Polska/Irak, prawo urzędnicze
5 października 2004SAARBRUECKER ZEITUNG pisze, że większość Polaków od samego początku sprzeciwiała się misji w Iraku i że tymczasem liczba oponentów wzrosła do niemal trzech czwartych.
Na skutek utrzymującego się tam chaosu polskiemu rządowi coraz trudniej uzasadnić sens tej misji - podkreśla gazeta.
Od zamachów w Madrycie w Polsce szerzy się strach, że i ona mogłaby stać się celem islamskiego terroru.
Niezależnie od tego - czytamy dalej w gazecie z Saarbruecken - Polacy są rozczarowani postawą USA.
Dotąd rządzący w Warszawie mogli sobie pozwolić na ignorowanie nastrojów w społeczeństwie. Ponieważ jednak zbliżają się wybory - wiadomo - muszą do tego czasu zrobić wszystko, by napięcie w narodzie opadło - kończy SAARBRUECKER ZEITUNG.
Wierny sojusznik USA, Polska, planuje wycofanie swego kontyngentu z Iraku - pisze z kolei berlińska DIE WELT.
Wprawdzie Warszawa nie chce - jak twierdzi - postawić USA w trudnej sytuacji, ale dokładnie tak supermocarstwo to pewnie zinterpretuje.
Berlińska gazeta konkluduje, że w ciężkich chwilach wykruszają się Waszyngtonowi sojusznicy.
Podczas, gdy supermocarstwo szuka strategii, która pozwoliłaby na wycofanie się z zachowaniem twarzy coraz więcej sojuszników opuszcza bądź chce opuścić Irak w obawie przed dalszą eskalacją przemocy i dalszymi ofiarami.
W Iraku bowiem znów trzeba zdobywać miasta, które niby już zdobyto w niby wygranej wojnie. W tym niebezpiecznym rozgardiaszu prawdopodobieństwo poniesienia dalszych ofiar jest duże i dlatego dla gazety zrozumiałe, że sojusznicy wyciągają z tego konsekwencje. Wielkim ciosem jest to jednak dla administracji waszyngtońskiej, bo i ona znajduje się obecnie w gorącej fazie kampanii wyborczej.
Wojna w Iraku i jej skutki również w Ameryce mogą zadecydować o wyniku wyborów - pisze DIE WELT.
Gazeta jest przekonana, że Bush i Rumsfeld sami sobie w Iraku nie poradzą. Uważa, że wycofanie się 2500 polskich żołnierzy będzie dla nich mniej bolesne niż fatalny sygnał z Warszawy, że nie do końca Polska towarzyszyć będzie Amerykanom na tej ciernistej drodze.
Niemieckie prawo urzędnicze to wycyzelowane, delikatniutkie paragrafowe dziełko sztuki - pisze HAMBURGER ABENDBLATT.
Mimo, że nie ma drugiego takiego na świecie, świat nie bez powodu nie zazdrości nam tego monstrum a to dlatego, że czegoś bardziej skomplikowanego nie można sobie wyobrazić - zżyma się hamburska gazeta.
W jej przekonaniu niemieckie prawo urzędnicze nie ma pozytywnego wpływu na motywację pracowników, raczej promuje średniactwo i frustruje zaangażowanych i pracowitych. Nadto prawo to jest zbyt skostniałe.
Ponieważ niejeden próbował dobrać się do tego cielca i wyszedł na tym jak Zabłocki na mydle, HAMBURGER ABENDBLATT do wieści z resortu Otto Schilego podchodzi ze sceptycyzmem. To, co dotarło do opinii publicznej, to jeszcze żadna reforma prawa urzędniczego, dodaje.
SUEDKURIER z Konstancji jest zdania, że podwyżka wynagrodzenia może być dla urzędnika motywująca. Pytanie tylko w jaki sposób mierzyć w administracji wyniki pracy. Na zwierzchników spadłoby wątpliwe zadanie: od ich oceny uzależniona byłaby w przyszłości wysokość wynagrodzenia danego pracownika. W tej sytuacji SUEDKURIER postulowałby ustalenie jednoznacznych kryteriów takiej oceny.