CSU chce zmiany paradygmatu polityki uchodźczej
21 grudnia 2016Po zamachu na berlińskim jarmarku świątecznym szef CSU Horst Seehofer domaga się konsekwencji w zakresie polityki uchodźczej.
– Jesteśmy to winni ofiarom, wszystkim poszkodowanym i całemu społeczeństwu. Trzeba od nowa przemyśleć całą naszą politykę imigracyjną i politykę bezpieczeństwa, i od nowa ją sformułować – powiedział premier bawarskiego rządu we wtorek (20.12.2016) w Monachium.
Seehofer wyraził współczucie dla ofiar tego „okrutnego, brutalnego zamachu w Berlinie”. – W nadziei i modlitwie łączymy się z rannymi – powiedział.
We wtorek po południu w Monachium odbyło się w związku z ostatnimi wydarzeniami nadzwyczajne posiedzenie bawarskiego gabinetu rządowego. Jeżeli nic się nie zmieni w polityce imigracyjnej, bawarska CSU stawia pod znakiem zapytania planowane na początek lutego 2017 spotkanie z liderami siostrzanej CDU, którego celem miało być zwarcie szeregów i położenie kresu sporom przed rozpoczęciem walki wyborczej.
Czy wszystko ma pozostać jak do tej pory?
Także minister spraw wewnętrznych Bawarii Joachim Hermann (CSU) domaga się, aby otwarcie mówić o ryzyku związanym z przyjmowaniem uchodźców.
– Musimy teraz zająć się kwestią, jakie zagrożenia napływają do kraju z tak dużą falą uchodźców – powiedział we wtorek w rozmowie z Bayerischer Rundfunk. – Sprawom trzeba nadać inny tok – zaznaczył. Jego zdaniem, nie wolno wystawiać społeczeństwa na zagrożenia i ryzyko zamachu ze strony osób, które dokonują zamachów na skutek radykalnych poglądów religijnych. Jak podkreśla bawarski polityk, przed zamachem nie było żadnych konkretnych wskazówek, że mógłby nastąpić atak na jarmarku świątecznym.
– Nie było żadnych tego rodzaju ostrzeżeń w odniesieniu do berlińskich jarmarków, ale wiemy, że w całych Niemczech jest podwyższony stan zagrożenia terrorystycznego. Jeżeli potwierdziłoby się, że zamach ten został dokonany przez kogoś, kto przybył do Niemiec jako uchodźca, powinno to Berlin generalnie skłonić do przemyślenia, jak ma odbywać się przyjmowanie uchodźców – powiedział Hermann w wywiadzie dla radia Antenne Bayern.
– Można przypuszczać, że wraz z dużą liczbą uchodźców przybyło też wiele osób, których pochodzenia i poglądów nie znamy. Czy naprawdę chcemy, żeby wszystko odbywało się jak do tej pory? – pytał szef bawarskiego MSW.
Jesteśmy w stanie wojny
Przewodniczący konferencji niemieckich ministrów spraw wewnętrznych Klaus Bouillon (CDU), szef MSW Kraju Saary powiedział w rozmowie z rozgłośnią Saarlaendischer Rundfunk: – Musimy przyznać, że jesteśmy w stanie wojny, pomimo że niektórzy ludzie, którzy zawsze chcą tylko dostrzegać dobro, nie chcą tego przyjąć do wiadomości.
Zapowiedział on zaostrzenie środków bezpieczeństwa ze względu na obawy, „że ktoś mógłby zechcieć powtórzyć taki zamach”.
Tożsamość ustalana już przy wjeździe
Ekspert partii CDU ds. wewnętrznych Armin Schuster w rozmowie z portalem "Welt N24" zaznaczył, że wciąż jeszcze wielu uchodźców przybywa do Niemiec bez dokumentów, co jest ogromnym dylematem.
Proponuje on, by imigrantów tak długo trzymać w przygranicznych centrach tranzytowych, aż nie zostanie ustalona ich tożsamość. Chadecki polityk zaznacza jednak, że byłoby „kompletną bzdurą kojarzyć zagrożenie terrorystyczne z kryzysem uchodźczym”. Jego zdaniem, tzw. Państwo Islamskie także bez napływających do Europy uchodźców znalazłoby sposoby na dokonanie zamachów terrorystycznych. Przykładem może być 12-letni chłopiec z Ludwigsburga, który chciał na polecenie IS dokonać zamachu, a przecież urodził się w Niemczech.
W reakcji na zamach w Berlinie głos zabrali także politycy konserwatywnej, prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD). Szef AfD w Nadrenii Północnej-Westfalii Marcus Pretzell napisał na Twitterze, że „wszyscy zabici idą na konto Angeli Merkel”.
Jak zaznaczył Wolfgang Bosbach, ekspert klubu parlamentarnego chadeków ds. polityki wewnętrznej „za pomocą nienawiści i nagonki nie uda się zwalczyć terroru”.
dpa, rtr / Małgorzata Matzke