Ozdrowieńcy. Nowa infekcja możliwa, ale po pięciu miesiącach
14 stycznia 2021Osoby w przeszłości chore na COVID-19 prawdopodobnie przez kolejnych 5 miesięcy mają odporność na kolejną infekcję koronawirusem. Do takiego wniosku doszli eksperci brytyjskiej publicznej służby zdrowia (PHE). Naukowcy przestrzegli jednak, że ci, którzy mają taką odporność, wciąż mogą przenosić wirus w nosie i gardle i tym samym stanowić ryzyko dla innych.
Zdaniem naukowców, pokonanie infekcji COVID-19 nie oznacza, że wyleczeni pacjenci mogą czuć się spokojnie. - Wiemy teraz, że większość tych, którzy byli zarażeni koronawirusem i wytworzyli przeciwciała, jest chroniona przed ponowną infekcją - powiedziała Susan Hopkins, medyczny doradca brytyjskiej publicznej służby zdrowia (PHE). Ochrona przed ponownym zarażeniem się nie jest jednak całkowita i nie wiadomo, jak długo się utrzymuje.
- Po wyleczeniu się z infekcji, ponowna ciężka choroba COVID-19 jest mało prawdopodobna, "ale nadal istnieje ryzyko ponownego zarażenia się koronawirusem i zarażenia nim innych" - dodała Susan Hopkins. Oznacza to, że wyleczeni pacjenci powinni przestrzegać ograniczeń wprowadzonych przez władze, podkreśliła brytyjska ekspert.
83-procentowa ochrona przez 5 miesięcy
PHE przebadała na terenie całego kraju - od 18 czerwca do 24 listopada ubiegłego roku - prawie 21 tys. pracowników brytyjskiej służby zdrowia pod kątem nowych zachorowań oraz obecności przeciwciał, co miałoby wskazywać na infekcję przebytą w przeszłości.
W chwili badań 6 600 z nich chorowało na COVID-19. Jednak tylko 44 osoby z tej grupy ponownie zaraziły się koronawirusem w ciągu następnych 5 miesięcy. Wśród ponad 14 tys. osób, które do czasu badań nie zachorowały, zdiagnozowano w tym czasie 318 przypadków infekcji.
Oznacza to, że 83 procent osób, które były chore na COVID-19, nie powinno ponownie zarazić się koronawirusem przynajmniej w ciągu najbliższych 5 miesięcy.
- Zmniejsza to ryzyko ponownego zarażenia się koronawirusem o przynajmniej 80 procent - powiedziała Susan Hopkins w wywiadzie dla BBC. - Nie ma jednak stuprocentowego bezpieczeństwa. - W wymazach z nosa u osób, które już raz przeszły COVID-19, stwierdziliśmy tak silne infekcje, że przekazanie koronawirusa innym jest bardzo prawdopodobne - dodała. Jej zdaniem są to w sumie pomyślne wiadomości, które jednak nie zwalniają nikogo od stosowania się do wprowadzonych ograniczeń.
Trudne porównanie ze skutecznością szczepionki
83-procentowe bezpieczeństwo przed zarażeniem się koronawirusem jest porównywalne ze skutecznością szczepionek firm BioNTech/Pfizer i Moderna, oceniane na ponad 90 procent i jest ono znacznie wyższe niż szczepionki firmy AstraZeneca, które wynosi 62 procent.
Takie porównania, twierdzi Adam Finn z Uniwersytetu Bristolskiego i członek komisji szczepień, są trudne i niezbyt miarodajne. - Dowodzą występowania pewnych podobieństw, ale nie wszystko można ze sobą porównać. Nie wiadomo dokładnie, jakie czynniki odgrywają ważną rolę w perspektywie długoterminowej i dlatego nie można stwierdzić jednoznacznie, na czym polegają różnice w odporności na koronawirusa po przebytej chorobie i po zaszczepieniu się - podkreślił ekspert.
Brytyjskie badania w tym zakresie będą kontynuowane, a ich wyników można się spodziewać w ciągu najbliższych 12 miesięcy.
(DPA/jak)