Polska opiekunka wygrywa proces. "Wszyscy jesteśmy Agatą!"
23 marca 2015Przypadek Agaty J. to precedens i pierwsza próba dochodzenia się własnych praw przed sądem przez zagraniczną opiekunkę. Setki tysięcy kobiet opiekują się na Zachodzie starszymi i chorymi. Zadzwiające, że na pierwszy proces trzeba było tak długo czekać. - Sąd dał nam narzędzie, którym możemy walczyć z firmami w ekstremalnych przypadkach - mówi Bożena Domańska z organizacji "Netzwerk Respekt", zrzeszającej opiekunki przy szwajcarskich związkach zawodowych VPOD.
"Przelała się czara goryczy"
- Do procesu nie doszło przypadkowo, lecz poprzedziła go seria wydarzeń z upokorzeniami włącznie - tłumaczy Domańska. Także Domańska jest opiekunką i zanim doszło do sprawy opiekowała się chorym razem z Agatą J. Kiedy w 2011 roku Bożena Domańska upomniała się o wyższą pensję i zwróciła uwagę na łamanie warunków umowy zatrudnienia, została dyscyplinarnie wyrzucona z pracy. - Najpierw byłam bezradna, ale otrzymałam pomoc od Szwajcarów - wspomina. Sprawa trafiła do sądu. Do wyroku jednak nie doszło, bo strony zawarły ugodę.
Chorym dalej opiekowała się Agata J., którą pracodawca zatrudnił na jeszcze gorszych warunkach - opowiada Domańska. Wtedy obydwie kobiety zwróciły się do związków zawodowych. Jeden z nich - VPOD - pomógł i w ten sposób pozyskały adwokata. W efekcie powstała organizacja "Netzwerk Respekt" zrzeszającą zagraniczne opiekunki w Szwajcarii, która skierowała sprawę Agaty J. do sądu.
Gotowość do pracy to też praca
Na początku 2014 roku Sąd Cywilny w Bazylei uznał, że firma Runkel GmbH, która pośredniczyła w zatrudnieniu Agaty J., musi jej nadpłacić ok. 14 tys. franków plus odsetki. Według sądu kobieta pracowała siedem dni w tygodniu, 9 godzin dziennie, także w nocy - pomimo, że w jej umowie mowa była o 42 godzinach tygodniowo. Łącznie wyliczono, że kobieta powinna otrzymać wynagrodzenie za 140 godzin pracy tygodniowo. Za każdą godzinę gotowości do pracy kobieta otrzymała połowę normalnego wynagrodzenia.
Sąd zabronił też zatrudniania do tak intensywnej opieki tylko jednej opiekunki. Zwrócono uwagę na prawo opiekunek do prywatności poza miejscem pracy. W międzyczasie Agata J. znalazła nową pracę na lepszych warunkach - nie przez agencję, lecz bezpośrednio u rodziny. Teraz ma wyższe wynagrodzenie i własne mieszkanie. - Na wygranym procesie korzystają także inne Polki, bo po ogłoszeniu wyroku coraz więcej agencji podwyższyło wynagrodzenie i zwraca większą uwagę na warunki pracy kobiet - potwierdza stowarzyszenie opiekunek.
Ryzyko się opłaciło
Powstanie organizacji "Netzwerk Respekt" przy szwajcarskim związku zawodowym VPOD jest czymś wyjątkowym w środowisku migracji zarobkowej. Pomimo, że od lat dziesiątki tysięcy Polek pracują za granicą jako opiekunki starszych i schorowanych, kobiety nie potrafiły się do tej pory zrzeszyć w celu walki o swoje prawa. W szwajcarskiej organizacji jest obecnie 50 Polek, miesięczna składka wynosi 10-17 franków.
Zrzeszenie skierowało sprawę do sądu i zadbało o kampanię medialną w Szwajcarii. Telewizja SFR pokazała dokumentację na temat opiekunek pt. "Hilfe aus dem Osten", w prasie pojawiły się liczne artykuły. - Nagłośnienie sprawy było konieczne - mówi Bożena Domańska i zwraca uwagę na złą kondycję psychiczną i fizyczną wielu opiekunek. - Nawet młode kobiety szybko się wypalają, wiele czuje się izolowanych. Dwie koleżanki popełniły wręcz dwa lata temu samobójstwo - opowiada Polka. - Aby nie popaść w depresję, trzeba mieć życie prywatne, najlepiej we własnych czterech ścianach, tak aby mogły nas odwiedzać dzieci i rodzina - dodaje.
Organizacja "Netzwerk Respekt" zwraca uwagę, że wiele firm pośredniczących w zatrudnianiu Polek nie posiada wystarczającej wiedzy na temat świadczeń i warunków pracy za granicą. Niektóre zwracają się teraz do stowarzyszenia o poradę.
Procesy ostatecznością
Firmy pośredniczące w zatrudnianiu opiekunek z Europy środkowo-wschodniej w Szwajcarii otrzymują od ośmiu do 14 tys. franków miesięcznie. Większość tej sumy idzie na poczet pośrednictwa. Kobietom wykonującym pracę płacą wynagrodzenie w wysokości od 1200 do 4000 franków. Domańska podkreśla, że skierowanie sprawy do sądu jest ostatecznym rozwiązanien. W drastycznych przypadkach łamania praw nie pozostaje nic innego, dlatego "Netzwerk Respekt" przygotowuje aktualnie falę dalszych procesów - dodaje.
Kobiety ogłosiły też właśnie apel, aby jak najwięcej kobiet przyłączyło się do ich stowarzyszenia. Apel zaczyna się słowami: "Pochodzimy z Polski, Węgier, Rumunii i Słowacji. Wszyscy jesteśmy Agatą!"
Róża Romaniec, Berlin