Palenia Judasza nie ma na liście UNESCO
29 kwietnia 2019Jizerní Vtelno jest dziesięć raz mniejsze niż Pruchnik na Podkarpaciu. Wioska ma trzy i pół setki mieszkańców. Ale to wcale nie tłumaczy, dlaczego nie pisze o niej światowa prasa, skoro o Pruchniku pisze. A przecież i tam kultywowany jest zwyczaj palenia Judasza. Zresztą nie tylko tam.
Nie ta lista
25 kwietnia na portalu wPolityce.pl jego publicysta Grzegorz Górny napisał, że w 2010 roku na wniosek Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Pardubicach zwyczaj topienia Judasza został oficjalnie wpisany na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. „To, co w jednych krajach uchodzi więc za antysemityzm, w innych uznawane jest za dziedzictwo kulturowe całej ludzkości, poświadczone zresztą autorytatywnie przez UNESCO”, skomentował Górny w ostatnich słowach swego tekstu.
Spojrzenie na światową listę dziedzictwa ludzkości nie potwierdza jednak tej informacji. Czechy mają na niej sześć wpisów. Jako pierwszy pojawił się tam w 2008 roku verbuńk – taniec rekrutów ze Słowacka, zwanego niegdyś Morawską Słowacją. Potem UNESCO dopisało procesję z maskami na koniec zapustów z Czech Wschodnich, przejazd królów ze Słowacka, sokolnictwo, lalkarstwo i wreszcie modrotisk, drukowanie tkanin na niebiesko.
„Topienie Judasza na liście dziedzictwa UNESCO? To nie takie proste”, odpowiedział Górnemu jeszcze tego samego dnia portal Deon.pl i wyjaśnił, że zwyczaj topienia Judasza został zapisany jedynie na liście dziedzictwa kulturowego Republiki Czeskiej. Portal wPolityce.pl nie sprostował jednak dotąd informacji Górnego.
Jedni wolą Judasza, inni czarownice
W Jizerním Vtelnie po raz ostatni palili Judasza w tegoroczny Wielki Piątek. Lokalna gazeta „Boleslavský deník” napisała o tym nazajutrz. Na jej portalu internetowym można obejrzeć galerię zdjęć z tego wydarzenia. Tłumów nie było. Wszystkich uczestników można policzyć na palcach.
„Oprócz Jizernego Vtelna Judasza palą także w Pískovej Lhocie”, dodaje gazeta. To w linii prostej raptem dwa kilometry dalej na wschód, po drugiej stronie rzeki. „Pozostałe okoliczne wioski dają pierwszeństwo paleniu czarownic”, wyjaśnia autorka tekstu
– Judasza palą też na Morawach, na ziemi vyszkovskiej – dodaje etnografka Jitka Matuszková z Brna. To około 30 km na wschód od stolicy Moraw. – Najstarsze zapiski, w których się mówi o paleniu Judasza, pochodzą z XVI wieku, czyli ten zwyczaj musi być o wiele starszy.
„W ograniczonym zasięgu spotkamy się z tym [zwyczajem] dzisiaj w okolicach Buczovic (Bohaté Málkovice), na ziemi pardubickiej (Popovec), czy znojemskiej (Lesonice)”, wylicza inna brneńska etnografka Eva Veczerková w książce „Obyčeje a slavnosti v české lidové kultuře” [„Obyczaje i święta w czeskiej kulturze ludowej”].
Judasz niewierny…
Zawsze była to jedna z wielkanocnych zabaw chłopców. Inną było „gonienia Judasza”. Według jeszcze innej etnografki z Brna, Viery Frolcovej, badania z końca XX wieku wskazują, że jednym ze źródeł tego ludowego zwyczaju mogły być średniowieczne gry pasyjne, na które nakładały się też ludowe tradycje niszczenia symbolicznych figurek w przejściowym okresie między końcem zimy a początkiem „nowego lata”, oraz palenia ognia.
– W kulturze ludowej Judasz, czy po prostu Żyd zajmował zawsze negatywną pozycję. Żydzi zajmowali się głównie finansami i dlatego to na nich zrzucano winę za biedę – tłumaczy Matuszková. – Zwyczaje związane z poniżaniem Żydów pojawiały się nie tylko podczas Wielkanocy, choć wtedy najwyraźniej, ale też na weselach, czy przy innych okazjach.
…Judasz szanowany
„Judasza nie tylko gonili, ale i topili, wieszali, zrzucali z kościelnej wieży, a najczęściej palili”, napisała Frolcová w niedawno wydanej monografii „Velikonoce v české lidové kultuře” [„Wielkanoc w czeskiej kulturze ludowej”].
Oczywiście topili, wieszali, zrzucali, czy też palili przedstawiającą Judasza kukłę. Do gonienia niezbędny był jednak żywy człowiek – i to taki, który nie da się łatwo złapać, bo zabawa skończyłaby się zbyt szybko. Czyli chłopak silny, wysportowany. A takiego Judasza raczej lepiej było nie poniżać.
Nic dziwnego więc, że w Poczatkach [miasto na południu Czech] „chłopcy nie uważali swojego Judasza za zdrajcę, na odwrót, cieszył się ich szacunkiem”, pisze Veczerková.
Ale wielkotygodniowe zwyczaje z całą pewnością częściej związane były z wyszydzaniem Judasza i Żydów, których obciążano winą za śmierć Jezusa.
Judasz w chocholim przebraniu
Czy ktoś protestował przeciw takim zabawom w Czechach lub na Morawach? – Nie, nie, nie! – kategorycznie odpowiada Matuszková. – Z tym się nie spotkałam. To jest przecież stuletni ludowy zwyczaj. Dlaczego miałoby się mu przypisywać jakiekolwiek inne znaczenie? – pyta z kolei ona.
Może wyjaśnienia należy szukać w samym Judaszu, który w Czechach i na Morawach bardziej przypomina stracha na wróble lub słomianego chochoła, niż człowieka? Także żywy Judasz często jest przebierany w dokładnie zakrywający całe jego ciało, także twarz, słomiany, chocholi strój, który na koniec zabawy ląduje ogniu lub wodzie.
– Ale jednak ten Judasz przeważnie miał jakiś atrybut Żyda. Najczęściej czarny kapelusz, czarny strój, zaczernioną twarz – zauważa etnografka.
Judasverbrennen
Wielkotygodniowe zwyczaje związana z postacią Judasza znane są zresztą nie tylko z Polski, czy Czech. – W tej monografii, którą moja koleżanka Frolcová niedawno wydała, wspomina ona, że Judasza palono także w krajach niemieckich – mówi Matuszková. Jak przypomina Veczerková, nazywało się to Judasverbrennen, albo Judasfeuer.