Poradnie dla oszukanych pracowników
11 sierpnia 2012Marek, z wykształcenia elektryk, został zwerbowany do pracy w Niemczech przez polską agencję pracy tymczasowej. Już umowa, którą przysłał mu nowy pracodawca pocztą elektroniczną, była podejrzana. – Nie zawierała ani podpisu pracodawcy, ani jego pieczątki, a oryginał obiecano wysłać normalnym listem pocztowym – mówi Marek. – Nie otrzymałem też żadnych informacji o przyznaniu mi niemieckiej grupy podatkowej ani o ubezpieczeniu społecznym – dodaje. SMS-em otrzymał adres firmy w Essen, w której miał wykonać zlecenie oraz adres mieszkania, które firma oddała do jego dyspozycji. Zlecenie wykonał w ciągu dwóch tygodni, przepracowując 80 godzin. Potem esseńska firma poinformowała Marka, że jej umowa z pracodawcą wygasa i Marek musi opuścić mieszkanie. Elektryk czekał na kolejne zlecenie, wiadomość o nim jednak nie nadchodziła. Marek niepokoił się, wydzwaniał do pracodawcy, ale ten milczał. W końcu polska agencja, która zwerbowała Marka, poleciła mu wrócić do Polski i tam poczekać na kolejne zlecenie. – Miałem nie narażać się na wydatki związane z hotelem – mówi. Z Polski Marek wielokrotnie dzwonił do pracodawcy, który pocieszał go i tym razem, że kolejne zlecenie niebawem nadejdzie. Zapewniał też, że oryginał umowy o pracę wysłał pocztą. Marek nigdy tej umowy nie otrzymał, nie dostał też ani centa za zlecenie w Essen. Bońska firma przysłała mu za to wypowiedzenie pracy.
Pracownik z wypożyczalni
Teraz Marek próbuje dociec swoich praw i pieniędzy. Pomaga mu w tym dr Sylwia Timm, prowadząca w Berlinie poradnię dla pracowników z nowych krajów Unii Europejskiej.
Poradnia powstała jesienią ubiegłego roku. Stworzyło ją Zrzeszenie Niemieckich Związków Zawodowych (DGB) w ramach programu „Uczciwe zasady mobilności” („Faire Mobilität). Berlińskie biuro specjalizuje się w poradnictwie dla opiekunek i opiekunów ludzi starszych, chorych, ale i niań zatrudnianych w gospodarstwach domowych. Oprócz tego doradza pracownikom innych branż. Podobne poradnie istnieją we Frankfurcie nad Menem (branża budowlana, sprzątaczki) i Hamburgu (przemysł spożywczy i mięsny). Kolejne poradnie powstaną w Monachium, Dortmundzie i Stuttgarcie.
Każde biuro doradza w języku polskim. – Warto zasięgnąć u nas informacji jeszcze przed wyjazdem do Niemiec, by uniknąć późniejszych kłopotów – twierdzi dr Sylwia Timm. Radzi m.in. by unikać pośredników i zasięgać informacji o potencjalnym pracodawcy. Elektrykowi Markowi, który nie dostał wynagrodzenia za pracę, proponuje, aby upomniał się o nie pisemnie. Po trzech miesiącach przepada bowiem prawo dochodzenia roszczeń wobec pracodawcy.
Przypadek Marka nie jest odosobniony. – Nieuczciwe agencje pracy tymczasowej stały się prawdziwą plagą – ocenia dr Sylwia Timm. Agencje te realizują zlecenia z różnych branż i werbują pracowników najemnych w Polsce i innych krajach wschodnioeuropejskich. Zapewniają o legalnym zatrudnieniu, ubezpieczeniu i umowie w języku polskim. – Kiedy pracownik wykona jedno zlecenie nie otrzymuje żadnych informacji, kiedy i gdzie dostanie kolejne – wyjaśnia Timm. – Wielu decyduje się wtedy na powrót do domu, a wówczas naliczane są im kary za niestawienie się do pracy w wysokości nawet miesięcznego wynagrodzenia. Jednocześnie otrzymują wypowiedzenie pracy – relacjonuje Timm. Podaje wiele przykładów nieuczciwości pracodawców. Powszechnym jest omijanie płacy minimalnej należnej pracownikom leasingowym (7,01 euro we wschodnich landach i 7,89 w zachodnich). Zamiast tego część pracodawców zawiera umowy o dzieło, zaniżając stawki. – To wyzysk – ocenia Timm.
„Haracz” dla pośrednika
Według dr Sylwii Timm na nowoczesną formę niewolnictwa narażone są także Polki, które pracują jako opiekunki ludzi starszych i chorych. – Pracują przez całą dobę, nie mają czasu wolnego, ich urlop nie jest respektowany – wyjaśnia Timm. Powszechne w tej branży jest także zaniżanie wynagrodzenia. Pomimo obowiązującej płacy minimalnej (8,75 euro w zachodnich landach i 7,85 euro we wschodnich) niektóre firmy zatrudniają opiekunki i opiekunów w ramach tzw. pracy do 400 euro, umawiając się z nimi, że resztę dostaną „na rękę”. – Pracownicy są wtedy bez ubezpieczenia społecznego i nie nabierają pełnych uprawnień emerytalnych – mówi Timm. Zaznacza, że stawki minimalne nie są wypłacane opiekunom delegowanym do pracy w Niemczech przez polskie firmy lub zatrudnionym w prywatnych domach.
Innym problemem jest pobieranie prowizji od osób poszukujących zatrudnienia przez niemieckie firmy pośrednictwa pracy. – W Polsce jest to zakazane, a w Niemczech dozwolone jednorazowo do maksymalnej granicy dwóch tysięcy euro brutto – informuje Jan Masalski, radca w Wydziale Promocji Handlu i Inwestycji w Ambasadzie Rzeczypospolitej Polskiej w Berlinie. – Niektórzy pośrednicy wykorzystują fakt nieznajomości tych przepisów i żądają jeszcze wyższej prowizji za znalezienie zatrudnienia, nieraz w formie comiesięcznego „haraczu” – dodaje Masalski. O takim przypadku informuje także dr Sylwia Timm. – Pewnej polskiej opiekunce, która zgłosiła się do poradni, obiecano wynagrodzenie rzędu 800 euro, ale dostawała jedynie 500, resztę kasował pośrednik – mówi Timm.
Małe zainteresowanie inżynierów
Polacy wiodą wśród nowych krajów UE pod względem migracji do Niemiec. Według centralnego rejestru obcokrajowców liczba Polaków, którzy przyjechali w ubiegłym roku za Odrę wzrosła o około 49 tys. (dla porównania: w 2011 przyjechało 33 tys. Rumunów i 12 tys. Bułgarów). Jednocześnie w tym samym czasie wróciło do Polski ponad 21,5 tys. obywateli, co daje saldo na poziomie 28,4 tys. osób. – To o wiele większy przypływ niż wcześniej przypuszczano, choć liczby te ulegają miesięcznym wahaniom – zauważa radca Masalski. – Duże zainteresowanie pracą w Niemczech notowane jest w maju i latem, w kolejnych miesiącach spada – dodaje. Polacy emigrują w większości do Bawarii, Nadrenii Północnej -Westfalii i Dolnej Saksonii. Według danych polskiej ambasady Polacy podejmują najczęściej pracę sezonową w rolnictwie i leśnictwie oraz w różnych branżach jako pracownicy tymczasowo użyczani, w opiece nad osobami starszymi i niepełnosprawnymi, w służbie zdrowia, gastronomii i hotelarstwie oraz budownictwie. – Raczej znikome jest zainteresowanie podjęciem pracy w Niemczech przez wysokowykwalifikowane osoby z Polski np. informatyków, inżynierów, głównie ze względu na niezbyt atrakcyjne płace, brak jasnych perspektyw awansu czy ścieżki kariery oraz ze względów językowych – mówi Masalski.
Szukając pomocy
Zespół dr Sylwii Timm bezpłatnie pomaga pracownikom z nowych krajów UE w rozwiązaniu ich problemów. – Działamy w wymiarze, który uzgodnimy z pracownikiem – mówi Timm.
– Niektórzy chcą tylko porady i potem sami próbują rozwiązać swój problem, inni proszą, aby włączyć się w mediacje z pracodawcą – wyjaśnia. Pracownicy z Polski mogą też szukać pomocy w wydziałach konsularnych ambasady i konsulatów generalnych RP na terenie Niemiec. – Polacy zatrudnieni w Niemczech na stałą umowę mają pełne prawa tak jak pracownicy niemieccy, w tym prawo wstąpienia do związków zawodowych czy informowania inspekcji pracy o nieprawidłowościach – wyjaśnia Jan Masalski. Dodaje, że pracownicy oddelegowani i leasingowi mogą również zwracać się do Polskiej Inspekcji Pracy, która zbada sprawę poprzez swego niemieckiego odpowiednika. – Mają też prawo zwrócić się do polskiego sądu pracy ze skargą na polskiego pracodawcę – informuje Masalski. Ambasada RP w Berlinie wydała dla polskich pracowników, firm, agencji pracy tymczasowej i osób zamierzających zarejestrować w Niemczech działalność gospodarczą szereg informatorów i poradników, zawierających informacje m.in. o prawach pracowniczych. Są one bezpłatne i dostępne zarówno w wersji drukowanej jak i na stronie Berlin.trade.gov.pl. Z kolei związkowcy z DGB przygotowują portal Faire-mobilitaet.de, służący poradą pracownikom z nowych krajów UE.
Katarzyna Domagała-Pereira
red.dop.: Małgorzata Matzke