Polska w obronie polityki spójności UE
11 września 2019- Polityka spójności jest najważniejszą polityką inwestycyjną w Unii Europejskiej i to nie tylko dla krajów, które otrzymują fundusze - przekonywał w środę (11.09.2019) w Berlinie polski minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński podczas konferencji pt. „Cohesion policy or solidarity in action”, zorganizowanej przez Ambasadę RP oraz German Eastern Business Assotiation.
Nie jest wykluczone, że dopiero podczas niemieckiej prezydencji w UE w drugiej połowie przyszłego roku dojdzie do zakończenia negocjacji nad nowym wieloletnim budżetem unijnym na lata 2021-2027. Niemcy są też największym płatnikiem netto w UE, zaś Polska - największym odbiorcą unijnych funduszy.
Płatnicy netto też korzystają
Zdaniem Kwiecińskiego niewłaściwe jest postrzeganie polityki spójności jedynie jako mechanizmu dystrybucji funduszy pomiędzy kraje Unii. – Jest ona, wraz ze wspólną polityką rolną, ważnym instrumentem poprawy jakości życia mieszkańców UE – podkreślał minister. Aktualne wskaźniki gospodarcze w otrzymującej największe fundusze Polsce i innych krajach Europy Środkowej i Wschodniej mogą być – zdaniem Kwiecińskiego – dowodem na to, jak pozytywne efekty przynosi polityka spójności; podczas gdy na świecie, w tym w Niemczech, gospodarka zwalnia i narastają obawy przed recesją, Polska odnotowuje najsilniejszy wzrost PKB spośród największych gospodarek w UE.
W trakcie konferencji zaprezentowano raport z kwietnia br. opracowany przez Polski Instytut Ekonomiczny, rządowy think-tank, który dokonał analizy efektów unijnej polityki spójności na przestrzeni kilkunastu lat dla wszystkich krajów członkowskich. Wskazano w nim m.in., że polityka spójności opłaca się również unijnym płatnikom netto, czyli krajom, które wpłacają do budżetu UE więcej niż z niego dostają i które są największymi zwolennikami cięć budżetowych. Według przytaczanych szacunków każde euro, zainwestowane w latach 2007-2013 w programy spójnościowe w krajach Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Węgry i Słowacja) przyniosło unijnym płatnikom netto dodatkowe 61 eurocentów dzięki większemu eksportowi.
Polska poszkodowana
Kwieciński przyznał, że Polska jest wśród krajów „najbardzej poszkodowanych” przez propozycje Komisji Europejskiej z zeszłego roku, dotyczące nowej wieloletniej perspektywy finansowej UE na lata 2021-2027. Zakładają one, że wydatki na politykę spójności, służącą w założeniu wyrównywaniu różnic w rozwoju pomiędzy krajami UE, będą o ok. 7 proc. niższe niż w aktualnie obowiązującym budżecie (na okres 2014-2020).
Polskie wyliczenia są jeszcze bardziej pesymistyczne (około 10-procentowe cięcia). Dla Polski propozycje KE przewidują o 23 proc. mniejsze fundusze spójnościowe, czyli spadek z 83,9 mld euro w obecnym budżecie do 64,4 mld euro w budżecie na lata 2021-2027 (w cenach z 2018 roku). Te cięcia mogą być jeszcze poważniejsze, bo zazwyczaj budżet wynegocjowany przez kraje UE jest mniejszy, niż proponowany przez KE. W następnej siedmiolatce w unijnej kasie będzie mniej pieniędzy ze względu na brexit, ale - zdaniem Kwiecińskiego - cięcia funduszy na politykę spójności powinny być proporcjonalne.
Minister: Polska nie jest przeciwko praworządności
Krytycznie Kwieciński odniósł się do propozycji uzależnienia wypłat unijnych funduszy od respektowania zasad rządów prawa. – Trzeba wyraźnie powiedzieć: Polska nie jest przeciwko praworządności. Wręcz przeciwnie. To praworządność była u podstaw naszej transformacji gospodarczej na początku lat 90. I nadal jest. To samo dotyczy UE - powiedział minister dziennikarzom.
- Ale nie chcemy, aby stosowanie sloganów, związanych z praworządnością przekładało się na pewną walkę polityczną i trochę nierozsądne – jak się wydaje - powiązanie polityki inwestycyjnej z praworządnością, która nie ma miar oceny (…) Jesteśmy przeciwni temu, by oceną praworządności zajmowali się urzędnicy KE - dodał, oceniając, że instytucją odpowiedzialną za przestrzeganie prawa Trybunał UE, a według analiz prawnych KE wyszła w tej sprawie poza swoje kompetencje.
Potrzebne dobre argumenty
Claudia Doerr-Voeß - sekretarz stanu w niemieckim ministerstwie gospodarki i energii - wskazała, że zgodnie z propozycją KE także Niemcy otrzymają w następnym budżecie UE o około 20 procent funduszy spójności mniej niż w obecnej perspektywie finansowej. Jednocześnie w związku z brexitem udział Niemiec we wpłatach do budżetu UE wzrośnie o 21-25 procent. – Musimy mieć dobre argumenty, by wytłumaczyć ludziom, dlaczego płacimy więcej – mówiła niemiecka wiceminister.
Te argumenty to sprawiedliwy podział ciężarów między kraje członkowskie, modernizacja funduszy strukturalnych czy powiązanie ich z wypełnianiem zaleceń gospodarczych przez kraje członkowskie. – Trzeba zapewnić równowagę pomiędzy interesami płatników i beneficjentów – oceniła.
Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>