"Piękny Georg" - abp Georg Gaenswein na okładce "Vanity Fair"
20 stycznia 2013
"Nie minęło dziesięć dni o momentu, gdy papież Benedykt XVI mianował swego osobistego sekretarza arcybiskupem, a tu już Georg Gaenswein uśmiecha się z okładki magazynu "Vanity Fair" z tytułem "Ojciec Georg - uroda nie jest grzechem". (...) To, że arcybiskup awansuje do roli coverboya jest czymś nowym, natomiast porównanie go do amerykańskiego gwiazdora George'a Clooney'ego nowe nie jest. Niczym nowym nie jest też to, że 56-letni Gaenswein, zaufany papieża swą aparycją bardzo wyróżnia się w zastępach starców z kurii papieskiej" - pisze "Frankfurter Rundschau", zaznaczając, że i wyglądem i swą szczególną teraz pozycją wewnątrz murów Watykanu ściąga na siebie wiele zazdrości i niechęci. Już przed kilkoma laty, kiedy włoska bulwarówka "Visto" opublikowała jego zdjęcia, wkładając mu w usta zdanie
"Sam Gaenswein był z lekka przerażony kiedy zobaczył swoje zdjęcie na tak eksponowanym miejscu, do tego z obietnicą, że za portretem kryje się szereg intymnych wyznań - nawet jeżeli wszystko to mogłoby mu schlebiać. Był kompletnie zaskoczony, bo jak wyjaśnił rzecznik prasowy Watykanu Federico Lombardi, nigdy nie miało miejsca żadne spotkanie Gaensweina z reporterami tego miesięcznika . Ani cytaty, ani zdjęcie nie były ekskluzywnym materiałem, ani nie były autoryzowane. Lombardi nie chciał komentować całej sprawy. Ale przypuszczalnie wielu duchownych w Watykanie jest not amused" - pisze frankfurcki dziennik.
Tabloid „Bild” pisze: "Włochom, obdarzonym nieomylnym zmysłem estetycznym, natychmiast podpadło, że ten mężczyzna u boku papieża ma nie tylko swoją przeszłość jako instruktor narciarski i tenisowy, ale że odpowiednio do tego wygląda. Całe zastępy paparazzi ruszyły na korty, żeby ustrzelić jego zdjęcie, jak gra w tenisa. Kiedy dziennikarz watykańskiego radia w rozmowie z Gaensweinem pytał o to, jak działa on na kobiety i jak sobie z tym radzi, usłyszał odpowiedź, że <
"W przeszłości Gaenswein musiał wciąż bronić się przed zarzutami, że jak na księdza jest zbyt próżny. Lecz kto myśli, że to on sam kazał się specjalnie sfotografować, by znaleźć się na okładce "Vanity Fair", gdzie ostatnio gościli tacy celebryci jak Brad Pitt czy Kate Moss, ten się myli" - pisze bulwarowy „Bild” i cytuje wypowiedź arcybiskupa, że „najchętniej byłby jak czyste szkło: im jest czystsze, tym lepiej spełnia swój cel. Musi przepuszczać słoneczne światło, i im mniej się zauważa szkło, tym lepiej"
"Stuttgarter Zeitung" tłumaczy, że "Gaenswein nic nie może na to, że "Jarmark Próżności", tak tłumaczy się "Vanity Fair", tak go akurat eksponuje" i wyjaśnia, że autor portretu Andrea Tornielli, nawet jeżeli należy do znawców Watykanu w Rzymie, musiał posiłkować się cytatami z innych wywiadów, udzielanych lata temu. Dobrze chociaż, że publicystyczne otoczenie jest jako tako znośne - nawet dla duchownego. Na reszcie stron "Vanity Fair" są zdjęcia młodych, ślicznych dziewczyn, które mają na sobie chociaż bieliznę".
"Die Welt" przypomina, że w artykule włoskiego wydania miesięcznika zawartych jest wiele anegdot z życia tego "George'a Clooney'ego z Watykanu", który w młodości miał długie, kręcone włosy, słuchał Pink Floydów, kochał narty, grał w tenisa i był zasypywany miłosnymi listami.
"Nowo mianowany arcybiskup Gaenswein będzie musiał ze stoickim spokojem znosić to, że "Vanity Fair" jego błękitne oczy wykorzystuje dla zwabienia czytelników, po tym jak już Donatella Versace, nie pytając go, jego imieniem nazwała jedną ze swoich kolekcji mody".
W satyrycznym felietonie autor "Sueddeutsche Zeitung" pisze, że "Gaenswein wszystko to skwituje tylko uśmiechem. Przypuszczalnie już dawno zaproponowano mu główną rolę w nowej edycji serialu "Ptaki ciernistych krzewów" czy występ w jednym z kryminałów Donny Leon. A może nawet udział w castingowym show "Najprzystojniejszy ksiądz Włoch"? Ale Gaenswein na pewno odmówił".
"Spiegel" natomiast, nie schodząc do plotkarskiego tonu codziennych gazet pisze z powagą, że "Poświęcenie Gaensweinowi tytułowej story w "Vanity Fair" można uważać za wyraz uznania dla jego awansu na arcybiskupa i coraz większego wpływu wewnątrz Kościoła".
Małgorzata Matzke
Red.odp.: Bartosz Dudek