Oradour: Przejmujące gesty pojednania Francuzów i Niemców
4 września 2013Oradour jest miejscem bestialskiego mordu oddziału SS na niespełna wszystkich mieszkańcach miasteczka w odwecie za zastrzelenie oficera SS przez oddział francuskiego ruchu oporu. Kiedy po wojnie przyjechał tam generał de Gaulle i zobaczył przejmujący obraz zrujnowanej i wyludnionej wioski, uznał, że w tym miejscu ma powstać pomnik hitlerowskiego okrucieństwa.
Gerhard Schröder nie odważył się tam przyjechać i prosić o wybaczenie za bestialską zbrodnię nazistów, kiedy udawał się do Francji na obchody 60. rocznicy desantu Aliantów w Normandii. Wtedy jeszcze rodziny ofiar żywiły niechętne uczucia wobec Niemców, tłumaczy korespondent „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Oradour jest po czeskich Lidicach i Sant'Anna di Stazzema we Włoszech trzecim takim miejscem na mapie Europy, które niemiecki prezydent już odwiedził w czasie swego urzędowania. Odwiedziny Joachima Gaucka w tym Miejscu Pamięci w drugim dniu oficjalnej wizyty prezydenta Niemiec we Francji nie były związane z żadną rocznicą.
Wizyta, która przerwała milczenie
W spacerze między szkieletami domów zniszczonej wioski, prezydentom Hollandowi i Gauckowi towarzyszył jeden z dwóch żyjących jeszcze świadków masakry - 89-letni Robert Hebras. Jean-Marcel Darthout nie mógł być obecny w Oradour ze względu na chorobę. W trójkę „spojrzeli barbarzyństwu w twarz”, jak powiedział w wystąpieniu francuski prezydent.
W sprawie bestialskiej zbrodni popełnionej przez oddział SS w Oradour toczy się od 2011 roku śledztwo prowadzone w Dortmundzie przez prokuratora Andreasa Brendela. Proces 21 żołnierzy oddziału SS, który dokonał masakry na mieszkańcach Oradour, odbył się w 1953 roku w Bordeaux. Żołnierzami tymi byli mieszkańcy Alzacji, nazywani potocznie „malgre nous”, przymusem zaciągani do wojska przez nazistów. Oradour jest miejscem, gdzie nie tylko dokonuje się historyczny obrachunek Niemców i Francuzów, ale także samych Francuzów z Francuzami. Francois Holland wskazał w wystąpieniu na szczególny charakter wizyty Joachima Gaucka w Oradour, która, jak powiedział, „przerwała milczenie”. Wizycie towarzyszyły oczekiwania i silne emocje po każdej stronie. Joachim Gauck powiedział w wystąpieniu, że „ugina się pod ciężarem wstrząsających zbrodni popełnionych w tym miejscu na rozkaz Niemców” i wyraził wielką wdzięczność za zaproszenie. Prezydent RFN zaznaczył, że jest świadomy tego, ile przezwyciężenia kosztowało Francuzów zaproszenie do Oratour jego – Niemca . Dziękował za dobrą wolę i za dar pojednania.
Niemcy są innym krajem, innymi ludźmi
Niemiecki prezydent dużo miejsca poświęcił w swym wystąpieniu konfrontacji z przeszłością, ciekawości poznania przeszłości swoich bliskich, i to nie po to, by ich osądzać, lecz po to, żeby zrozumieć, jak „zwykły człowiek staje się barbarzyńcą”. Joachim Gauck mówił też o nieustających wysiłkach Niemców o zachowanie pamięci historycznej, o stawieniu czoła własnej historii, rozliczaniu się z nią. Opowiadał też o młodych pokoleniach, które zaraz po wojnie do dziś w ramach „Akcji Pokuty” odwiedzają miejsca, w których Niemcych dokonali zbrodni. Tam szukają pojednania. To wszystko zawsze miało służyć przyszłości, powiedział prezydent RFN. Uważa on, że zbliżenie Niemców z innymi narodami jest cudem, ale przede wszystkich jest dziełem ludzi, także Francuzów, którzy szukają zbliżenia z Niemcami.
Dzięki temu Niemcy stały się krajem dobrych sąsiadów, stabilną demokracją i ostoją pokoju - mówił. Gauck przyznał bardzo otwarcie, że przejęty tym, co zobaczył, przez cały czas myśli też o współczesnych Niemczech i Niemcach, którym udało się zrobić wiele dobrego i budować Europę, a nie nad nią panować.
O intensywności wymienianych gestów pojednania w czasie wizyty niemieckiego prezydenta w Oradour znany francuski dziennikarz Gerard Foussier, powiedział, że „przebiły one wszystkie inne dotychczasowe znane i nie mniej przejmujące gesty ” Adenauera i de Gaulla, Kohla i Mitteranda, Schrödera i Chiraca.
Barbara Cöllen
red. odp. Bartosz Dudek