Olaf Scholz: milczący kanclerz
24 stycznia 2024– Patrzcie, to kanclerz Olaf Scholz – mówi pewna kobieta, popychając do przodu dwóch mniej więcej dziesięcioletnich chłopców. – Ten niski z łysiną? – pyta jeden nich, spoglądając na dwóch mężczyzn i kobietę, którzy stoją kilka metrów dalej za czarną taśmą odgradzającą przy maszynie rolniczej. Rozmawiają o całkowicie zautomatyzowanym zbiorze truskawek.
– Tak, to ten – odpowiada kobieta ze śmiechem i podnosi do góry swój telefon, żeby zrobić zdjęcie. – Kanclerz na Grüne Woche, to jest coś!
Olaf Scholz przebywa na berlińskich targach rolno-spożywczych przez półtorej godziny. Symbolicznie kopie z leśnikami dół pod drzewo, zagląda do garnków i patelni, a z piekarzami formuje chleb. Ale żadna zwykła osoba odwiedzająca targi już nie podejdzie do niego tak blisko jak przy maszynie do zbioru truskawek. Kanclerz porusza się trasą odgrodzoną od publiczności.
W powszechnym odczuciu kanclerz jest nieobecny
Dystans fizyczny ma też w sobie coś symbolicznego. W odczuciu wielu obywateli Niemiec kanclerz od tygodni i miesięcy jest jakby nieobecny. Socjaldemokratyczny polityk kieruje od grudnia 2021 roku rządem złożonym z SPD, Zielonych i FDP. Nie jest to łatwa praca.
Jeszcze nigdy żaden niemiecki rząd nie musiał się zmagać z tak wieloma problemami. Rosyjska agresja na Ukrainę doprowadziła do niedoboru energii i wzrostu jej cen. Wywołała też inflację. Państwo zareagowało różnymi formami pomocy finansowej, jednak kasa jest już pusta. Ostatnio odczuli to rolnicy, którzy mają stopniowo utracić subwencje do paliwa.
Rolnicy wyszli z tego powodu na ulice, protestuje też wiele innych grup. Rzemieślnicy narzekają na przerost biurokracji. Na kolei strajkują maszyniści, bo chcą zarabiać więcej i pracować mniej.
Drogi, mosty i linie kolejowe wymagają remontów, pod względem cyfryzacji Niemcy dały się wyprzedzić innym krajom. W międzynarodowych badaniach PISA na temat poziomu wykształcenia niemieccy uczniowie wypadają gorzej niż kiedykolwiek.
Co piąta osoba zadowolona z Scholza
A Olaf Scholz i jego rząd? Co robią, by poprawić sytuację? W odczuciu Niemców – niewiele. A przecież SPD, Zieloni i SPD bez wątpienia zrealizowali część celów zapisanych w umowie koalicyjnej. Ale też dużo się kłócą. Głównie FDP i Zieloni. Scholz przeważnie się nie wtrąca. Ludzie to zapamiętują.
Doraźna sonda uliczna DW w połowie stycznia w Berlinie. Pewien mężczyzna mówi: – To tak, jak widzę małżeństwo, które się ciągle kłóci, ale mimo to twierdzi, że jest szczęśliwe; coś tu nie gra. Kobieta pytana o Scholza odpowiada: – Czujemy, że tak naprawdę nas się nie słyszy. Mamy poczucie, że koszty eksplodują. Takie poczucie, że życie w Niemczech już się tak do końca nie opłaca.
Według instytutu badania opinii publicznej infratest-dimap jeszcze tylko 19 procent wyborców jest zadowolonych z pracy Olafa Scholza. Od 1997 roku żaden kanclerz nie był aż tak niepopularny. Wówczas szefem rządu był Helmut Kohl z CDU, który rok później przegrał wybory.
– Ludziom trzeba po prostu wytłumaczyć, że czekają ich teraz pewne wyrzeczenia. I że nie może być nadal tak, jak jest – mówi inna kobieta w sondażu DW.
Scholz: zwięzły i rzeczowy
Jednak właśnie tego Olaf Scholz nie robi. Kanclerz zabiera głos tylko wtedy, gdy jest to bezwzględnie konieczne. Gdy zaś coś mówi, to zawsze zwięźle, trzeźwo i rzeczowo. Scholz uspokaja i obiecuje ludziom, że wszystko będzie dobrze. To nie sprawia wiarygodnego wrażenia.
– Liczne zmiany niosą ze sobą oczywiście poważne problemy – mówi DW Marcel Fratzscher, prezes Niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką (DIW) w Berlinie. Jego zdaniem Olaf Scholz musi dbać o przejrzystość. – Musi uczciwie i otwarcie mówić o tym, co rząd może zrobić, a czego nie. I musi też okazywać pokorę. Chodzi przede wszystkim o kontakt z ludźmi. Musi zabiegać o zaufanie obywateli, także przedsiębiorców.
Więcej pokory, lepsze podejście do oczekiwań – nie chodzi więc aż tak bardzo o to, że Scholz nie jest aktywny. Rzeczywiście raczej nie można powiedzieć, że siedzi w swoim biurze i obserwuje stamtąd liczne problemy kraju. Urząd kanclerski twierdzi, że szef znacznie częściej niż jego poprzedniczka Angela Merkel szuka kontaktu z ludźmi, gdziekolwiek się akurat znajduje.
Są to jednak z reguły kontakty wyselekcjonowane i sterowane; niezależnie od tego, czy Scholz odwiedza Grüne Woche, przyjmuje w urzędzie kanclerskim bossów gospodarki, odwiedza jakiś szpital albo przedsiębiorstwa na terenie kraju.
Buczenie oraz irytacja
Co się dzieje podczas bezpośrednich spotkań z ludźmi, pokazały jego wizyty na terenach objętych powodzią pod koniec grudnia oraz na meczu reprezentacji Niemiec w piłce ręcznej w ramach odbywających się w RFN mistrzostw Europy na początku stycznia. Olafa Scholza powitały wtedy wyzwiska, gwizdy i buczenie.
Kanclerz po prostu nie dociera już do ludzi ze swoją polityką. Ursula Münch, dyrektorka Akademii Edukacji Politycznej w Tutzing, mówi DW: – Częsta obecność nie oznacza przecież silnego oddziaływania. Zwłaszcza w przypadku kanclerza, co do którego istnieje wyraźna obawa, że nie ma aż tak dużej siły przebicia, jak twierdził na początku.
Ursula Münch nawiązuje tu do zdania wypowiedzianego kiedyś przez samego Scholza: – Kto zamawia u mnie przywództwo, ten je dostanie. W odczuciu obywateli kanclerz rzeczywiście musi też umieć być przywódcą. Jednak w koalicji SPD, Zielonych i FDP kanclerz uważa się raczej za moderatora niż szefa.
Także na płaszczyźnie międzynarodowej kanclerz nie jest silnym przywódcą, jak twierdzą jego krytycy. Niemcy są największą gospodarką w Europie, a wśród krajów wspierających Ukrainę finansowo i wojskowo plasują się na drugim miejscu po Stanach Zjednoczonych.
Eksperci spierają się jednak od wielu tygodni, czy i ewentualnie kiedy RFN dostarczy Kijowowi pociski manewrujące Taurus. Olaf Scholz nie mówi o tym ani słowa. Kanclerza zabrakło na ważnym Światowym Forum Ekonomicznym w Davos w ubiegłym tygodniu. Bez wyjaśnienia. Był tam natomiast obecny prezydent Francji Emmanuel Macron.
Nic więc dziwnego, że także w partii kanclerza, czyli wśród socjaldemokratów, rośnie niezadowolenie. Tygodnik „Spiegel” informuje już o tajnych spotkaniach, na których jakoby dyskutuje się o pomyśle, by w kolejnych wyborach jesienią 2025 roku czołowym kandydatem SPD był nie Scholz, lecz popularny minister obrony Boris Pistorius. Scholz nie skomentował także tych doniesień.
Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach Redakcji Niemieckiej DW.
Chcesz komentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>