Orzeczenie sądu: Każdy ma prawo znać swojego biologicznego ojca
6 lutego 2013Matka obecnie 22-letniej Sary P. poddała się w Centrum Medycyny Reprodukcyjnej w Essen zabiegowi sztucznego zapłodnienia nasieniem anonimowego dawcy. Po tym, jak Sara P. dowiedziała się, że ojciec, który ją wychowywał nie jest jej ojcem biologicznym, chciała dowiedzieć się, czyje geny nosi w rzeczywistości. Ponieważ odmówiono jej ujawnienia nazwiska dawcy nasienia, skierowała do sądu sprawę przeciwko szefowi esseńskiej kliniki Thomasowi Katzorke. Klinika zasłaniała się argumentem, że dawcom nasienia gwarantowana jest pełna anonimowość.
Akta zostały zniszczone
Po tym, jak powódka przegrała sprawę przed sądem w Essen, zwróciła się do sądu wyższej instancji, Wyższego Sądu Krajowego w Hamm. Sędziowie wydali tam w środę (6.02) orzeczenie przyznające powódce prawo do poznania tożsamości swego biologicznego ojca. Jeżeli orzeczenie to stanie się prawomocne, kobieta będzie miała możliwość wyegzekwowania swego prawa drogą urzędową.
Nie jest jednak pewne, czy osiągnie ona zamierzony cel, ponieważ jak w procesie zeznał szef esseńskiej kliniki, akta tej sprawy już nie istnieją; są niszczone po 10 latach.
Brak jednoznacznej regulacji
Sprawa wniesiona do sądu w Hamm w takiej konstelacji była precedensem w niemieckim sądownictwie - zaznaczył rzecznik sądu Christian Nubbenmeyer. Co prawda każdemu człowiekowi przysługuje osobiste prawo do poznania swojego pochodzenia, lecz nie zostało to do końca uregulowane prawnie w przypadku anonimowych dawców nasienia. Dopiero w roku 2007 weszła w życie ustawa nakazująca przechowywanie przez 30 lat dokumentacji medycznej ws. sztucznego zapłodnienia. Jak się szacuje, w Niemczech od lat 70. ub. stulecia na świat przyszło prawie 110 tys. dzieci w wyniku sztucznego zapłodnienia nasieniem anonimowych dawców. Większość z tych dzieci jest nieświadoma tego faktu.
tagesschau.de / Małgorzata Matzke
red.odp.: Elżbieta Stasik