Otorynolaryngolodzy ostrzegają - uważajmy na fajerwerki!
31 grudnia 2014Fajerwerki, sztuczne ognie, petardy, rakiety - wybór jest ogromny. Większość ludzi nie wyobraża sobie bez nich sylwestrowej nocy. Tymczasem dla naszych domowych zwierząt to prawdziwy koszmar. Najgorzej znoszą je psy. Kulą się, trzęsą i starają schować się w mysią dziurę. Już choćby z tego względu warto z umiarem bawić się w pirotechników. O potrzebie ostrożnego obchodzenia się z petardami nie trzeba chyba nikogo przekonywać, ale warto zwrócić przy okazji uwagę na jeszcze jedno zagrożenie z ich strony: w skrajnym przypadku można ogłuchnąć.
Kliniki w pogotowiu
- Każdego roku mamy w naszej klinice wielu pacjentów z trwałymi uszkodzeniami słuchu. W skrajnym przypadku z nieodwracalną głuchotą - mówi prof. Tobias Moser, otorynolaryngolog z kliniki uniwersyteckiej w Getyndze.
- Mogę tylko z naciskiem przestrzec wszystkich przed lekkomyślnym obchodzeniem się z fajerwerkami w sylwestrową noc i zaapelować o jak najdalej posuniętą ostrożność. Skutki mogą być czasem naprawdę bardzo groźne - podkreśla.
Co słyszymy, jak słyszymy
Mechanzm sluchu działa w stosunkowo prosty sposób. Wpadająca do ucha fala dźwiękowa wprawia w drgania błonę bębenkową, która produkuje bodźce w postaci fal przekazywanych do receptorów słuchowych w wewnętrznej części ucha. Te reagują na nie emitując słabe bodźce elektryczne przenoszone przez nerwy słuchowe do ośrodka słuchowego w korze mózgowej, gdzie wskutek analizy, syntezy oraz interpretacji bodźców powstają doznania słuchowe. To naturalnie ogromne uproszczenie, ale wystarczające do uświadomienia sobie, że hałas wywołany fajerwerkami różni się zasadniczo od tych bodźców dźwiękowych, z którymi mamy do czynienia na co dzień.
Chodzi o to, że silny hałas, powstały wskutek wybuchu sylwestrowej petardy, może łatwo przybrać formę szoku akustycznego, który powoduje ostry ból i uszkadza czasowo, a w skrajnym przypadku na stałe, bębenek słuchowy. Zjawisko to występuje wtedy, kiedy słyszymy krótkotrwałe impulsy dźwiękowe o natężeniu przekraczającym 135 decybeli.
Dla porównania: z hałasem o natężeniu 140 decybeli mamy do czynienia wtedy, kiedy stoimy w odległości ok. 30 metrów od startującego odrzutowca. Tymczasem w przypadku eksplodujących fajerwerków możemy mieć do czynienia z krótkotrwałym hałasem o natężeniu aż 190 decybeli. Najgroźniejsze dla naszego ucha są wysokie dźwięki, o częstotliwości ok. 4 tys. herców, wydawane przez niektóre odmiany rakiet i petard.
Ofiary sylwestrowej nocy
Taki hałas jest zabójczy. Każdego roku ofiarą sylwestrowych fajerwerków pada w Niemczech ponad 8 tys. osób, które doznają trwałego uszkodzenia słuchu. Wśród nich jest wielu młodych ludzi, dla których uszkodzenia słuchu są szczególnie dotkliwe, bo ciążą na ich dalszym, długim życiu. A właśnie oni najbardziej lubią fajerwerki. Zasada jest prosta: im głośniej, tym lepiej.
Z danych dużej kasy chorych DAK wynika, że liczba dzieci i młodzieży skazanych na korzystanie z aparatu słuchowego wzrosła w ostatnich latach o 38 procent. Jest to zatrważający wzrost. Zakłada się, że główną przyczyną uszkodzeń słuchu w tej grupie wiekowej jest wielogodzinne słuchanie głośnej muzyki z odtwarzacza MP3, ale nieostrożne obchodzenie się z sylwestrowymi fajerwerkami też odegrało tu znaczną rolę.
Warto na nie uważać choćby dlatego, że MP3 niszczy słuch latami a do sylwetrowej petardy wystarczy raz zbliżyć się za blisko, żeby do końca życia mieć kłopoty ze słuchem. A tego nie życzymy nikomu. Tym bardziej, że jest na to prosta rada. Profesor Tobias Moser mówi, że w Sylwestra nie wychodzi na ulicę bez zatyczek do uszu. Może to jest dobre rozwiązanie?
Gudrun Heise / Andrzej Pawlak