Podłożył bombę na dworcu w Bonn. Grozi mu dożywocie
18 marca 2014Za próbę zamachu na bońskim Dworcu Głównym, 10 grudnia 2012 roku, obwinia się 26-letniego Marca G. Na dworcu miał się znaleźć w porze obiadowej. Śledczy zanalizowali nie tylko znane już nagranie z kamery umieszczonej przy restauracji McDonald's, lecz również materiał z kilku innych, zainstalowanych na dworcu kamer.
Oskarżyciel wychodzi z założenia, że osoba, która co rusz pojawia się w tym materiale, to Marco G.; najpierw z podejrzaną torbą, potem bez niej. „Wzrost, ubranie i chód. Wszystko pasuje”, twierdzą śledczy.
Zamach się jednak nie powiódł. Być może dlatego, że najpierw jakiś mężczyzna poruszył torbę a potem dwóch uczniów ją kopnęło. Technicy kryminalistyki powiedzieli, że mechanizm zapalnika czasowego był bardzo delikatny i możliwe, iż został uszkodzony na parę sekund przed detonacją.
Najpierw Dworzec Główny, potem polityk Pro-NRW
Zdaniem śledczych już wieczorem po nieudanym zamachu, Marco G. zaczął planować następny zamach. Z dworca w Bonn nie poszedł prosto do domu, lecz przez cały tydzień nocował u współoskarżonego Enei B.
Już pierwszego wieczoru mieli wspólnie obserwować przewodniczącego Pro-NRW, Markusa Beisichta. Ten jednak nic nie zauważył.
Dwa tygodnie po nieudanym zamachu w Bonn, Marco G. i Enea B. mieli się spotkać z dwoma dalszymi współoskarżonymi. Prokurator generalny twierdzi, że najpóźniej to spotkanie, 22 grudnia, służyło założeniu krajowego islamistycznego ugrupowania terrorystycznego, które chce zabijać z zemsty za wrogie islamowi karykatury skrajnie prawicowej Pro-NRW.
Działania policji
Gdy policja trafiła na ślad czterech oskarżonych, zaczęła ich obserwować. Śledziła Marca G. i Eneę B. również 13 marca, gdy nocą zbliżyli się do domu szefa partii Pro-NRW i wreszcie aresztowała ich.
W czasie rewizji policja znalazła nie tylko wskazówki dotyczące próby zamachu, lecz również dowody, że Marco G. jest odpowiedzialny za skonstruowanie bomby. W torbie, w której ją niósł, znaleziono ślady DNA jego partnerki i synka. Policja zabezpieczyła też różne materiały wybuchowe.
Oskarżonym grożą wysokie kary pozbawienia wolności; a Marco G. nawet dożywocie.
tagesschau,de / Iwona D. Metzner
red. odp.: Elżbieta Stasik