Po wydaleniu Palija. „Proces w Niemczech mało prawdopodny”
23 sierpnia 2018Deutsche Welle: Stany Zjednoczone od lat zabiegały o wydalenie z kraju Jakoba Palija - byłego strażnika z obozu SS w Trawnikach. Ale Niemcy przez lata nie zgadzały się na jego przyjęcie, tłumacząc, że nie jest niemieckim obywatelem. Skąd zmiana tego podejścia?
Jens Rommel: Ze strony prawnej mogę jedynie powiedzieć, że przekazanie Palija nie nastąpiło na życzenie niemieckiego wymiaru sprawiedliwości. To znaczy, że Niemcy nie wydały nakazu aresztowania z wnioskiem o ekstradycję. Było to życzeniem amerykańskich władz, na które przystały władze w Berlinie.
DW: Rząd federalny przyjmując Palija mówi o moralnej odpowiedzialności Niemiec…
JR: Nam jako Centrali chodzi przede wszystkim o prawną odpowiedzialność. To znaczy, kryterium naszej działalności jest kodeks karny i musimy udowodnić, że jakaś osoba własnoręcznie dopuściła się morderstwa albo poprzez swoje działania, swoją służbę wspierała morderstwa narodowych socjalistów. To jest naszym kryterium.
DW: I właśnie to wydaje się być bardzo trudne. Jest wątpliwe, czy w sprawie Palija dojdzie do procesu. Już w 2015 roku z powodu braku dowodów prokuratura w Wuerzburgu umorzyła postępowanie. Czego można w tej sprawie oczekiwać?
JR: Obecnie w Niemczech nie toczy się przeciwko Palijowi żadne postępowanie. Nie ma też nakazu aresztowania, a samo wydanie przez USA niczego nie zmienia w kwestii materiału dowodowego w Niemczech. Teoretycznie prokuratura w Wuerzburgu mogłaby wznowić postępowanie, gdyby doszła do innego wniosku. Ale do tego potrzebne byłyby dowody wiążące tę osobę z poszczególnymi przestępstwami. Tego do tej pory nie mieliśmy.
DW: Dlaczego tak trudno jest znaleźć dowody potwierdzające, że Palij i inni pomocnicy nazistów, przykładali ręcę do morderstw?
JR: Trudność w mniejszym stopniu polega na tym, aby opisać morderstwa, masakry czy działalność w obozie, ale na tym, aby określić odpowiedzialność poszczególnych jednostek. Poprzez które działania, jaką służbę, które funkcje jednostka ta ułatwiła morderstwa. Właśnie to musimy udowodnić. A w przypadku mobilnych oddziałów, takich jak po części pomocnicy z obozu w Trawnikach, jest to szczególnie trudne. Nie wiemy w jakim oddziale służył Palij po wyszkoleniu go w obozie.
DW: Jaką rolę odgrywali strażnicy, tacy jak Palij, w maszynerii obozów koncentracyjnych?
JR: Trawniki był początkowo obozem szkoleniowym dla tych oddziałów pomocniczych. Obok działał obóz pracy przymusowej i tam pełnili oni służbę. Po części także w obozach zagłady jak Treblinka i Sobibór. Znamy sprawę Johna Demjaniuka, który służył tam jako strażnik. W jego przypadku sytuacja dowodowa była dość jasna, bo w tych obozach, w których każdy nowy więzień miał być natychmiast zgładzony, każda wykonywana funkcja wspierała te morderstwa. Stosownie do tego został skazany Demjaniuk. Ale w przypadku innych oddziałów, które wykonywały różne zadania w różnych miejscach, jest to zdecydowanie trudniejsze. Tak zwani „strażnicy z Trawników” czasami pilnowali jedynie pracowników przymusowych, a to nie jest pomocnictwem w morderstwie.
DW: Od lat zajmuje się pan zbrodniami nazistów. Co pan odczuł, gdy dowiedział się o wydaleniu Palija?
JR: Od razu zdałem sobie sprawę z pewnego rozdźwięku pomiędzy tym, jakie kryteria stosują USA, a jakie Niemcy w postępowaniu karnym. Amerykanom wystarcza, że ubiegając się o obywatelstwo, skłamał na temat swojej współpracy z SS. Ale dla nas to oczywiście nie wystarczy, aby wszcząć postępowanie w sprawie morderstwa. To kłopotliwa sytuacja.
DW: Co mogłoby się stać, gdyby Palijowi nie dałoby się udowodnić winy?
JR: Z punktu widzenia prawno-karnego nie stanie się nic. Jedna z podstawowych zasad prawa karnego mówi, że ktoś musi być osobiście odpowiedzialny i tylko wtedy może zostać skazany na karę więzienia. Musimy przeboleć to, że istnieją różne kryteria w sprawie prawa pobytu w USA, a skazania za morderstwo.
DW: Gdyby doszło do procesu, jaka kara mogłaby grozić 95-letniemu Palijowi?
JR: Trzeba powtórzyć, że nie toczy się w tej chwili żadne postępowanie. Dlatego jest też mało prawdopodobne, że dojdzie do skazania. Wymiar kary za pomoc w morderstwie rozciąga się w przedziale od trzech lat więzienia do dożywocia.
Rozmawiał Ralf Bosen
Prokurator Jens Rommel kieruje od 2015 roku Centralą Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu.