Polskie firmy budowlane przejechały się na EURO
9 sierpnia 2012Financial Times Deutschland pisze, że "EURO 2012 wielu polskim firmom nie wyszło na zdrowie. Ubezpieczyciel kredytów Atradius dokonał bardzo trzeźwego bilansu: ME pociągnęły za sobą falę niewypłacalności firm. W bieżącym roku niewypłacalność ogłosiło prawie sto polskich firm budowlanych, w tym tak liczący się gracze jak firma PBG.
- Widoki na lukratywne zlecenia skłoniły firmy do składania zbyt niskich ofert - zaznacza Michael Karrenberg, szef działu menedżmentu ryzyka w Atradiusie na Niemcy i Europę środkową i wschodnią. - Jednocześnie firmy musiały ze swej strony dokonywać świadczeń a konto, co łączyło się z dużymi inwestycjami. Jeżeli potem zleceniodawca płaci później niż oczekiwano albo nie płaci wcale, jest to dramatyczne szczególnie dla średnich firm - wyjaśnia Kronenberg. (...)
Te obciążenia po EURO 2012 pojawiają się dla polskiej branży budowlanej w niekorzystnym momencie, gdyż i tak przeżywa ona ciężki kryzys strukturalny. W marcu br. firmy miały przeciętnie 6,2 centa strat na jedno euro obrotu. Bilans ubiegłego roku wykazywał jeszcze zyski wysokości 1,6 centa na euro obrotu, w roku 2010 były to nawet 3 centy. W pierwszym kwartale roku 2012 ponad 50 proc. firm budowlanych odnotowywało straty - znacznie więcej niż w latach ubiegłych.
ME odbijają się negatywnie także za granicą. Podwykonawcy polskich firm w Chinach i Irlandii musieli także ogłosić niewypłacalność, ponieważ także oni składali zbyt niskie oferty.
Nie jest niczym nowym, że właśnie średniej wielkości firmy błędnie kalkulują przepływ środków i popadają w tarapaty. - Z tym samym mieliśmy do czynienia przy budowie trasy ICE pomiędzy Frankfurtem i Kolonią - zaznacza Karrenberg. - Także wtedy konsorcja składające się w głównej mierze ze średnich firm miały wielkie problemy, gdyż musiały zbyt długo czekać na zapłacenie ich rachunków."
Przejęcie lepsze niż plajta
Także ekonomiczny dziennik Handelsblatt pisze: "Polskie firmy miały wręcz podwójnego pecha: nie tylko musiały czekać na pieniądze od krajowych zleceniodawców: polskiego państwa i gmin. Silny cios zadała im także chińska konkurencja: państwowy koncern Covac z Chin nie poradził sobie ze zleceniem na budowę autostrady i wycofał się z projektu. Polskie firmy, które otrzymały od niego zlecenia, zostały z pustymi rękami.
Szczęście miał natomiast największy niemiecki koncern budowlany Hochtief przy okazji mundialu 2006. Przedsiębiorstwo z Essen wyremontowało stadiony w Dortmundzie i Kaeisterslautern i zbudowało nowy obiekt w Moenchengladbach. Zlecenie, budowa i zapłata przebiegły z iście niemiecką dokładnością i porządkiem - z korzyścią dla Hochtief.
Lecz owoce tej pracy nie były tylko i wyłącznie słodkie: koncern był potem tak atrakcyjny, że został połknięty przez hiszpańskiego konkurenta ACS. Ale to chyba lepiej niż plajta, jak w wypadku polskich firm."
Małgorzata Matzke
red.odp.:Bartosz Dudek