Obietnice wyborcze Merkel. Koalicjant oburzony

Najpierw zadrwił sobie z „wielkoduszności” kanclerz Merkel sekretarz generalny FDP Patrick Döring, po czym do tego tematu ‘dobrało się' kierownictwo liberałów. Szef klubu poselskiego FDP Rainer Brüderle ostrzegł Merkel przed zboczeniem z kursu oszczędzania. W rozmowie z gazetą „Handelsblatt” powiedział, że „takie programy dobroczynne na kredyt nie mają nic wspólnego z naszym pojmowaniem socjalnej gospodarki rynkowej i ze zdrowym rozsądkiem ekonomicznym”. Brüderle zaatakował między innymi planowane przez kanclerz odciążenie finansowe rodzin z dziećmi. - Przecież FDP chce również w przyszłej kadencji postawić na konsolidację budżetu – powiedział szef frakcji liberałów.

Rösler ostrzega przed obciążeniem budżetu i podatników

Również szef liberałów Philipp Rösler skrytykował plany Merkel. – Rywalizacja społeczno-polityczna między CDU i SPD będzie obciążeniem dla budżetu państwa i podatników – oświadczył Rösler w rozmowie z wychodzącą w Düsseldorfie gazetą „Rheinische Post”.

To przecież kampania wyborcza

W telekonferencji z członkami CDU Merkel zapowiedziała, że po wyborach podwyższy dodatek na dzieci, kwotę na dzieci zwolnioną od opodatkowania, podwyższy emerytury dla matek, których dzieci urodziły się przed 1992 rokiem, i tak dalej i tak dalej.

Poza tym Merkel chce przeznaczyć 4 miliardy euro na budowę dróg.

Według obliczeń gazety „Handelsblatt”, te „prezenty” pochłoną 28,5 mld euro.

Z wystawy pod ladę

Josef Schlarmann, szef działającego w ramach CDU/CSU Stowarzyszenia Średniej Przedsiębiorczości (MIT) powiedział, że „takie dobrodziejstwa są typowymi podarkami wyborczymi, o których wiadomo, że przed wyborami znajdą się w oknie wystawowym, by po wyborach znów wylądować pod ladą”.

Sp.-online, tagesschau.de / Iwona D. Metzner

red. odp.:Alexandra Jarecka