Pokojowa Nagroda Niemieckich Księgarzy dla Swiatłany Aleksijewicz
13 października 2013Laudatorem na uroczystości wręczenia Pokojowej Nagrody Niemieckich Księgarzy dla Swiatłany Aleksijewicz był niemiecki historyk Karl Schloegel, który nazwał odznaczoną "archeolożką życia w komunistycznym świecie". Jako pisarka "mogła przeciwstawić autorytarnym reżymom postsowieckiego obszaru, nie tylko Białorusi, jedynie słowo - uparcie, odważnie, poruszająco". W swych książkach udzieliła głosu tym, którzy do tej pory nie mieli szansy przemówić. - Ci, którzy do tej pory milczeli, zaczynają mówić, ludzie bez nazwisk i imion, otrzymują je z powrotem - powiedział laudator.
Na uroczystość, kończącą Międzynarodowe Targi Książki do kościoła św. Pawła przybyło ok. tysiąca osób, między innymi przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert.
"Udziela głosu cierpiącym"
Swiatłana Aleksijewicz nie musiała wymyślać historii, "znalazła je w świecie, który ją otacza", podkreślał laudator. Jej reportaże, jej historie są pełne szczegółów. "W detalach nie można kłamać", mówi sama autorka, która nazywa swe książki "montażem nieskończenie wielu obrazów", ukazujących "wolność i bezwzględność rodzącą się, kiedy nie ma się nic do ukrycia". Do głosu dochodzą wtedy doświadczenia, których nie może dotknąć żaden zakaz ani cenzura". Pod tym względem Swiatlana Aleksijewicz jest godną laureatką Pokojowej Nagrody Księgarzy - podkreślał Karl Schloegel.
- Zrzeszenie Niemieckich Księgarzy i Wydawców uhonorowało w tym roku pisarkę zupełnie nowego rodzaju - zaznaczył prezes zrzeszenia Gottfried Honnfelder, otwierając uroczystość w Kościele św. Pawła we Frankfurcie nad Menem. Podkreślił, że całą swoją siłę spożytkowała ona na to, by "ożywić ludzi i dać posłuch wszystkim, którzy milczą".
- Nagrodę tę przyznajemy odważnym głosom protestującym przeciwko zniewoleniu i wojnie - podkreślił także burmistrz Frankfurtu Peter Feldmann, dodając, że białoruska pisarka "udzieliła głosu cierpiącym, naocznym świadkom dziejów - stało się to dziełem jej życia". - Niech Pani powie ludziom na Białorusi, że mają nasze wsparcie - apelował do pisarki.
"Z wolności pozostały u nas tylko słowa"
Sama Swiatlana Aleksijewicz przyznała, że nie liczy na szybkie zmiany polityczne w swoim kraju. - Człowiek, który przez 40 lat żył w obozie, potrafi tylko żyć w obozie - powiedziała, dodając, że ludziom na Zachodzie jest to trudno pojąć. W jej kraju istnieje "cywilizacja cierpienia i łez". W Rosji ludzie cierpią pod rządami Władimira Putina i "dzikiego kapitalizmu". Na Białorusi przede wszystkim starsze pokolenie wspiera autorytarny reżym Łukaszenki, ponieważ starsi ludzie boją się wszelkich zmian, wyjaśniała.
- Kocham naszych ludzi, ale nie kocham naszej sowieckiej historii. Dyktatura na obszarze postsowieckim jest jak monstrum"' - powiedziała. Intelektualistom zarzuca, że milczeli po rozpadzie Związku Radzieckiego. Byli członkowie partii komunistycznej i inni, którzy wypłynęli wtedy na powierzchnię, zawładnęli próżnią, jaka powstała po upadłej władzy. - Z wolności pozostały u nas tylko słowa. Droga do wolności jest długa - dodała.
Chce być blisko ludzi
Swiatłana Aleksijewicz po 12 latach na emigracji powróciła na Białoruś. - Historie, które piszę, mogę pisać tylko, kiedy jestem blisko tych ludzi, o których chodzi - wyjaśniała w rozmowie z dziennikarzami. Nie jest jej łatwo pracować. Jej książki są na indeksie. - Rząd w Mińsku zachowuje się tak, jakby mnie nie było; nie publikuje się moich książek - opowiada. Często zapraszana jest na przykład do szkół na wieczór autorski, ale z reguły tuż przed jego terminem przychodzi odmowa, z wytłumaczeniem, że z sufitu kapie woda.
Jej książki ukazują się w Rosji, w języku rosyjskim, ale - jak mówi - "jest to trudna sytuacja, bo nie mogę komunikować ze swoimi czytelnikami. Książkom trudno jest dotrzeć do czytelników". Niektórzy księgarze narażają się przemycając jej książki na Białoruś. Ale nie chce narzekać: - Młodym ludziom w więzieniach jest znacznie gorzej - mówi.
Zapytana o to, co zrobi z gratyfikacją (25 tys. euro), wiążącą się z nagrodą, powiedziała, że połowę przeznaczy na zakup swojej książki "Czarnobyl", aby rozdać ją białoruskim lekarzom, a za drugą połowę będzie mogła żyć i dalej pisać. Zajmuje się wychowaniem córki swojej przedwcześnie zmarłej siostry. Od 2000 roku mieszkała we Włoszech, Paryżu, Berlinie i Sztokholmie. W roku 2011 powróciła do Mińska.
tagesschau.de / Małgorzata Matzke
red. odp.: Bartosz Dudek