Polska wykręca się od rozmów o praworządności
9 kwietnia 2019Ministrowie ds. europejskich w Radzie UE wysłuchali dziś informacji Fransa Timmermansa o zagrożeniach dla państwa prawa i innych podstawowych wartości Unii w Polsce oraz na Węgrzech. Takie debaty to część postępowania z art. 7 Traktatu o UE, które w przypadku Polski wszczęła Komisja Europejska w grudniu 2017 r., a w przypadku Węgier – Parlament Europejski jesienią zeszłego roku. Debatę o Polsce umieszczono w programie obrad pomimo zabiegów polskiej dyplomacji. Ta zarzuca wiceprzewodniczącemu Komisji Europejskiej Timmermansowi wykorzystywanie tematu Polski do własnej kampanii wyborczej (jest kandydatem unijnej centrolewicy na szefa Komisji). Tyle, że nie sposób było znaleźć wymaganej połowy krajów Unii, by wykreślić temat Polski z porządku dzisiejszych obrad.
Zagrożona niezależność polskich sędziów
– To nie przedstawia żadnej specjalnej wartości dodanej. Wszystkie argumenty już wybrzmiały. Nie widzimy powodów, by to powtarzać – przekonywał dziś dziennikarzy minister ds. UE Konrad Szymański. A skoro obrady się nieco przeciągnęły (o ponad godzinę) oznajmił, że wraca z Luksemburga do Warszawy o ustalonej wcześniej godzinie. – Gdyby chodziło o jakiś inny punkt, to być może brałbym pod uwagę zmianę planów – przyznał Szymański. Polskę reprezentował ambasador przy UE Andrzej Sadoś. Podobnie było podczas lutowego posiedzenie Rady UE, gdy Timmermans przestrzegał, że Komisja Europejska rozważa wszczęcie postępowania przeciwnaruszeniowego wobec Polski (zrobiła to w zeszłym tygodniu) w sprawie systemu dyscyplinującego dla sędziów w Polsce.
Francuska minister ds. UE Amélie de Montchalin w imieniu Francji i Niemiec wyraziła dziś podczas debaty ministrów (i ambasadora Sadosia) za zamkniętymi drzwiami nadzieję, że nowe postępowanie przeciwnaruszeniowe przyniesie poprawę w Polsce. – Chcemy jeszcze raz podkreślić, że łączny efekt zmian legislacyjnych w Polsce może rodzić zagrożenia dla niezależności wymiaru sprawiedliwości i podziału władz w Polsce – powiedziała De Montchalin. W imieniu Berlina i Paryża wyraziła poparcie dla działań Timmermansa. I zgłosiła wniosek, by Rada UE w czerwcu przeprowadziła już czwarte formalne wysłuchanie Polski w sprawie praworządności.
Niemiec o Uniwersytecie Środkowoeuropejskim
Natomiast o Węgrzech w imieniu Francji i Niemiec mówił niemiecki minister Michael Roth. – Sprawozdanie Parlamentu Europejskiego podnosi szereg obaw co do niezależności sądownictwa, korupcji, wolności mediów, wolności akademickiej, wolności wyznania, swobody słowa oraz praw mniejszości i uchodźców. Ogólny obraz nakreślony w tym sprawozdaniu jest bardzo niepokojący – powiedział Roth.
Roth zwrócił uwagę na sytuację Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego, który pod ciężarem nakładanych nań ograniczeń administracyjnych zdecydował o przenosinach z Budapesztu do Wiednia. – To rodzi pytania o szacunek do wartości z Karty praw podstawowych UE. Ponadto musi nas niepokoić, że niezależnym dziennikarzom jest coraz trudniej znaleźć miejsce w mediach na Węgrzech – powiedział Roth zdaniem świadków dyskusji w Radzie UE. I wezwał, również w imieniu Paryża, do przeprowadzenia pierwszego wysłuchania Węgier (w sprawie łamania praw podstawowych Unii) przez Radę UE w czerwcu.
Manfred Weber, kandydat unijnej centroprawicy na szefa Komisji Europejskiej, niedawno zaproponował premierowi Viktorowi Orbanowi pomysł na „honorowe” wycofanie się z nękania Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego (nazywanego „Uniwersytetem Sorosa” przez węgierską propagandę) i zatrzymanie go w Budapeszcie (dzięki współpracy z uczelnią z Monachium). Ale Orban jeszcze się nie zdecydował. A to jeden z warunków odwieszenia członkostwa Fideszu w Europejskiej Partii Ludowej.
Rumuńska prezydencja też grzeszy
Rumuńska prezydencja w Radzie UE nie zorganizowała nawet konferencji prasowej (z udziałem Timmermansa), a sam Bukareszt jest coraz bardziej na cenzurowanym w sprawie korupcji i praworządności. Timmermans w zeszłym tygodniu ostrzegł Rumunów, że Komisja Europejska nie pozostanie bezczynna, jeśli rząd premier Vioricy Dancili będzie obstawać przy pomysłach na nowe przepisy, które de facto oznaczałyby amnestię polityków i wysokich urzędników skazanych za korupcję.
Ponadto w Brukseli wciąż trwa pat wokół wyboru pierwszegoProkuratora Europejskiego, w co uwikłany jest rząd Dancili. Kandydatką europarlamentu jest Rumunka Laura Codrua Kovesi, czyli była główna prokurator Krajowego Biura Antykorupcyjnego, którą wściekle zwalczają władze w Bukareszcie. Przed tygodniem rumuński Sąd Najwyższy uchylił dozór nad Kovesi, której kilka dni wcześniej – oficjalnie z powodu postępowań śledczych - zakazano wyjazdów zagranicznych i kontaktów z mediami. Z kolei Rada UE woli Francuza i na razie nie chce eskalować konfliktu z Rumunią, choć specjalna komisja kwalifikacyjna (powołana przez Radę UE) uznała Kovesi za najlepszą z przedstawionych jej kandydatów.
Tomasz Bielecki, Bruksela