Plagiaty. Problem kandydatów na kanclerza
14 września 2021Austriacki łowca plagiatów Stefan Weber twierdzi, że odkrył jeszcze więcej plagiatów w książkach kandydatów na kanclerza Niemiec. Dokładniej zbadał napisane przez nich książki i znalazł, szczególnie w przypadku liderki Zielonych Annaleny Baerbock, znacznie więcej fragmentów tożsamych z tekstami innych autorów. Weber zakończył analizę książki Baerbock „Jetzt. Wie wir unser Land erneuern” („Teraz. Jak odnawiamy nasz kraj”) na 100 fragmentach plagiatu i zakłada, że można jeszcze znaleźć ich więcej.
Weber wziął pod lupę także książkę chadeckiego kandydata na kanclerza, premiera Nadrenii Północnej-Westfalii Armina Lascheta i wymienił kolejne problematyczne fragmenty. Zarzuty skierował również przeciwko kandydatowi SPD na kanclerza Olafowi Scholzowi. Żaden z trojga kandydatów nie wypowiedział się jeszcze na temat kierowanych przez Webera zarzutów.
„Pani Guttenberg politycznej literatury faktu”
W książce Lascheta „Die Aufsteigerrepublik. Zuwanderung als Chance” („Republika ludzi sukcesu. Imigracja jako szansa”) Weber mówi w sumie o 17 krytycznych fragmentach, w przypadku książki Scholza „Hoffnungsland. Eine neue deutsche Wirklichkeit” („Kraj nadziei. Nowa niemiecka rzeczywistość”) autorstwa Scholza – trzech zweryfikowanych fragmentach świadczących o plagiacie. Analiza książki Scholza nie została jeszcze zakończona, a – jak twierdzi Weber – plagiatem trącą także jego przemówienia.
– Najwyraźniej w dyskursie politycznym odpisuje się tak samo bezczelnie, jak w nauce, ale w żadnym przypadku nie zostało to tak udokumentowane, jak w pracy Annaleny Baerbock – wyjaśnia Weber. – To pani Guttenberg politycznej literatury faktu.
Także od Lascheta i Scholza „można by oczekiwać, że o ile nie cytują w bezpośredniej wypowiedzi, będą używać własnych słów” – dodaje austriacki łowca plagiatów.
Przyznali się do błędu
Baerbock już kilkakrotnie przyznawała się do popełnienia błędów w swojej książce. Jej wydawca zapowiedział, że zamieści w monografii dodatkowe źródła.
Armin Laschet oświadczył z kolei pod koniec lipca, że w jego książce z 2009 roku są oczywiste błędy, za które jest odpowiedzialny. „Co najmniej jeden autor wykorzystanego w książce materiału nie jest wymieniony ani w tekście, ani w przypisach” – oświadczył wówczas. Przeprosił za to i polecił sprawdzić, czy występują w książce jeszcze inne błędy.
(DPA/dom)