"Polskie" nazwy ulic w Berlinie. Niezwykły projekt
17 sierpnia 2015Na ulicach dzielnicy Friedrichshain we wschodnim Berlinie króluje kolor różowy. – Róż prowokuje, rzuca się w oczy, może nawet trochę uwiera – mówi Luise Scholl z berlińskiego biura artystycznego "Kollegen 2,3". Ale nie chodzi bynajmniej o modę. Słupy podtrzymujące tablice z nazwami kilku ulic na Friedrichshainie otoczono różową okleiną. Są na niej informacje – po polsku i niemiecku – o miastach, które dały tym ulicom nazwę. U podstaw konstrukcji znalazły się kontury Polski, także w kolorze różowym. Tak 93 tablice z nazwami ulic na Friedrichshainie będą wyglądać do 20 września.
Te instalacje przypominają często spotykane w Berlinie "kamienie pamięci", ale nimi nie są. „Ich zamiarem jest raczej, aby wzbudzić w ludziach potykających się o kontury Polski takie samo zdziwienie, którego my doznaliśmy i które było motywacją do tego projektu” – piszą jego kuratorzy Luise Scholl i Hajo Toppius z grupy "Kollegen 2,3".
Zielonogórskie początki
Wszystko zaczęło się od alternatywnego klubu o nazwie „Zielona Góra” przy, rzecz jasna, Grünberger Straße. – Sam mieszkam na Friedrichshainie – opowiada Toppius – Często mijałem to miejsce i zastanawiałem się nad tą dziwną nazwą. Dopiero długo później dowiedziałem się, że w Polsce jest takie miasto, że kiedyś było niemieckie i nazywało się Grünberg. A także, że w mojej dzielnicy i w całym Berlinie jest mnóstwo ulic, których nazwy pochodzą od polskich miast. To prawdziwy fenomen.
Organizatorzy akcji „93 Straßenschilder” wybrali 9 ulic, które noszą nazwy starych niemieckich miast, które dziś są miastami polskimi. Dlaczego te nazwy przetrwały wszystkie historyczne zawirowania? Czy są reliktami przeszłości? Co mówią dzisiejszym mieszkańcom stolicy Niemiec? Biuro "Kollegen 2,3" zaprosiło do współpracy warszawską Fundację Badań Przestrzeni Publicznej „TU”. – Chodzi nam o uruchomienie dialogu – mówi Joanna Maria Turek z fundacji, współkuratorka projektu. – Chcemy go prowadzić na wielu płaszczyznach. Można wczytać się w informacje o miastach przy tablicach z nazwami ulic, można też wsłuchać się w opowieści bohaterów instalacji Franciszka Orłowskiego.
Zderzenie stereotypów
Praca jednego z najciekawszych młodych polskich artystów to integralna część projektu. Orłowski wykonał gipsowe odlewy części nielegalnie sprowadzonego do Polski Volkswagena, a obiekty te zestawił z dwiema opowieściami: byłego polskiego robotnika przymusowego w zakładach Volkswagena oraz byłego polskiego złodzieja i przemytnika samochodów. – Mam wrażenie, że cały ten projekt dotyczy pracy ze stereotypami. Ja zderzam je z osobistymi historiami, ponieważ osobiste narracje najlepiej przepracowują stereotypy – tłumaczy artysta.
W ten sposób odnosi się do pokutującego w Niemczech przez dziesięciolecia obrazu Polaka-złodzieja samochodów, z drugiej zaś strony przypomina, że potęga gospodarcza Volkswagena zbudowana została dzięki pracy wielu robotników przymusowych, także z Polski. Całości projektu „93 Straßenschilder” dopełniają mapa Friedrichshainu z zaznaczonymi „polskimi” ulicami i wystawa o polskich miastach, które dały im nazwę oraz o historii dzielnicy.
Wrocław – nie, Kłodzko - tak
Po roku 1870 do rozrastającego się w zawrotnym tempie Berlina przyjeżdżały tysiące imigrantów, m.in. ze wschodnich rubieży ówczesnej Rzeszy Niemieckiej. Wielu z nich zamieszkiwało w wybudowanych dla nich domach czynszowych na Friedrichshainie. Często nowe ulice w dzielnicy nazywane były od miejsc, z których przybyli. I tak swoją ulicę (Dolziger Str.) ma tu do dziś maleńki Dłużek – wieś w województwie lubuskim licząca niespełna 350 mieszkańców.
Po drugiej wojnie światowej władze NRD zmieniły wszystkie nazwy ulic kojarzące się im z niemieckim imperializmem, militaryzmem i rewanżyzmem. Swoje ulice straciły np. Poznań (Posener Str.) czy Wrocław (Breslauer Str.). Nazwy ulic pochodzące od mniejszych miejscowości jak Zielona Góra, Kłodzko czy Grudziądz najwidoczniej nikogo nie kłuły w oczy.
Na początku lat 90-tych władze zjednoczonego Berlina mimo fali antykomunistycznych zmian pozostawiły większość nazw ulic w dzielnicy. Na mapę powróciła jedynie Danziger Straße, gdzie Gdańsk w roli patrona ulicy zastąpił bułgarskiego komunistę Georija Dymitrowa. Natomiast takie ulice jak Grünberger Str. (Zielonogórska), Krossener Str. (Krośnieńska) czy Dirschauer Str. (Tczewska), nazwane tak jeszcze na przełomie XIX i XX w., istnieją do dziś, choć niemieckie nazwy tych miast wyszły z użycia.
Zielonogórska Strasse?
– Nie chcieliśmy koncentrować się wyłącznie na polsko-niemieckim konflikcie historycznym – tłumaczy Hajo Toppius – Nie chcemy też naszego projektu sprowadzać do kategorii narodowych. Chcemy dać mieszkańcom tej dzielnicy impuls do refleksji: co dzieje się dziś w tych polskich miastach, jacy żyją w nich ludzie, co łączy ich z berlińczykami? To nie jest akcja polityczna.
Dlatego celem projektu „93 Straßenschilder” na pewno nie jest, jak podkreślają jego kuratorzy, doprowadzenie do zmian niemieckich nazw ulic na polskie. Chociaż ... – Naszą intencją nie jest przemianowanie ulic, bo zmiany nazw ulic są przejawem narzucania władzy – mówi Toppius – Natomiast chcielibyśmy wprowadzić ten temat na stałe do dyskusji publicznej w Berlinie. Dlatego gdyby obok tablic z niemieckimi nazwami pojawiły się np. tablice z nazwami polskimi, nie mielibyśmy nic przeciwko temu.
Maciej Wiśniewski