Zobaczyć świat niewidomych
9 września 2011Józef Kempa, wice-burmistrz Strzelec Opolskich od wielu lat bierze udział w realizacji polsko-niemieckich projektów; dlatego uwierzył Helmutowi Albersowi z partnerskiego miast Soest, że wystawa „w absolutnej ciemności” poruszy lokalną społeczność. Pomysł ekspozycji jest nietuzinkowy, lecz trudny do wyobrażenia. Helmut Albers ma bogate doświadczenie w edukacji osób z wadami wzroku, także w stosowaniu nowatorskich sposobów przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu ludzi niepełnosprawnych.
Ekspozycję „Wyobraź sobie, jakbyś był niewidomy” przygotowała grupa ochotników, uczniów szkoły zawodowej dla młodzieży z wadami wzroku z Soest w ramach półrocznego Sezonu Kulturalnego Nadrenii Północnej Westfalii w Polsce. Helmut Albers wyjaśnia, że wystawa bazuje na idei włączania niepełnosprawnych w nurt życia społecznego, „ponieważ tylko na początku potrzebują oni naszej pomocy” - zaznacza. Soest od wielu lat zajmuje się aktywizowaniem środowiska osób niepełnosprawnych. „Organizujemy dla nich pierwsze spotkania, żeby zasmakowali w samodzielności”, mówi Helmut Albers. „Dla nas jest też ważne, żeby takie projekty były oparte na wolontariacie osób z wadami wzroku, żeby to one pomagały innym ludziom”. W przypadku wystawy zrealizowanej w Strzelcach Opolskich pomagają oni ludziom widzącym zrozumieć świat „w absolutnej ciemności”
Ta wystawa to „pierwowzór“, zauważa Henryk Papuga, dyrektor Polskiego Związku Niewidomych w okręgu opolskim. „Chwała pomysłodawcom z Niemiec, którzy nas zarazili tym pomysłem. Na wzór tego będziemy organizować inne ekspozycje w większych ośrodkach. To jest sztuka, pokazać jak można się od siebie uczyć.”
Ścieżki ciemności
Aby obejrzeć ekspozycję trzeba uaktywnić wszystkie zmysły, wyzbyć się przekonania, że musimy wszystko zobaczyć. Po pouczeniu, jak się poruszać: prawą ręką prowadzić białą laskę i dotykając lewą ręką ściany, zwiedzający udają się w absolutne ciemności na wystawę. Pierwszy odruch każdego to szukanie źródła światła. Lecz zawieszone na ścianie eksponaty odwracają uwagę od potrzeby widzenia i pozwalają na powolne wytworzenie obrazu otoczenia. Przedmioty na ścianach, jak wycieraczki, miotły, plastikowe rury i wiele innych budzą ciekawość odkrywania formy i materiału. W tle pojawiają się odgłosy wody, a przedmioty nabierają innych kształtów. Pojawia się temat drzew, drewna, zabawek z pluszu i plastiku, jarzyn i owoców, kamienia i żelaza. Zaczynamy coraz bardziej pobudzać nasze zmysły dotyku, węchu, a przy barze, w ciemności - także smaku. Tam można w absolutnej ciemności czegoś się napić, zjeść ciastko i porozmawiać z niewidomymi.
„Dziękuję Bogu, że widzę”
Wystawa w absolutnej ciemności zrobiła na pierwszej grupie zwiedzających bardzo duże wrażenie. Trudno im się było przyzwyczaić do tego, że „receptor wzroku nie pracuje.“.Dziękowali za „znakomite i cenne” doświadczenie, za „niesamowite przeżycie.” Mówili: „Jakie szczęście, że widzę! Ukłon do ziemi dla tych, którzy w takich warunkach żyją codziennie”. Twierdzili też, że przecież „wraz z latami sami możemy znaleźć się w grupie niepełnosprawnych. Robiąc coś dla niepełnosprawnych – robimy to dla siebie.”
Dla wszystkich szczególnie początek był trudny. Znalezienie orientacji trwało długo. Niektórzy spoceni, nie ukrywali, że chcieli, jak najszybciej wyjść. Wielu przyznawało się do „bezradności”. Ktoś powiedział: nikomu nie życzę takiej tragedii”, a ktoś dodał, że to „jednak nie oznacza końca świata”.
Wystawa dużo zmieni
Ryszard Ostapiuk stracił wzrok pięć lat temu. Całe życie widział tylko na jedno oko. Chciałby, żeby wystawa została na stałe w Strzelcach Opolskich. Podoba mu się idea integracji społecznej, która jej przyświeca, i sądzi, że ta wystawa bardzo dużo zmieni. Ale najważniejsze dla niego jest, żeby wystawę zobaczyły dzieci, „żeby doznały, czym jest ciemność”. To zmieni nastawienie kolejnych pokoleń do życia niewidomych, uważa. Sądzi on też, że wystawa jest również potrzebna osobom niewidomym. Wiele z nich postrzega swoją niepełnosprawność jako „chorobę”, wyjaśnia. „Ale jeśli nie zaakceptują faktu, że nie widzą, to będą dalej chorzy. To jest tzw. okres żałoby, jak po stracie bliskiego” - zaznacza.
Ryszard Ostapiuk nie chciał być długo w żałobie, nie chciał, żeby mu ciągle ktoś wszystko podawał. Uprawia sport, tańczy, ma medale z mistrzostw Polski w trójboju intelektualnym, (brydż, szachy, warcaby,) jeździ po Polsce, zwiedza, a jak nie zna miejscowości, to jeździ z przewodnikiem. Na co dzień robi wyprawy ze znajomymi na tandemie. Niewidomy mieszkaniec Strzelec Opolskich pragnie, żeby zrobiono też wystawę właśnie o tym, o innym, aktywnym i samodzielnym życiu niewidomych, takim, jakie on prowadzi.
Wystawa o tragedii utraty wzroku
Wojtek Maj jest niewidomy od urodzenia. Nie wie – powiedział - co to jest światło. Nie wie też, co to jest ciemność. To, co widzący oglądają na tej wystawie to jest moment, kiedy się traci wzrok, wyjaśnia. „Oni po prostu znaleźli się w sytuacji osoby, która nagle straciła wzrok. I to jest dopiero pierwszy etap, bardzo traumatyczny, bardzo bolesny. Ale, czego się nie da pokazać żadną wystawą, to jest moment, kiedy człowiek niewidomy jest zaadaptowany w swojej nowej sytuacji. ”I to jest dopiero „ogrom ciężkiej pracy i powracanie do życia”, zaznacza Wojtek Maj. O wrażeniach, jakie robi wystawa mówi: „Zaczęła działać wyobraźnia, i to jest ważne, że to zostało pokazane". Wojtek Maj należy do niewielkiego grona niewidomych, którzy prowadzą własną działalność gospodarczą. Jego firma Medison zajmuje się wszechstronną opieką nad osobami z wadami wzroku.
Polityczne wsparcie
Na otwarciu wystawy w Strzelcach Opolskich gościł Josef Neuman, poseł do landtagu Północnej Nadrenii - Westfalii. Niemiecki socjaldemokrata z polskimi korzeniami jest obecnie zaangażowany w ustawowe implementowanie zapisów Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka Zgromadzenia Ogólnego ONZ w sprawie włączenia ludzi niepełnosprawnych w nurt życia społecznego. Ta pionierska inicjatywa z Nadrenii Północnej - Westfalii wzbudziła już zainteresowanie na płaszczyźnie federalnej. Chodzi o inkluzję, o przeciwdziałanie wykluczeniu społecznemu osób niepełnosprawnych od chwili przyjścia na świat i uczynienie ich ekspertami we własnych sprawach - wyjaśnia Josef Neumann. To nie to samo, co integracja osób niepełnosprawnych, ponieważ zakłada ona najpierw wykluczenie, a dopiero potem włączanie w nurt życia społecznego.
Barbara Cöllen
red.odp.: Małgorzata Matzke