Pamięć czy pieniądze? Niemieckie reparacje w europarlamencie
28 lutego 2018Organizatorzy dyskusji „Reparacje za II wojnę światową. Problem dla dzisiejszych Niemiec?”, która odbyła się w środę (28.02.2018) w pomieszczeniach Parlamentu Europejskiego, narzekali na nieobecność niemieckich europosłów oraz nieprzyjęcie zaproszenia przez kilku niemieckich ekspertów od historii odszkodowań i reparacji wojennych. – Rozczarowuje ten brak gotowości do dialogu. Historycy niemieccy tłumaczyli się lękiem przed instrumentalizacją tej debaty. Powoływali się na fakt, że organizują ją akurat ta, a nie inna frakcja polityczna – przekonywał prof. Stanisław Żerko z Instytutu Zachodniego w Poznaniu. Natomiast prof. Zdzisław Krasnodębki (europoseł PiS) przypominał niedawne słowa szefa niemieckiej dyplomacji Sigmara Gabriela o gotowości do rozmów o reparacjach na poziomie niemieckich i polskich ekspertów. – Oczekuję, że te deklaracje będą wypełniane – powiedział Krasnodębski.
Niewiedza o zbrodniach wobec Polaków?
W dyskusji uczestniczył Daniel Brewing z Uniwersytetu Akwizgrańskiego, autor książki „Im Schatten von Auschwitz: Deutsche Massaker an polnischen Zivilisten 1939-1945” [„W cieniu Auschwitz. Niemieckie masakry na polskich cywilach w latach 1939-45”]. I to właśnie temat wiedzy czy raczej – jak przekonywali prelegenci – braku dostatecznej wiedzy współczesnych Niemców o wojennych zbrodniach wobec Polaków (poza zbrodniami Szoa) okazał się jednym z głównych wątków środowej dyskusji. – Naszym zadaniem jest szerzenie wiedzy o ludobójstwie na Polakach. I na innych Słowianach – przekonywał prof. Gunnar Heinsohn z Uniwersytetu Bremeńskiego. Ponadto wyjaśniał, że w oczach wielu Niemców przejęcie przez powojenną Polskę „ziem zachodnich” rozwiązuje sprawę reparacji czy też odszkodowań wojennych. – Niemcy nie wiedzą, że ziemie, domy, dzieła sztuki przejęło państwo polskie, a nie konkretni ludzie, którzy ucierpieli od zbrodni wojennych – powiedział Heinsohn. Polska – jego zdaniem – nie ma co liczyć na „wielkie nakłady finansowe” ze strony Niemiec w ramach reparacji państwowych. Niedawno upominali się o nie politycy PiS. Przywoływał jednak wypłaty dla ofiar pracy przymusowej. – Model indywidulanych żądań odszkodowawczych pozostaje aktualny. To nadal otwarta droga dla Polaków – przekonywał Heinsohn.
Jak nie psuć relacji z Berlinem
Podczas debaty stawiano pytania, w jaki sposób poruszać temat reparacji i odszkodowań wojennych, by nie było to odbierane jako próba psucia stosunków polsko-niemieckich. – Sposób, jak potraktowano Polskę po II wojnie światowej w sprawie reparacji stał się nową białą plamą. Został zamieniony w tabu w relacjach polsko-niemieckich po zjednoczeniu Niemiec, co jest dokonaniem kanclerza Helmuta Kohla. Jednak trzeba o tym mówić. W Polsce od wojny umarły setki tysięcy ludzi, którzy nie doczekali się ani jednej marki odszkodowania. Także tych okaleczonych m.in. podczas palenia polskich wsi – przekonywał Żerko już po zakończeniu debaty.
Z kolei Heinsohn przekonywał, że własnych roszczeń łatwiej dochodzi się krajom czy narodom, jeśli zarazem same nie unikają rozliczeń z własną historią i ewentualnymi roszczeniami ze strony innych. Nawiązał do losu około 20 tysięcy Żydów, którzy wyjechali z Polski wskutek antysemickiej kampanii z 1968 r. Czy Polska może liczyć na reparacje? – Nie jestem w stanie odpowiedzieć – powiedział Żerko po brukselskiej debacie.
Tomasz Bielecki, Bruksela