Czego niemiecka szkoła uczy o Polsce
11 marca 2012Niemiecki Instytut Kultury Polskiej (DPI) w Darmsztadzie od wielu lat zabiega o to, żeby uczniowie i nauczyciele w Niemczech dowiadywali się więcej o Polsce. Pokłosiem tej oświatowej ofensywy jest trzytomowy podręcznik do nauki języka polskiego oraz trzy tomy materiałów dydaktycznych - ostatni z nich pt. „Polskie społeczeństwo”, poświęcony historii Polski po roku 1989, prezentowany będzie na tegorocznych (2012) Targach Książki w Lipsku.
Trzytomowa seria to ciekawie opracowane kompendium wiedzy o historii, literaturze i społeczeństwie Polski, której nie ma w podręcznikach niemieckich, „wiedzy uzupełniającej niezbędnej dla nauczycieli i uczniów”, mówi Manfred Mack, z Matthiasem Kneipem współautor serii. „Serię tę wykoncypowaliśmy nie po to, żeby zmuszać nauczycieli do częstego wałkowania na lekcjach tematów polskich. Materiały te w pierwszej kolejności mają za zadanie ukazać im, jak w wielu sferach bardzo splatają się ze sobą losy Polski i Niemiec, i to zarówno w historii, literaturze, jak i polityce. To nasuwa wniosek, że należy o tym więcej mówić na lekcjach.” Intencją autorów serii materiałów dydaktycznych wydanych przez Deutsches Polen Instytut jest też przygotowanie uczniów do polsko-niemieckiej wymiany młodzieżowej i rozbudzanie ciekawości Polską wśród niemieckiej młodzieży. Od 1990 roku, w wymianie tej uczestniczyło dwa mln uczniów z obu państw.
„Swego rodzaju duchowe otwarcie na wschód”
W szkołach niemieckich, jak w każdym innym kraju, akcenty są położone przede wszystkim na własną historię; wśród innych wątków pojawia się głównie świat zachodni, wyjaśnia Manfred Mack. A ponieważ w 2004 roku Unia Europejska powiększyła grono państw członkowskich m.in. o Polskę, sądzi on, że w pełni usprawiedliwione jest określenie ostatniej pozycji trzytomowej serii jako swego rodzaju duchowe rozszerzenie na Wschód, który obok Zachodu tworzy obecnie przestrzeń naszego życia w UE.” Prof. Jörg-Dieter Gauger z Fundacji Konrada Adenauera zwraca uwagę na istotną przeszkodę w upowszechnianiu w szkołach w całych Niemczech szerokiej wiedzy o Polsce. „O planach nauczania na różnych poziomach decydują władze oświatowe w każdym z 16-tu krajów związkowych z osobna. A to znaczy, że każdy land ma swoje podręczniki, i że zawierają one różne wątki historyczne o Polsce.” Tak więc o niemieckim osadnictwie na wschodzie, o polityce germanizacyjnej Bismarcka czy o zaborach niemieccy uczniowie dowiadują się na lekcjach tylko w trzech, czterech landach. Autor książki „Niemcy i Polacy w nauczaniu” zbadał podręczniki w Niemczech. We wszystkich bez wyjątku pojawiają się tematy: ucieczka i wygnanie, brandtowska polityka wschodnia oraz traktat o ostatecznym uregulowaniu spraw dotyczących Niemiec z 12 września 1990 roku, tzw. Traktat „2+4”. Zmienił się w niemieckich podręcznikach sposób podejścia do tematu wysiedleń i wypędzeń. „Temat ten poruszany jest bez emocji, potraktowany jak zwykłe wydarzenie historyczne, podobnie jak temat byłych obszarów niemieckich na Wschodzie”, zaznacza prof. Gauger. W niemieckich podręcznikach na próżno szukać obecnie, a byłoby to, w opinii niemieckiego naukowca, interesujące, informacji o roli Polski przed zjednoczeniem Niemiec, o powstaniu Solidarności, o roli Jana Pawła II. Oceniając ogólny stan wiedzy niemieckich uczniów na temat Polski i Europy wschodniej, prof. Gauger nie przebiera w słowach i nazywa ich analfabetami pozbawionymi podstawowej wiedzy potrzebnej do zrozumienia dyskusji nt najbliższego sąsiada.
Lecz te podstawowe braki wiedzy o Polsce i trudności z jej upowszechnianiem wynikają z pojawienia się w Niemczech nowych wątków tematycznych. W miejsce wałkowanego w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych osadnictwa na Wschodzie, w niemieckich podręcznikach pojawiły się obecnie zagadnienia życia i kultury żydowskiej czy islamu, które są przedmiotem publicznych dyskusji na temat współczesnych Niemiec, wyjaśnia Gauger.
„Nauczanie bliskości Polski i Niemiec w sposób suwerenny, rzeczowy i wytrwały”W 1972 roku po raz pierwszy spotkali się uczeni z Polski i Niemiec zachodnich tworząc Polsko-Niemiecką Komisję Podręcznikową. Pokłosiem jej prac były opublikowane w 1976 roku i w latach osiemdziesiątych zalecenia w sprawie nauczania w szkołach, które w chwili obecnej są już przedmiotem badań historycznych, wyjaśnia Prof. Wolfgang Jacobmeyer. Były dyrektor Instytutu Dydaktyki Historii uniwersytetu w Monastyrze opracował antologię reakcji w obu krajach na zalecenia Komisji Podręcznikowej. W chwili obecnej Komisja prowadzi prace nad wspólnym polsko-niemieckim podręcznikiem do historii.
W dyskusjach nad wybranymi wątkami dotyczącymi innych krajów wyraża się często życzenie używania do przedstawiania wybranych wątków wydarzeń historycznych kontekstu globalnego, co pozwala na ich lepsze zrozumienie i kształtowanie postaw wobec podobnych sytuacji w przyszłości. Historia relacji polsko-niemieckich nie jest jeszcze naznaczona problemami globalizacji. Jesteśmy historycznie sobie bardzo bliscy. Nauczanie o tej bliskości w sposób suwerenny, rzeczowy i wytrwały, jest zadaniem szkół właściwie w obu krajach, nie tylko w Niemczech, ale i w Polsce, uważa prof. Jacobmeyer.
Ważne jest przede wszystkim, jak mówi się o danym kraju
Marcin Wiatr, pracownik naukowy Instytutu Georga Eckerta (Georg Eckert Institut) w Brunszwiku, instytucji, która od lat siedemdziesiątych organizowała spotkania Polsko-Niemieckich Komisji Podręcznikowych, uważa, że zawsze można sobie życzyć więcej tematów polskich na lekcjach w niemieckich szkołach; ale, w jego opinii, to nie o to chodzi. Jego zdaniem każdy nauczyciel potwierdzi, że ważne jest przede wszystkim, jak mówi się o danym kraju. Nad tym, jak się mówi o Polsce, trzeba jeszcze popracować, twierdzi Wiatr. To nie jest tylko zadanie niemieckich instytutów czy instytucji, nauczycieli w Niemczech, albo hobbystów. To jest także zadanie aktywnej polskiej polityki zagranicznej i kulturalnej. To jest nie tylko kwestia promocji, lecz aktywnego udziału w dyskursie o doświadczeniach danego kraju, dodaje.
Wiatr uważa, że niemieckie podręczniki do historii mogłyby zawierać więcej na temat Konstytucji 3 Maja czy roku 1989. „Ale to już jest w polskim interesie, żeby wytłumaczyć partnerom, a dlaczego? Odpowiedzi same się nasuwają. Kto zrozumie ducha Konstytucji 3 Maja, ten będzie rozumiał zagrożenia, ale i szanse projektu, który się zwie Unia Europejska. Konstytucja upadła nie tylko z powodów zewnętrznych, ale i wewnętrznych i te przyczyny widzimy też w dzisiejszej Europie. Te kulturowe paralele i doświadczenia to jest coś, co Polska może wnieść szczególnie, jeśli chodzi o podręczniki czy materiały nauczania w ogóle w Europie”, uważa Wiatr.
Wiatr proponuje prowadzenie długofalowej polityki dobrego sąsiedztwa polsko-niemieckiego, a także ciekawszych tematów o Polsce w Niemczech. Do nich zalicza kulturową bliskość Niemiec z takimi regionami, jak np. Górny Śląsk. Historia piłki nożnej w tym regionie pozwoliłaby w ciekawszy sposób opowiadać o perypetiach, o trudnych wyborach nie tylko Górnoślązaków, ale w ogóle ludzi, którzy żyli na pograniczu polsko-niemieckim. "Trzeba poszukać wspólnej platformy takiego dialogu między wszystkimi formami, że tak powiem, opuszczenia tego, co zastane, tego, z czym się człowiek wiąże. Inaczej będziemy wciąż krążyli wokół zamkniętych debat, wokół centrum przeciw wypędzeniom, albo wokół tego, jak uczyć w Niemczech polskiego i o Polsce".Ponieważ dyskusje takie okażą się jałowe, bo nie rozwiązują problemu, mówi Marcin Wiatr.
Barbara Cöllen
Red.odp.: Andrzej Paprzyca