Politycy powinni wziąć przykład z prezydenta Gaucka
27 kwietnia 2012Stuttgarter Zeitung przypomina, że "Ukraina była kiedyś w Europie wschodniej wzorcem demokratyzacji, wolności prasy i praw człowieka. Jednak od czasu zwycięstwa Janukowycza przed ponad dwoma laty sukcesywnie roztrwania ona zaskarbioną sobie kiedyś wiarygodność. Jest to bardzo smutny rozwój. Nie należy jednak także stylizować Julii Tymoszenko na bohaterkę. Była szefowa ukraińskiego rządu nie była bowiem niewinną owieczką. Pomimo tego nie do zaakceptowania jest to, co się z nią dzieje w jej ojczyźnie."
Sueddeutsche Zeitung twierdzi, że "Potrzebne są takie ciągłe gesty niezadowolenia. One to bowiem uniemożliwiają ukraińskim przywódcom wmawianie narodowi, że Zachód akceptuje ich postępowanie. Dlatego słuszne jest, że prezydent Gauck rezygnuje z wyjazdu na spotkanie prezydentów państw Europy środkowej na Krymie. Także inni politycy nie powinni pojawiać się na Ukrainie, kiedy grać będzie niemiecka drużyna. To byłoby mocnym sygnałem, że można rozgrywać w tym kraju mecze, ale Janukowyczowi można też wejść w paradę."
Hessische/Niedersaechsische Zeitung pisze: "Czapki z głów przed prezydentem Niemiec! Już w kilka tygodni po objęciu urzędu prezydenta Joachim Gauck postawił wyraźne akcenty. Jego odmowa wizyty na Ukrainie ze wskazaniem jako powodu skandalicznych warunków, w jakich jest więziona opozycyjna polityk Julia Tymoszenko, jest mocnym sygnałem, świadczącym o tym, jak prezydent zamierza przełożyć na konkretne polityczne działanie swoje przemówienia na temat wolności. Nawet jeżeli ważne jest, by Ukraina ustabilizowała się gospodarczo, aby nie zapanował tam chaos, o tyle właściwe jest pokazanie przedstawicielom tamtejszych władz, że nie ma pobłażania dla deptania praw człowieka. Tego dłużny był prezydent Gauck własnej wiarygodności. Inni europejscy politycy powinni pójść za jego przykładem".
„Bojkot Euro 2012 na Ukrainie byłby dla Polski katastrofą.- zaznacza Koelner Stadt-Anzeiger. Ukraina natomiast podryfowałaby u boku Rosji w jakiś polityczny niebyt na wschodzie. Czyli bojkot nie wchodzi w rachubę, i wszyscy którzy podgrzewają nastroje w tym kierunku powinni nieco spuścić z tonu. Tylko politycy, którzy chętnie przy takich okazjach pokazują się na trybunach, kiedy grają ich reprezentacje, nie powinni tam jechać. Niemiecka kadra poradzi sobie także bez ich wsparcia. Jeżeli Julia Tymoszenko jeszcze będzie przechodzić więzienną katorgę podczas gdy niemieccy zawodnicy ewentualnie mieliby wbiec 1 lipca w Kijowie na boisko, by zagrać finałowy mecz, kanclerz Merkel powinna oglądać ten spektakl przed telewizorem w Berlinie, a nie na trybunie w Kijowie jako oficjalny gość."
Der Tagesspiegel natomiast zaznacza, że "Europejczycy powinni unikać wywoływania fatalnego wrażenia, że chodzi im tylko o Tymoszenko. Nie tylko z tego względu, że nie była ona tylko świetlaną bojowniczką o wolność, na jaką stylizują ją jej zwolennicy. Poszanowanie państwa prawa i wybory na zasadach fair play, wolność prasy i dopuszczenie opozycji: to są kryteria wedle których należy mierzyć Ukrainę. Bojkot Euro 2012 w tym kraju byłby błędną odpowiedzią. Natomiast należy przeszkodzić Janukowyczowi w zbijaniu politycznego kapitału na mistrzostwach. Bardzo trudno jest sobie wyobrazić, że kanclerz Merkel na meczu w Charkowie miałaby zasiąść obok niego na trybunie honorowej."
Małgorzata Matzke
red.odp.:Alexandra Jarecka