Polska-Niemcy: Kryzys trwa, a handel kwitnie
6 czerwca 2013Co kraj to obyczaj
Rok 2012 był lepszy, niż eksperci w obydwu krajach zakładali. Według danych niemieckiego urzędu statystycznego obroty handlowe wyniosły ponad 75 mld. euro, a według polskich danych prawie 68. Kilkumiliardowa różnica wynika z różnych metod rozliczeniowych. Podczas, gdy Niemcy doliczają do bilansu obrotów handel wewnątrz jednego koncernu, Polacy nie. Poza tym produkty importowane do Polski spoza UE przez port w Hamburgu widnieją w niemieckich statystykach jako eksport z Niemiec do Polski. Także import komputerów niemieckich producentów z Chin do Polski jest wliczany do niemieckiego eksportu.
Nie taki diabeł straszny
Niezależnie od różnic statystycznych oraz ochłodzenia konjunktury poziom obrotów handlowych między Polską a Niemcami jest tylko niewiele niższy niż w rekordowym 2011. Niemcy wciąż są najważniejszym krajem dla Polski (ok. 25 procent), dopiero na dalszych miejscach znajdują się Wielka Brytania, Czechy, Francja i Rosja.
Odwrotnie wygląda pozycja Polski dla Niemiec. W rankingu partnerów jest ona od lat na pozycji 10 (eksport) oraz 11 (import). Niemcy więcej sprzedają do Polski, niż np. do Rosji (o 4 mld. euro), natomiast z Rosji kupują towarów na blisko 9 mrd euro więcej niż z Polski.
Duża Polonia - duże obroty
Najlepsze stosunki handlowe Polska nadal utrzymuje z Zagłębiem Ruhry (23 procent obrotów z Niemcami). W tym kraju związkowym żyje najwięcej Polonii. Najwyraźniej tradycyjnie mocne więzi z Polską owocują większą aktywnością regionu. Dalsze 37 procent przypada na trzy landy: Bawarię, Badanię Wirtembergię oraz Dolną Saksonię. Dopiero daleko za nimi plasują się dalsze kraje. Z landów sąsiadujących najlepiej współpraca rozwija się z Brandenburgią (6,3 proc.), a najgorzej z Mecklemburgią-Pomorzem Przednim (1,3 proc.)
Eksperci podkreślają, że aby handel się dalej rozwijał, konieczne jest, aby obydwa kraje poradziły sobie z tzw. "waskimi gardłami". Za najwęższe uchodzi od lat infrastruktura transportu. "Polska ma dużo do nadrobienia na drogach, a Niemcy na kolejach", powiedział Tomasz Kalinowski z wydz. ekonomicznego przy Ambasadzie RP w Berlinie.
Maszyny, maszyny, maszyny...
Od lat niepodważalną pozycję w rankingu handlowym mają maszyny, co dotyczy zarówno eksportu jak i importu. Udział tej branży gospodarczej wynosi w obydwu kierunkach od 20 do 25 proc. Na drugim miejscu znajduje się branża automotoryzacyjna oraz metalowa, kolejno tworzywa sztuczne i produkty chemiczne. Poniżej 5-procentowy udział w handlu mają branże papierowa, artykuły spożywcze, paliwa, wyroby pochodzenia zwierzęcego oraz tekstylia.
Rosną inwestycje w obydwu kierunkach
Niemieckie źródła informują, że Niemcy zainwestowali w Polsce w 2012 roku 3,5 mld. euro, co oznacza najwięcej od czterech lat. W pierwszym kwartale 2013 zanotowano nowe niemieckie inwestycje na poziomie 1,2 mld. euro.
Także Polacy inwestują w Niemczech, choć w 2012 roku zdecydowanie mniej niż w latach poprzednich. W 2010 i 2011 polskie przedsiębiorstwa ulokowały u sąsiada 300 i 400 milionów euro. W 2012 inwestycje wyniosły "zaledwie" 122 miliony euro. Najwięksi polscy inwestorzy w Niemczech to PKN Orlen, ComArch i Asseco Germany i Odratrans. "Obecnie biznes przygląda się sobie zwłaszcza w sektorze energetycznym", mówi Kalinowski i tłumaczy, że obydwa kraje prowadzą na tym polu różną politykę energetyczną, ale i dostrzega szanse w sąsiednich rynkach.
Prognozy dobre
Dynamika eksportu do Niemiec najwyraźniej rośnie. W styczniu br. wyniosła 4,3 proc., do UE 2,1. Biorąc pod uwagę spadający kurs złotego tendencja wzrostowa powinna się utrzymać. Import z Niemiec będzie natomiast prawdopodobnie spadał. W 2012 Polska importowała o 2,7 proc. mniej produktów z Niemiec niż wcześniej, natomiast z UE o 2,1 proc. mniej.
Kwestia wejścia Polski do strefy euro nadal jest kluczowym pytaniem niemieckich ekspertów starających się przewidzieć prognozy na następny rok lub dwa. Zdania są podzielone. Z jednej strony ułatwi to handel, jednak równocześnie pozbawi rynku elastycznych instrumentów sterowania nim. Niemcy dostrzegają, że pomimo, iż w Polsce jest najwyższe poparcie dla UE w całej Unii (74 proc.), to tylko 29 proc. opowiada się za przyjęciem euro.
Róża Romaniec, Berlin
red. odp.: Elżbieta Stasik