, tylko jest właściwą w danej chwili reakcją na kryzys euro. Nicolas Sarkozy wyraził to jeszcze krócej: "palące problemy wymagają szybkich rozwiązań".
Emerytury, podatki, kilowaty i... Egipt
Rozwiązań wymaga, na przykład, dopasowanie istniejących obecnie systemów emerytalnych do nowej sytuacji demograficznej, ujednolicenie europejskiej polityki podatkowej i - na ile to możliwe - także płacowej oraz usprawnienie polityki energetycznej, czemu w Brukseli poświęcono tym razem wyjątkowo dużo uwagi.
Do roku 2015 ma się zakończyć budowa wewnętrznego rynku energetycznego UE, a w roku 2020 udział energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych ma osiągnąć poziom 20%. Wszystko to wymaga sporych zmian w infrastrukturze, a to z kolei - pieniędzy na planowane inwestycje. Na same tylko sieci przesyłowe trzeba będzie wydać do roku 2020 około 200 mld euro.
Pakt na rzecz konkurencyjności zdominował jednodniowy szczyt w Brukseli. Zabrakło na nim decyzji, te zapadną jednak, o ile zapadną, dopiero na regularnym szczycie UE pod koniec marca.
Sytuacja w Egipcie też była tematem szczytu, ale jego uczestnicy ograniczyli się ponownie do ładnie brzmiących ogólników, przestróg, zaleceń oraz apeli.
Potępiono zatem brutalną przemoc wobec protestantów, zapewniono o wsparciu dla demokratycznych przemian w Egipcie, podkreślono, że wolnościowe i demokratyczne aspiracje Egipcjan powinny być realizowane z poszanowaniem praw człowieka i obywatela i wyrażono nadzieję, że proces przekazania władzy w Egipcie odbędzie się w sposób spokojny i uporządkowany.
Ani jednym słowem natomiast nie wspomniano, że UE wzywa prezydenta Mubaraka do ustąpienia z urzędu.
Bernd Riegert / Andrzej Pawlak
Red. odp.: Iwona D. Metzner