Paweł Kowal dla „Die Welt”: „Rosja się rozpadnie”
7 czerwca 2024„Analiza zmian w rosyjskiej armii wskazuje na to, że Putin przygotowuje się na coś więcej niż tylko wojna z Ukrainą” – ocenia Paweł Kowal w opublikowanym dziś (7 czerwca) wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Die Welt”. „Być może chodzi o ataki na NATO albo przynajmniej o to, by sprawdzić, czy kraje NATO są solidarne. Prezydent USA całkiem otwarcie mówi, że w przypadku porażki Ukrainy następne na liście Putina będą Polska i inne kraje, obejmuje to także odtworzenie postsowieckich wpływów na Bałkanach” – tłumaczy szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Wskazuje, że rosyjska propaganda od tygodni grozi atakami na jego rodzinne miasto Rzeszów oraz inne duże miasta w Polsce. „Naprawdę żyjemy w nowych czasach. Putin wykorzystuje takich ludzi, jak premier Węgier (Viktor) Orban, aby podsycać falę rewizjonizmu w Europie. Wszystko, co teraz robimy, służy bezpieczeństwu Polski i Europy. Nie chodzi już tylko o wsparcie Ukrainy” – przekonuje Kowal.
Jego zdaniem celem trwającej od tygodni kampanii dezinformacyjnej jest przede wszystkim zasianie niepokoju w Europie i zgaszenie gotowości do wspierania Ukrainy. „Rosjanie chcą nam pokazać, że wygranie z nimi nie jest możliwe, że nie mamy tyle siły” – ocenia. Według Kowala zadaniem zachodnich przywódców jest wyjaśnienie społeczeństwom, jak funkcjonują te rosyjskie kampanie. Mają one też związek z rosyjską ofensywą wokół Charkowa. „Nie zapominajmy, że stawka jest wysoka nie tylko dla Ukrainy, ale także dla Rosji” – wskazuje polski polityk. I dodaje: „Jestem przekonany, że Rosja się rozpadnie”.
Oznaki dezintegracji Rosji
Jak mówi, jedną z „oznak stanu Rosji jest liczba etnicznych Rosjan na kluczowych stanowiskach w państwie”. Pod rządami carów Romanowów, ale także w imperium sowieckim, zawsze obowiązywała jedna zasada: kiedy nieetniczni Rosjanie znikali z elity tego formalnie federalnego państwa lub imperium, sygnalizowało to wejście w okres kryzysu. To samo dotyczy imperium Putina” – uzasadnia Kowal swoją tezę. I wskazuje na niedawną dymisję ministra obrony Siergieja Szojgu, urodzonego w Republice Tuwy na południu Syberii. „To znak, że wielkorosyjski element szowinistyczny ulega konsolidacji, a federacja – osłabieniu. Na głębokim, wewnętrznym poziomie Rosja słabnie, społeczeństwo traci przyczepność. Oczywiście na zewnątrz Rosja jest silniejsza od Ukrainy, ma więcej ludzi i zasobów. Ale kraj jest głęboko niepewny” – ocenia.
Zdaniem Kowala „okres przejściowy”, w którym Rosja może ulegać dezintegracji, może potrwać dekadę albo dłużej – i będzie niebezpieczny.
„Nie pozwólmy, by kierował nami strach”
Kowal apeluje też, by nie kierować się strachem i „trzeźwo spojrzeć na Rosję” i zdać sobie sprawę, jakim słabym jest krajem. Porównuje on współczesne europejskie partie, które działają zgodnie z linią Kremla, do dawnej Międzynarodówki Komunistycznej, Kominternu, który w czasie zimnej wojny był agentem wpływu Moskwy. Zdaniem Kowala dziś można mówić o „Putinternie”. „Partie te mają mniej lub bardziej oczywiste powiązania z Moskwą, lubią przedstawiać się jako ‚partie pokojowe' i są szczególnie aktywne, gdy Rosja wpada w kłopoty na Ukrainie lub dąży do pewnych celów, jak ma to obecnie miejsce w Charkowie” – ocenia polski polityk.
Od Niemiec Kowal oczekiwałby tego, aby „wreszcie dostarczyły” Ukrainie pociski manewrujące Taurus oraz „więcej odwagi, aby pozwolić Ukrainie atakować cele w Rosji”. Dobrze byłoby również, gdyby Urząd Kanclerski „wykazał większe zaangażowanie” w sprawie wykorzystania zamrożonych rosyjskich aktywów na wsparcie Ukrainy.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>