Okrojony budżet, kalendarz i zarobki. Nierówność w skokach
11 kwietnia 2021Brak Turnieju Czterech Skoczni, niższe nagrody – skoki narciarskie kobiet nadal są traktowane jako drugorzędne. Powoduje to frustrację sportsmenek, jednak głos zaczynają zabierać także mężczyźni zwracający uwagę na nierówne traktowanie.
Widać to przy porównaniu niemiecko-austriackiego Turnieju Czterech Skoczni oraz mistrzostw świata w skokach. Na prestiżowym TCS skaczą tylko mężczyźni. Na tej drugiej imprezie w drużynach narodowych występują kobiety i mężczyźni, a widzowie mogą się przekonać o porównywalnym poziomie.
Krytycy równouprawnienia np. w piłce nożnej sugerują, że kobiety nie grają tak dobrze jak mężczyźni. Powodem są naturalne predyspozycje fizyczne. Jednak w skokach narciarskich ten argument nie obowiązuje – skoczkowie i skoczkinie latają równie daleko w zależności od talentu i techniki.
Znacznie mniej zawodów
„Jesteśmy w stałym kontakcie ze wszystkimi czterema organizatorami Turnieju Czterech Skoczni w celu omówienia możliwości uczestniczenia kobiet w rywalizacji. W proces muszą być zaangażowani też Międzynarodowa Federacja Narciarska, krajowe związki z Niemiec i Austrii, ale też organizatorzy, właściciele praw telewizyjnych i sprzedawcy” – mówi DW Niemiecka Federacja Narciarska (DSV).
O organizacji Turnieju Czterech Skoczni dla kobiet przychylnie wypowiadał się m.in. słynny skoczek Sven Hannawald. Rywal Adama Małysza nazwał taką ideę „koniecznością”.
Skoczkowie nadal zarabiają więcej – głównie ze względu na większe zainteresowanie. W 2020 roku za wygraną w konkursie Pucharu Świata skoczkinie otrzymywały równowartość trzech tysięcy franków szwajcarskich, a skoczkowie aż 10 dziesięć tysięcy franków.
Poza tym spośród 21 zaplanowanych zawodów z powodu pandemii kobietom odwołano aż 13 konkursów, a nadrobiono tylko pięć z nich. Dla porównania w męskim Pucharze Świata odbyło się 25 z 28 zaplanowanych konkursów indywidualnych.
Jeszcze bardziej uderza różnica w mniej prestiżowym Pucharze Kontynentalnym. W jego ramach odbyły się zaledwie dwa na dziesięć zaplanowanych konkursów dla kobiet. Mężczyznom też odwołano osiem zawodów, jednak w przeciągu sezonu i tak mieli oni 21 konkursów.
Coraz więcej zawodniczek
– Mając na uwadze umowy telewizyjne i sponsoring, mężczyźni i kobiety mają różne wartości. Ostatecznie decyduje wartość rynkowa. Niestety poziom dochodów organizatorów konkursów kobiet nie wystarcza na pokrycie wszystkich wydatków. To jeden z powodów, dla których wielu nie chce organizować konkursów. Dochody z męskich zawodów są wyższe, stąd łatwiej jest znaleźć organizatorów – tłumaczył dyrektor Pucharu Świata w skokach mężczyzn Sandro Pertile. – Kobieca wersja tego sportu wymaga po prostu dotacji – powiedział z kolei trener Austriaczek Andreas Bauer cytowany przez ZDF.
Pertile w trakcie Turnieju Czterech Skoczni argumentował także, że „nie ma sensu organizować TCS dla kilku zawodniczek”. Ale lista startowa kobiet wypada niejednokrotnie liczniej niż w wypadku męskich skoczków. W trakcie kwalifikacji do konkursu w Ljubnie ustanowiono nowy rekord: o udział w zawodach walczyło 78 sportsmenek.
„Potrzeba większej presji”
W Niemczech najgłośniejszy apel o równość wybrzmiał ze strony najlepszej obecnie niemieckiej skoczkini Kathariny Althaus. – Próby nadrobienia naszych zawodów przez Międzynarodową Federację Narciarską spaliły na panewce. Dla mężczyzn za każdym razem znaleźli zastępstwa, gdy zawody były odwoływane z powodu koronawirusa. Z nami się to już nie udało – mówiła.
Do jej słów odniósł się również Jens Weissflog, niemiecka legenda skoków narciarskich. – Coś powinno się w końcu ruszyć wewnątrz federacji. Również media musiałyby się wówczas bardziej skupić na rywalizacji kobiet. Nawet jeśli w Niemczech sytuacja prezentuje się lepiej niż w innych krajach, to presja powinna być większa – mówił czterokrotny medalista olimpijski.
W obrębie kobiecej wersji dyscypliny można zaobserwować postęp. Stwierdzenie, że skoczkiniom może pęknąć macica przy lądowaniu nie jest już uznawane za poważne. W mieszanym konkursie drużynowym w Rumunii w lutym br. widać było, że skoczkinie latają równie daleko co ich męscy współzawodnicy.
Różnice w harmonogramie podczas pandemii koronawirusa oraz nierówne płace nadal jednak ukazują, że przed zawodniczkami jeszcze daleka droga do równego traktowania.