Polska chce nowej kwatery NATO
9 listopada 2017
- Polska jest najwłaściwszym miejscem. Oddajemy do dyspozycji nasze możliwości – powiedział w czwartek minister Antoni Macierewicz. Podczas środowo-czwartkowych obrad ministrów NATO w Brukseli nie wymieniano nazw miast. Gdyby wybór padł na Polskę, to mogłoby chodzić o Szczecin. Mieści się tam już Wielonarodowy Korpus Północno-Wschodni.
Nowa kwatera NATO pomogłaby utrwalić obecność wojskową Sojuszu Północnoatlantyckiego w Polsce. Na szczycie NATO w Warszawie zatwierdzono rozmieszczenie w Polsce grupy batalionowej Sojuszu opartej na Amerykanach (i trzech kolejnych batalionów w krajach bałtyckich), ale to obecność „rotacyjna”. Wprawdzie ci żołnierze są obecni w Polsce, Łotwie, Estonii i na Litwie, nieustannie, ale bez rodzin i w ramach półrocznych zmian. Natomiast stałe dowództwo NATO zmniejszyłoby ryzyko tymczasowości na wschodniej flance Sojuszu.
Sprawniejszy przerzut wojsk z Zachodu
Celem stworzenia nowych dowództw jest bowiem obudowanie procedurami oraz strukturami dowódczymi wzmocnionej troski Sojuszu na wschodnią flankę. Będą odpowiedzialne – w razie konfliktu z Rosją – za logistykę, zabezpieczenie szybkiego przerzutu dodatkowych wojsk sojuszniczych na wschód (to kwatera, o którą zabiega Polska), a także przez Atlantyk z USA i Kanady (to drugie nowe dowództwo zapewne w kraju nad Atlantykiem). Ponadto planiści Sojuszu pracują nad odpowiedzią na zwiększającą się aktywność wojskową Rosji w Arktyce. Wyzwaniem są tam głównie rosyjskie okręty podwodne.
– Zmiany w strukturze dowódczej pozwolą nam na szybsze i skuteczniejsze przeprowadzanie wzmocnienia sił krajów NATO - powiedział w środę [8.11.2017] sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
Decyzje Sojuszu o dokładnej lokalizacji dwóch dowództw w Europie powinny zapaść już w lutym 2018 r. Jak wynika z nieoficjalnych informacji z środowo-czwartkowych obrad, oprócz Polski o nowe dowództwo starają się m.in. Niemcy. Nowa kwatera to kilkaset pracujących w nim na stałe żołnierzy z różnych krajów NATO. Będzie miała rangę podobną do obecnych europejskich kwater NATO w holenderskim Brunssum oraz w Neapolu. Zatrudniałaby co najmniej kilkuset żołnierzy. NATO ma teraz łącznie siedem dowództw, w których pracuje ok. siedem tysięcy ludzi, a w czasach zimnej wojny w 33 dowództwach pracowało 22 tys. ludzi.
Ile potrwa zagrożenie ze strony Rosji
Powołanie nowych dowództw było pod wielkim znakiem zapytania jeszcze miesiąc, półtora miesiąca temu. Źródłem sporów były zróżnicowane oceny co do skali zagrożenia ze strony Rosji u różnych sojuszników z NATO. Wprawdzie Francuzi służą z czterech batalionach Sojuszu na flance wschodniej, ale lubią podkreślać, że – taki zresztą jest oficjalny status - to rotacyjne ćwiczenia. Z kolei Brytyjczycy, którzy są odpowiedzialni za batalion w Estonii, kładą polityczny nacisk na przesłanie o trwałym wzmacnianiu Bałtów wobec wyzwań ze strony Rosji.
Francuzi i Niemcy lojalnie trwają przy akcie założycielskim Rady NATO - Rosja z 1997 r. zapisano, że Sojusz na terenie nowych krajów członkowskich nie będzie „rozmieszczać na stałe znaczących sił bojowych”. I obawiają się dodatkowego eskalowania relacji z Rosją. Natomiast Brytyjczycy i Amerykanie zwracają uwagę, że ten akt Rady NATO - Rosja nie ma mocy traktatowej. A ponadto odwoływał się w latach 90. do „obecnych i przewidywalnych warunków bezpieczeństwa” w Europie, które jednak mocno zmieniły się wraz z wojną na Ukrainie.
Te spory będą rzutować również na dyskusje o lokalizacji jednego z dwóch nowych dowództw NATO („nieatlantyckiego”). Wariant z jego umiejscowieniem w „starym kraju” Sojuszu (np. w Niemczech) jest uważany za najmniej eskalujący spory z Rosją, a w dodatku – to ważne dla największych gołębi - niezamykający drogi do przyszłego zwinięcia rotacyjnej obecności żołnierzy NATO na flance wschodniej w razie znacznej poprawy relacji z Moskwą. Natomiast wariant z dowództwem w nowym kraju (np. w Polsce) byłby krokiem w odwrotnym kierunku. Jego przeciwnicy wysuwają też argumenty, że kwatera nie powinna znajdować – na wypadek konfliktu - poza krajem przyfrontowym i narażonym na szybkie zajęcie przez siły przeciwnika.
Ministrowie krajów NATO zdecydowali też o powołaniu „centrum operacji cybernetycznych”. Cyberzagrożenia m.in. ze strony Rosji uchodzą za coraz poważniejsze wyzwanie dla Sojuszu.
Tomasz Bielecki, Bruksela