Świadek Holokaustu: Każdy prześladowany zasługuje na pamięć
27 stycznia 2023– W 2003 roku, gdy odszedłeś, niewiele osób chciało wysłuchać historii, jak twoja. Dlatego stoję tu dziś i próbuję dać ci głos – zwrócił się do Karla Goratha młody aktor Jannik Schuemann, który przedstawił w niemieckim Bundestagu życiorys już nieżyjącego więźnia Auschwitz. Karl Gorath dożył 90 lat, ale „to nie wystarczyło”, jak powiedział Jannik Schuemann.
Bo dopiero w tym roku w centrum upamiętnienia ofiar nazistów znalazły się osoby należące do społeczności queer. Pojęcie to stosowane jest jako zbiorcze określenie osób nieheteroseksualnych takich, jak lesbijki, geje, osoby biseksualne i transgender (LGBT).
Paragraf 175
Karl Gorath po raz pierwszy został aresztowany w wieku 22 lat na podstawie paragrafu 175 niemieckiego kodeksu karnego, który określał homoseksualizm jako „przeciwny naturze nierząd”. Na podstawie tego przepisu osoby homoseksualne w III Rzeszy były prześladowane i zabijane. Paragraf ten dotyczył mężczyzn i nie zajmował się stosunkami między kobietami.
W niezmienionej wersji obowiązywał w NRD do 1967 roku, a w RFN jeszcze przez dwa lata dłużej, po czym został złagodzony, tj. nastąpił powrót do jego pierwotnej wersji. Całkowicie usunięto go jednak dopiero w latach dziewięćdziesiątych. Pierwotnie, zanim naziści go zaostrzyli, mowa była o „przeciwnym naturze nierządzie, do którego dochodzi między osobami płci męskiej albo między człowiekiem i zwierzęciem”, który „jest karany więzieniem, z możliwością utraty praw obywatelskich”.
Karl Gorath został wywieziony do niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz w 1943 roku. Wcześniej był wielokrotnie karany za kontakty z mężczyznami, odsiadywał kilkuletnie wyroki. W Auschwitz wymieniono mu „różowy trójkąt”, którym oznaczano mężczyzn, którzy trafiali do obozów na podstawie paragrafu 175 na „czerwony trójkąt”, oznaczający więźniów „politycznych”. Pomógł mu fakt, że był pielęgniarzem i najstarszym na bloku.
Przyjaciele z Polski, których szukał całe życie
– Przydzielono ci dwóch młodych polskich więźniów. Ich imion nigdy już nie zapomnisz: Tadeusz i Zbigniew. Mieli 21 i 15 lat. Później mówiłeś, że ich kochałeś i próbowałeś wszystkiego, by ich chronić – mówił Jannik Schuemann. Losy mężczyzn się rozeszły, a Karlowi Gorathowi przez całym życie towarzyszyło pytanie, czy przeżyli.
Po wojnie znów został aresztowany i skazany na podstawie paragrafu 175 na pięć lat. – Ku twojemu przerażeniu słowami 'znów pan tu jest' przywitał cię sędzia, który już raz cię skazał – zwrócił się do Goratha aktor.
Karl Gorath później, jako wielokrotnie skazywany, długo nie mógł znaleźć pracy, dostawał niższą emeryturę, ponieważ odjęto mu czas spędzony w więzieniach. Odrzucono wszystkie jego liczne wnioski o odszkodowanie za doznaną niesprawiedliwość w czasach III Rzeszy. Ostatni – w 1980 roku. Argumentowano, że Gorath nie był prześladowany, a wielokrotnie karany za popełnione przestępstwa przeciw obyczajowości.
W 1989 roku uczestniczył w pierwszej podróży homoseksualnych mężczyzn, którzy otwarcie mówili o swojej orientacji, do Auschwitz. Chciał dowiedzieć się, co stało się z dwoma Polakami, których poznał w obozie – Tadeuszem i Zbigniewem. Gdy znalazł ich nazwiska na liście nieżyjących osób, przerwał wizytę i wrócił do Niemiec. Karl Gorath zmarł w 2003 roku. Nie poznał prawdy o dwóch Polakach.
Zaledwie dwa lata temu w ramach polsko-niemieckiego projektu badawczego poświęconego również mniejszościom seksualnym, naukowcy odkryli, że mężczyźni nie tylko przeżyli wojnę, ale Zbigniew jeszcze w roku 1989, czyli wtedy, gdy Gorath szukał informacji na jego temat w byłym obozie, oprowadzał grupy odwiedzające Miejsce Pamięci Auschwitz. Zbigniew zmarł w 2012 roku. – Może zaznasz trochę więcej spokoju wiedząc, że twoi młodzi polscy przyjaciele przeżyli. Być może dzisiaj, drogi Karlu, nas słyszysz – zakończył Schuemann.
Od 1933-1945 około 50 tys. mężczyzn zostało w Niemczech skazanych na podstawie paragrafu 175, z czego ok. 10 tys. trafiło do obozów koncentracyjnych. W latach 1945-1969 zapadła podobna liczba wyroków skazujących w RFN na podstawie paragrafu 175.
„Aspołeczne” ofiary hitlerowskich Niemiec
W Bundestagu przytoczono także historię Mary Puenjer, która w wieku 36 lat trafiła do obozu Ravensbruck, gdzie rok później została zamordowana. Uznano ją za osobę „aspołeczną”, zarzucano kontakty z kobietami. W 2019 roku Muzeum Pamięci Holokaustu w Waszyngtonie oszacowało, że ok. 70 tys. ofiar nazistów było oznaczone jako osoby „aspołeczne”, choć dokładnych liczb tego dotyczących nie ma. Lesbijki, inaczej niż homoseksualni mężczyźni, nie podlegały pod paragraf 175, dlatego często klasyfikowano je jako osoby „aspołeczne”.
Jedną z osób, która zabiegała o to, by Bundestag upamiętnił ofiary nazizmu należące do społeczności queer była ocalała z Holokaustu Holenderka Rozette Kats. Choć nie należy do tej społeczności, przyznała przemawiając w Bundestagu, że słuchając historii osób należących do mniejszości seksualnych, dostrzega wiele podobieństw ze swoim życiem.
„Zostali zabici, bo byli Żydami”
Gdy miała osiem miesięcy, rodzice, chcąc ją chronić, oddali ją pod opiekę innej rodzinie. Jej mama i maleńki brat zginęli w komorze gazowej w obozie koncentracyjnym, jej ojciec został zabity niewiele później. Rodzice zastępczy zmienili jej imię na Rita, by ją chronić. W Bundestagu powiedziała, że w wieczór przed jej szóstymi urodzinami ojciec zastępczy powiedział jej, że nazywa się inaczej, a jej rodzice zostali zabici w Auschwitz, bo byli Żydami.
Rozette Kats pamięta, że nie pojmowała wówczas, co się stało, ale rozumiała, że też jest Żydówką. Uznała, że jak się „dopasuje, nie będzie dopytywać i założy maskę nieżydowskiego dziecka, nic się nie stanie”. Tłumaczyła, że taki stan trwał połowę jej życia. – Prowadziłam podwójne życie, czego nikt nie zauważył.
Dopiero w latach dziewięćdziesiątych poznała ludzi, którzy przeżyli to, co ona. – To, czego nauczyłam się jako małe dziecko (ukrywania), tego musiały się nauczyć mniejszości seksualne przed i niestety po 1945 roku – powiedziała. Przestrzegła przed dzieleniem ludzi na kategorie. – Oznacza to, że nazistowska ideologia znajduje kontynuację – stwierdziła. Rozette Kats wezwała do równego upamiętnienia wszystkich ofiar hitlerowskich Niemiec. – Każda osoba, która była wtedy prześladowana, zasługuje na pełną szacunku pamięć – powiedziała 80-latka. I dodała, że również dziś każdy, kto jest prześladowany, ma prawo do szacunku i ochrony.
Podczas uroczystości głos zabrał też aktywista społeczności queer Klaus Schirdewahn, który mówił o tym, że w 1964 roku został zmuszony, by rozpocząć „terapię mającą go uleczyć z homoseksualizmu” po tym, jak sąd na podstawie 175 uznał go winnym z powodu jego uczuć do innego mężczyzny. Opowiadał o latach życia w strachu, ukryciu i ze zdławionymi uczuciami i o marzeniu, by żyć „normalnie”.
W Międzynarodowym Dniu Pamięci o Ofiarach Holokaustu w niemieckim Bundestagu zgromadzili się najważniejsi niemieccy politycy, wśród nich prezydent i kanclerz Niemiec oraz liczni ministrowie, by uczcić pamięć o ofiarach nazistów. Na sali obecni byli ocaleni z Holokaustu, wśród nich Margot Friedlaender czy Charlotte Knobloch.
Odpowiedzialność Niemców
Przewodnicząca Bundestagu Baerbel Bas nazwała Holokaust „zbrodnią, która jest nieporównywalna w historii ludzkości i za którą my, Niemcy, ponosimy odpowiedzialność”. Przypomniała, że osoby należące do społeczności queer długo zabiegały o uznanie ich jako grupy ofiar III Rzeszy.
– To dla mnie bardzo ważne, żebyśmy dziś upamiętnili te osoby – podkreśliła Baerbel Bas. Zaznaczyła też, że ostatnie osoby społeczności queer, które przeżyły wojnę, odeszły i „nie zdążyliśmy ich upamiętnić”. Przyznała też, że „wciąż jeszcze wiemy za mało o losach niektórych grup mniejszości seksualnych”. Wezwała do podjęcia działań na rzecz tolerancji i społeczeństwa, w którym godność każdego człowieka jest nienaruszalna”.