Obrońca Demjaniuka żąda umorzenia procesu
1 grudnia 2009„Chętnie brał udział w zabijaniu Żydów. Był nieczuły i bezlitosny” – tak prokurator opisywał w drugim dniu procesu zachowanie Iwana vel Johna Demjaniuka sprzed blisko 70 laty. Demjaniuk, który siedzi na wózku inwalidzkim zachowywał się tak, jakby wszystko co padało z ust prokuratora, nie dotyczyło jego. W spokoju z zamkniętymi oczami wysłuchał 9 stron aktu oskarżenia. Wydawało się, że tylko raz chciał coś powiedzieć. Ale gdy sędzia dopytywał, czy chce zabrać głos. Demjaniuk się nie zgłosił. Mówił jego obrońca. Długo i agresywnie. Wszystkiego na widowni słuchali byli więźniowie i krewni ofiar niemieckiego obozu zagłady w Sobiborze.
Akt oskarżenia
Gdy odczytywano akt oskarżenia John Demjaniuk milczał. Nie reagował, gdy prokurator opisywał okrucieństwa, do jakich dochodziło w Sobiborze, i gdy wymieniał zarzuty; że pracował jako strażnik od końca marca do połowy września 1943 roku w Sobiborze, że przyczynił się do zamordowania w komorach gazowych 27 900 Żydów. I nie dlatego, że nie rozumie niemieckiego. Cały czas dostaje symultaniczne tłumaczenie na ukraiński. Demjaniuk uważa, że jest ofiarą, a nie katem, i że nie powinien siedzieć na ławie oskarżonych, a na widowni obok byłych więźniów i ofiar Sobiboru.
Umorzyć proces
Reagował obrońca Demjaniuka, Ulrich Busch – „Ten proces powinien zostać umorzony, a co najmniej zawieszony”. Mecenas wymieniał przyczyny formalne takiego wniosku. Zły stan zdrowia. Demjaniuk cierpi na chorobę szpiku kostnego, która jest pierwszym stadium białaczki. Do tego ma problemy z sercem i nadciśnienie. Jednak lekarze, którzy go badali przed procesem, stwierdzili, że może brać w nim udział 180 minut dziennie. Busch podkreślał, że w takim stanie zdrowia Demjaniuk w ogóle nie powinien być sprowadzony ze Stanów Zjednoczonych do Niemiec. „Ta przymusowa deportacja była nielegalna” – oświadczył obrońca Demjaniuka, który utrzymuje, że jego klient jest śmiertelnie chory, ale biegli lekarze tego nie potwierdzają. Ponadto zdaniem mecenasa Buscha Demjaniuk „nie może być dwa razy sądzony za to samo”. Chodzi o proces w Izraelu. Sąd w Jerozolimie w 1988 roku skazał go na karę śmierci. Jednak w 1993 roku Sąd Najwyższy Izraela uchylił to orzeczenie z braku wystarczających dowodów, że Iwan Groźny (tak określali go więźniowie) z obozu w Treblince to John Demjaniuk. Mecenas Busch uważa także, że niemiecki sąd nie jest uprawniony do tego, by rozpatrywać sprawę Johna Demjaniuka, bo ten nigdy nie był niemieckim oficerem. Monachijski sąd wysłuchał wniosku obrońcy, ale rozpatrzy go w późniejszym terminie.
DPA/ PAP/ AFP/ Marcin Antosiewicz
Red. odp. Małgorzata Matzke