Polska i Niemcy po wyborach. Dziś bliżej, jutro dalej?
23 września 2013Inaczej, niż prezydent Francji François Hollande, który pogratulował Angeli Merkel zwycięstwa już w godzinę po zamknięciu lokali wyborczych, Donald Tusk poczekał z gratulacjami do poniedziałku, zauważyły w komentarzach niemieckie agencje prasowe. Mimo to - dodają - widoczny jest serdeczny ton Warszawy. Polski premier przyznał bowiem, że cieszy się z sukcesu swojej "przyjaciółki Angeli Merkel, bo jest dla niego sprawdzoną partnerką".
Eksperci ds. relacji bilateralnych są zgodni, że wyniki wyborów w Niemczech nie przyniosą żadnych zmian w relacjach polsko-niemieckich, niezależnie od koalicjanta Angeli Merkel. - Brzmi to mało spektakularnie, ale to tak naprawdę bardzo dobra wiadomoś - mówi Piotr Buras dyrektor warszawskiego biura Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych. - Świadczy bowiem o stabilności naszych relacji, a to jest godne uwagi.
Polityka wschodnia - umiarkowany pragmatyzm
Podobnego zdania jest Cornelius Ochmann, politolog i dyrektor Fundacji Polsko-Niemieckiej Współpracy: - W najważniejszych kwestiach obydwa kraje mają wspólne pozycje, a pewne różnice merytoryczne nie są tak znaczące, by stanowiły problem. Ochmann podkreśla, że niezależnie od osoby przyszłego ministra spraw zagranicznych (Guido Westerwelle z FDP już nim nie będzie), można liczyć na dalsze zainteresowanie Niemców polityką wschodną.
Piotr Buras przypomina, że po ostatniej zmianie szefa dyplomacji z SPD na FDP nastąpiło widoczniejsze otwarcie na politykę sąsiedzką na wschodzie, a rząd chadecko-liberalny odszedł od mocnego skupiania się na Rosji. - Lekko krytyczne i zdystansowane stanowisko kanclerz wobec Putina było bliższe i milsze Polsce, nawet jeżeli polską politykę wobec Moskwy charakteryzuje obecnie wysoki pragmatyzm, uważa politolog Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych. Dodaje: - Liczę na to, że Merkel utrzyma taki właśnie kurs wobec Moskwy.
Marginalizacja przez euro?
Komentatorzy podkreślają jednak, że najważniejsza dla stosunków bilateralnych będzie polityka nowego rządu w UE i ratowanie waluty euro. Zdaniem Piotra Burasa Warszawę interesują przede wszystkim dwa wymiary: po pierwsze, jak Niemcy będą zarządzali kryzysem z punktu widzenia ekonomicznego. - Jeżeli postawią na wzrost gospodarczy i nieco poluzują kurs oszczędności, to skorzysta też polska gospodarka - twierdzi Buras. Pobudzenie popytu wewnętrznego przez nowy rząd, poprzez inwestycje publiczne, ożywiłoby rynek.
Drugi zasadniczy aspekt to stretegia wobec przyszłej konstrukcji strefy euro. - Niepokojący jest kurs odchodzenia od instytucjonalnych instrumentów zarządzania kryzysem i tworzenia rozwiązań międzyrządowych poza ramami traktatowymi, jak europejski mechanizm stabilności - mówi politolog. - To jest działania wprawdzie konieczne, ale jeżeli taka tendencja się utrzyma, to może pogłębić dystans między strefą euro i krajami z poza niej.
- Polska raczej nie wprowadzi euro do r. 2020, a to niesie ryzyko marginalizacji i osłabienia intensywności współpracy między Berlinem a Warszawą - dodaje. Euro to ważny temat rozmów, także bilateralnych. Jeżeli odpadnie, bo decyzje na temat ratowania waluty będą zapadały głównie w kręgu krajów unii walutowej, rola Polski będzie coraz słabsza.
Nowa waluta na horyzoncie
Kai Olaf Lang z Fundacji Nauka i Polityka mówi: - Kurs warunkowej solidarności w Europie się sprawdza i Merkel będzie go kontynuowała. Także tandem Tusk i Merkel będzie dalej działał z pozytywną chemią, a Berlin będzie podkreślał otwartość strefy euro dla dalszych krajów - dodaje. Mimo to nie jest to priorytet, bo nowy niemiecki rząd będzie zajęty kompromisem w polityce europejskiej z Francją, mówi Lang.
Ryzyko obecnej konstrukcji unii walutowej podkreśla też Stephen Bastos z Fundacji Genshagen. - Na dłuższą metę jest to niebezpieczne i wymaga szybkiej reformy - mówi Bastos, który uważa, że dostrzega to też Angela Merkel. - Myślę, że jej kurs i retoryka europejska złagodnieje nieco po wyborach. Dodaje, że dla Polski decyzje odnośnie euro są bardzo ważne, bo od Warszawy oczekuje się powoli kalendarza wejścia do unii walutowej. - Im szybciej dojdzie do stabilizacji w UE, tym lepiej dla Polski - ocenia politolog.
Róża Romaniec, Berlin
red.odp.: Małgorzata Matzke