Polityczna burza po sylwestrowych zajściach w Lipsku
4 stycznia 2020Pierwsze dni nowego roku upłynęły w Niemczech pod znakiem politycznego sporu, którego tłem stały się sylwestrowe zajścia w Lipsku.
W dzielnicy Connewitz, uznawanej za lewicowy przyczółek miasta, doszło w noc sylwestrową do gwałtownych starć między policją a lewicowymi ekstremistami. 38-letni funkcjonariusz został ciężko ranny i trafił do szpitala. Według policyjnego komunikatu starcia wywołała grupa zgromadzonych na ulicy ludzi, która pchnęła płonący wózek na zakupy w kierunku policji, a następnie obrzuciła funkcjonariuszy fajerwerkami. Aresztowano dziesięć osób, a policja wszczęła śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa.
Reagując na te wydarzenia w Nowy Rok minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer mówił o przemocy ze strony skrajnej lewicy i potrzebie wzmocnienia policji.
Pytania o taktykę policji
Jednak część lewicowych polityków zarzuciła policji, że to ona sprowokowała zajścia. Przedstawicielka partii Lewica w parlamencie Saksonii Juliane Nagel, która była w Connewitz w noc sylwestrową, zamieściła na Twitterze komentarz oskarżający policjantów o przemoc, także wobec osób postronnych, a także celową prowokację. W rozmowie ze stacją MDR tłumaczyła potem, że „przemoc była po obu stronach”, ale policja nie była nastawiona na deeskalację, a jej obecność jedynie podgrzała nastroje.
Najwięcej emocji wzbudziła jednak wypowiedź współprzewodniczącej SPD Saskii Esken, która zażądała kontroli działań lipskiej policji w sylwestrową noc. Jej zdaniem należy wyjaśnić, czy taktyka policyjna „była odpowiednia”. „Jeżeli błędna taktyka niepotrzebnie naraziła na niebezpieczeństwo policjantki i policjantów, odpowiedzialność za to ponosi saksoński minister spraw wewnętrznych” – oceniła Esken w rozmowie z grupą medialną Funke.
Zauważyła, że berlińska policja, która również ma podobne doświadczenia niemal co roku 1 maja, postawiła na strategię deeskalacji, która się sprawdziła. Esken zastrzegła jednocześnie, że potępia przemoc. „To okropne, że policjant został tak ciężko ranny. Myślami jesteśmy z nim i jego bliskimi” – dodała.
„Mylenie sprawców z ofiarami”
Oburzenia tą wypowiedzią nie krył polityk liberalnej FDP Christian Lindner. „Tuż po takiej interwencji SPD zadaje funkcjonariuszkom i funkcjonariuszom cios w plecy” – napisał na Twitterze, zarzucając Esken, że „myli ofiary ze sprawcami”.
Także były szef SPD Sigmar Gabriel ocenił na Twitterze, że zamiast o taktyce policyjnej, należałoby podyskutować o sprawcach przemocy. „Należy ją (przemoc) zwalczać politycznie, medialnie i razem z policją i wymiarem sprawiedliwości, zamiast z daleka wymądrzać się o taktyce policji” – skomentował Gabriel. „W demokracji nie ma usprawiedliwienia dla przemocy!” – dodał.
Wiceprzewodniczący CDU i szef MSW Badenii-Wirtembergii Thomas Strobl ocenił zaś w rozmowie z grupą Funke, że wypowiedź Esken „to żałosna próba zabiegania o sympatię w niewłaściwych zakątkach”.
W piątek wieczorem szefowa SPD tłumaczyła się ze swoich słów w rozmowie z telewizją ZDF. „Nie chodziło mi o krytykowanie pracy policjantek i policjantów” – podkreśliła. Przyznała, że przykro jej, iż jej wypowiedź błędnie zinterpretowano. Jak wyjaśniła, chodziło jej o to, by zbadać, czy liczba funkcjonariuszy jest wystarczająca, czy wysyłani są we właściwe miejsca i jak reagują w przypadku eskalacji.
Nie lekceważyć zagrożenia
W piątek policja sprostowała informację na temat stanu rannego w trakcie zajść policjanta. Początkowo podano, że musiał przejść natychmiastowa operację, co sugerowało, że jego życie jest zagrożone. Jak wyjaśniono, funkcjonariusz stracił przytomność w wyniku ciosu w głowę, doznał urazu ucha i przeszedł operację. W piątek został wypisany ze szpitala.
Niemiecka policja przestrzega przed bagatelizowaniem przemocy ze strony lewicowej ekstremy, choć ze statystyk może wynikać, iż stanowi ona mniejsze zagrożenie, niż przemoc o podłożu skrajnie prawicowym.
Urząd Ochrony Konstytucji, niemiecki kontrwywiad, szacuje liczbę gotowych do przemocy lewicowych ekstremistów w Niemczech na 10 tys., z kolei prawicowych ekstremistów - na nieco ponad 12 tys.
Saksonia uważana jest za jeden z przyczółków dla jednych i drugich. W listopadzie, po serii podpaleń na placach budowy w Lipsku, regionalny rząd powołał specjalny wydział policji do walk z lewicowym ekstremizmem, nazywany Soko LinX, który prowadzi także postępowanie po zajściach w Sylwestra.