Piłkarze Borussii: potraktowano nas jak zwierzęta
13 kwietnia 2017Piłkarze Borussii Dortmund w gorzkich słowach skrytykowali decyzję UEFA w sprawie terminu rozegrania meczu z AS Monaco. Spotkanie odbyło się wczoraj (12.04.2017) wieczorem, niecałą dobę po ataku bombowym na drużynę Borussii. Kapitan zespołu Marcel Schmelzer przyznał, że wyjście na boisko nie było łatwe. – To nie był zamach na nasz autobus, tylko na nas – powiedział. Rozgoryczenia nie krył grecki obrońca Dortmundu Sokratis, który stwierdził, że piłkarze zostali potraktowani jak zwierzęta. – Kto tego nie przeżył, nie wie jak było trudno – powiedział.
Trener: piłka nożna nie jest najważniejsza na świecie
Decyzję o szybkim rozegraniu meczu skrytykował też trener Borussii Tomas Tuchel. Jak poinformował, drużyna nie miała w tej sprawie nic do powiedzenia. – Tak postanowiła UEFA. Zdaniem Tuchela zachowano się tak, jakby autobus Borussii został zaatakowany puszką po piwie, a nie ładunkami wybuchowymi. Tuchel chce teraz dać swoim zawodnikom czas na dojście do siebie, piłkarze będą też mogli skorzystać z pomocy psychologa. – Piłka nożna nie jest najważniejsza na świecie – dodał.
Borussia przegrała spotkanie z Monaco 2-3. Policja poinformowała, że mecz na stadionie w Dortmundzie, któremu towarzyszyły wzmożone środki ostrożności, przebiegł dość spokojnie. Tymczasem niemieckie służby wciąż wyjaśniają okoliczności wtorkowego ataku na zawodników Borussii. Wiceprzewodniczący Niemieckiego Zrzeszenia Policjantów Kryminalnych (BDK) Sebastian Fiedler powiedział w telewizji ZDF, że śledztwo prowadzone będzie we wszystkich kierunkach. – Śledczy nie chcą zbyt wcześnie przyjmować jednej tezy – zaznaczył.
Prokuratura wyjaśnia okoliczności
Rzeczniczka prokuratury federalnej Frauke Köhler poinformowała w środę, że na miejscu wybuchu znaleziono trzy identyczne listy, których treść może wskazywać na islamistyczny charakter ataku. Pojawiają się w nich żądania wstrzymania udziału niemieckich myśliwców w operacji w Syrii, a także zamknięcia amerykańskiej bazy wojskowej w Ramstein. Rzeczniczka zastrzegła jednak, że nie ma jeszcze pewności co do motywów sprawcy albo sprawców. Po zamachu aresztowano jedną osobę, którą podejrzewa się o przynależność do organizacji Państwo Islamskie. Jak poinformowano, nie ma jednak dowodów na udział podejrzanego w ataku.
Do zamachu na zawodników Borussii doszło we wtorek wieczorem w Dortmundzie. Obok klubowego autobusu, którym piłkarze jechali na mecz z AS Monaco, eksplodowały trzy ładunki wybuchowe. Jeden z piłkarzy, obrońca Marc Bartra, został ranny i musiał być operowany. Szoku doznał jeden z policjantów eskortujących autobus. Prokuratura poinformowała, że bomby ukryte były w krzakach a ich pole rażenia wynosiło ponad sto metrów. Ładunki wypełnione były metalowymi elementami, jeden z nich wbił się w zagłówek fotela w autobusie. – Dlatego atak mógł mieć dużo poważniejsze skutki – oceniła prokuratura.
Z Berlina Wojciech Szymański