O konferencji w sprawie „zielonej energii” w Bonn i nadwyżce w niemieckich kasach chorych.
1 czerwca 2004Nie wnikając głębiej w to, czy wynika to głównie z rekordowo wysokich cen benzyny, czy też z niestabilnej sytuacji politycznej w rejonie Zatoki Perskiej, faktem pozostaje, że nadzywyczajne zainteresowanie międzynarodową konferencją w sprawie energii odnawialnych w Bonn wskazuje, iż przypada ona we właściwym momencie – pisze tutejszy “General-Anzeiger”. Szanse powodzenia akcji promowania energii ze źródeł odnawialnych są znacznie lepsze niż w przeszłości, kiedy to podobne kongresy przynosiły w efekcie jedynie katalog dobrych zamiarów, które najczęściej i tak pozostawały na papierze. Tym razem może być inaczej, gdyż o pilnej konieczności zwiększania produkcji zielonej energii nie potrzeba nas przekonywać.
Światowe zapotrzebowanie na energię wzrasta szybciej, niż można było tego oczekiwać na podstawie prognoz fachowców, zauważa komentator wychodzącego w Essen dziennika “Neue Ruhr/Neue Rhein Zeitung”. Kto w to jeszcze nie wierzy, ten powinien pojechać na stację benzynową, żeby odczuć to boleśnie przy kasie. Benzyna staje się powoli towarem deficytowym z uwagi na to, że niektórzy najwięksi producenci ropy naftowej, jak ostatnio Arabia Saudyjska, znaleźli się na celowniku islamskich terrorystów. Z drugiej strony, obecne trudności na rynku paliw, są wielką szansą dla energii ze źródeł odnawialnych i można mieć nadzieję, że rozpoczynająca się dziś konferencja w Bonn w tej sprawie nie ograniczy się do ładnie brzmiących deklaracji bez pokrycia. Kto dziś rozsądnie zainwestuje w nowe technologie uzyskiwania zielonej energii, ten stworzy solidny fundament pod przyszły rozwój gospodarczy swego kraju. Kto zaś tego zaniedba, tego czekają ciężkie czasy.
Podobne myśli odnajdujemy w dzisiejszym komentarzu redakcyjnym wychodzącego w Hagen dziennika “Westfalenpost”. Konferencja w sprawie energii ze źródeł odnawialnych w Bonn zbiega się w czasie z rekordowo wysokimi cenami paliw i zamachami terrorystów w Arabii Saudyjskiej, której Zachód nie może traktować dłużej jako pewnego i nigdy nie wysychającego źródła taniej ropy naftowej. Pora zatem rozejrzeć się za rozwiązaniami alternatywnymi i choć naiwnością byłoby sądzić, że ekologiczne źródła energii już jutro będą w stanie zastąpić ropę, to pojutrze mogą nie tylko skutecznie złagodzić głód energetyczny, ale także przyczynić się do ochrony klimatu na Ziemi.
W miarę jak ceny benzyny idą ostro w górę, wzrasta nerwowość w najbardziej uprzemysłowionych krajach świata, które muszą myśleć stale o tym jak zapewnić sobie pewne dostawy energii, a wraz z nią rozwój gospodarczy, czyli przyszłość - czytamy w “Westdeutsche Allgemeine Zeitung”. Energia z elektrowni wiatrowych, słonecznych i wodnych, biomasy i wnętrza Ziemi chroni klimat i środowisko, a ponadto wnosi ważny wkład w utrwalanie pokoju na świecie, gdyż przy zastosowaniu odpowiednich technologii staje się dostępna dla każdego i odsuwa widmo przyszłych wojen o deficytową ropę.
Drugim tematem dnia jest nadwyżka w kasach chorych. Nareszcie dobra wiadomość – czytamy w “Stuttgarter Zeitung”. Po dziesięciu latach życia na minusie, nasze kasy chorych wreszie wyszły na plus! Błędem byłoby jednak popadać od razu w eufgorię. “Kasa” kas ma się dobrze, bo zapłacili za to oskubani finansowo pacjenci, za to składki za ubezpieczenie chorobowe wcale nie spadają tak szybko, jak to nam obiecywali autorzy reformy naszego systemu ochrony zdrowia.
Podobnie widzi to komentator dziennika "Südkurier" z Konstancji. Dla przeciętnego pacjenta owa reforma nie oznacza w sumie żadnej ulgi finansowej. A jeśli czasem tak, to tylko chwilowo. Żeby uporać się ze skutkami postępującego starzenia się społeczeństwa, rosnącym bezrobociem i utrzymaniem wysokiego poziomu opieki lekarskiej w naszym kraju, prędzej czy później składki i tak znowu pójdą w górę.