OPINIA Putin mógłby zaanektować Białoruś
9 sierpnia 2021Wieczorem 9 sierpnia 2020 roku Białorusini po raz pierwszy wyszli na ulice, żeby zaprotestować przeciwko zmanipulowanym wyborom prezydenckim. Od tej pory, jak nigdy dotąd, nad Białorusią unosi się pewna postać. Nie, nie chodzi tu ani o długoletniego prezydenta Łukaszenkę, ani o opozycjonistkę Swiatłanę Cichanouską, tylko o Władimira Putina, który de facto steruje prowizorycznym rządem tego kraju.
Ropa naftowa, kredyty i Ryanair
Silny człowiek Rosji natychmiast pogratulował Łukaszence „zwycięstwa” i od tego czasu stale zwiększa swój wpływ na bieg wydarzeń na Białorusi. Łukaszenka regularnie spotyka się z Putinem. Wynikiem tych spotkań niemal zawsze są nowe rosyjskie kredyty dla Białorusi albo dostawy rosyjskich surowców po korzystnych cenach.
Niepokojącym zjawiskiem są coraz intensywniejsze wspólne manewry rosyjskich i białoruskich sił zbrojnych. Mniej widoczne jest postępujące po cichu przejmowanie białoruskiej tajnej służby, która nadal nosi „dumną” nazwę KGB, przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB). Ambasador Rosji w Mińsku Jewgienij Łukjanow podobno pracował dla radzieckiego KGB i rosyjskiej FSB. Kilka dni po zmuszeniu do lądowania w Mińsku samolotu linii lotniczych Ryanair i aresztowaniu opozycjonisty Romana Protasiewicza oraz jego partnerki, tajne służby Białorusi i Rosji podały, że zamierzają silniej ze sobą współpracować przeciwko „destrukcyjnym wpływom” Zachodu.
Eksperci, tacy jak obserwator polityczny Mark Galeotti, są pewni, że rosyjskie tajne służby współpracowały podczas tej akcji ze służbami białoruskimi. Także zagadkowa śmierć białoruskiego aktywisty Witalija Szyszowa, którego kilka dni temu znalezionego powieszonego na drzewie w parku w Kijowie na Ukrainie, budzi pytania, czy także w tym przypadku nie mamy do czynienia ze współpracą obu służb.
Do czego zmierza Putin?
Dzięki takim akcjom reżimowi w Mińsku udało się stworzyć klimat nacechowany lękiem i zastraszeniem. Przeciwko białoruskim aktywistom i opozycjonistom nadal prowadzone są śledztwa i nie należy się dziwić, że wielu z nich uciekło z kraju, przede wszystkim do Polski i na Litwę. W lipcu Łukaszenka przeniósł konfrontację na nowy poziom zrywając porozumienie z UE o przyjmowaniu uchodźców i przepuszczając tysiące z nich, głównie z Iraku, na Litwę. Państwa unijne nazwały to rodzajem „wojny hybrydowej”.
Trudno jest wyobrazić sobie, żeby Łukaszenka wcześniej nie uzgodnił tych agresywnych działań z Putinem. Prezydent Rosji na pewno je zaaprobował. Wspieranie białoruskiego reżimu jest dla Rosji prostym, skutecznym i zarazem tanim sposobem pokazania, że stoi po stronie swojego białoruskiego sojusznika i jednocześnie zasygnalizowania, że może ona stworzyć rzeczywiste zagrożenie dla Unii Europejskiej.
Mimo to przeciwnicy Łukaszenki, tacy jak Swiatłana Cichanouska, wstrzymują się od wskazania Putina jako ważnego aktora w tej grze. Mówią wyłącznie o reżimie Łukaszenki zagrażającym Europie. W rozmowach prywatnych niektórzy z nich powiedzieli mi, że Putin być może będzie miał kiedyś dosyć Łukaszenki i zainicjuje jego wycofanie się z polityki, ale stawianie na to byłoby w tej chwili dużym błędem. Działania Kremla wyraźnie wskazują na to, że wcześniej lub później, w tej czy innej formie, zamierza zaanektować Białoruś, nawet jeśli formalnie pozostanie ona niezależnym państwem z Łukaszenką jako prezydentem. Do osiągnięcia tego celu Putin nie potrzebuje powtarzać operacji zaanektowania Krymu w roku 2014.
Naciski na Polskę i Ukrainę
Kontrolę nad Białorusią można uzyskać w dużo prostszy sposób. Wystarczy, żeby Mińsk ogłosił przyjęcie rosyjskiego rubla jako środka płatniczego na Białorusi i wydał zgodę na rosyjskie bazy wojskowe na jej terenie. Putin wówczas mógłby w pełni kontrolować białoruską gospodarkę i jednocześnie uzyskałby przyczółek pozwalający mu zwiększyć naciski na Polskę i Ukrainę.
W czerwcu de facto zakończyła się międzynarodowa izolacja Putina, gdy w Genewie spotkał się z nim nowy prezydent USA Joe Biden. Spotkanie to dowodzi, że ani USA, ani UE, nie mają zamiaru wpływać na bieg wydarzeń na Białorusi. Dla białoruskiej opozycji nie ma to o tyle większego znaczenia, że jej przedstawiciele albo już nie żyją, albo siedzą w więzieniu, albo udali się na emigrację.
Gdy rok temu na Białorusi rozpoczęła się rewolucja demokratyczna, chyba nikt nie przypuszczał, że bezczelność i nieustępliwość Łukaszenki, pieniądze Putina i współpraca tajnych służb Rosji i Białorusi doprowadzą do tak silnego zachwiania równowagi, że w ostatecznym rachunku stawką w grze może okazać się samodzielny byt państwowy tego kraju.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>