Poszukiwania na własną rękę, czyli co wolno gazecie?
10 lipca 2017Szczytowi G20 w Hamburgu towarzyszyły poważne zamieszki. Lewicowi ekstremiści atakowali policję, podpalali samochody, plądrowali sklepy. Bilans trzydniowych burd to ponad 470 rannych funkcjonariuszy i blisko dwustu zatrzymanych chuliganów. Straty materialne wciąż są szacowane. Nie ma wątpliwości, że sytuacja w Hamburgu wymknęła się spod kontroli. Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier, który odwiedził w poniedziałek najmocniej poszkodowane dzielnice, powiedział, że to co zobaczył dogłębnie nim wstrząsnęło. - Chuligani działali bez skrupułówi i przejawiali ślepą furię i żądzę niszczenia wszystkiego dookoła – ocenił.
Tymczasem niemiecki dziennik „Bild” postanowił wziąć we własne ręce sprawę ścigania sprawców. W poniedziałkowym wydaniu gazety znalazły się liczne zdjęcia zadymiarzy, przyłapanych przez fotografów na gorącym uczynku. „Poszukiwani! Kto zna tych przestępców?” - pyta „Bild” na swojej pierwszej stronie. Graficy gazety przygotowali nawet zbliżenia pokazujące twarze podejrzanych, tak aby łatwiej było ich rozpoznać. Zdjęcia trafiły też na stronę internetową gazety i został błyskawicznie udostępniony przez tysiące użytkowników Facebooka.
Czy to zgodne z prawem?
Inicjatywa gazety wywołała jednak wątpliwości. Niemiecki kodeks prasowy nakazuje bowiem szczególną ochronę dóbr osobistych oraz dbałość o zasadę domniemania niewinności. Dlatego sprawą zajmie się niemiecka Rada Prasowa. Jej rzeczniczka Edda Eick powiedziała stacji ARD, że do Rady wpłynęły już pierwsze zażalenia. -To ciekawy przypadek, w którym z jednej strony jest publiczny interes, a z drugiej prawo do ochrony wizerunku osób widocznych na zdjęciach” - powiedziała. Krytycznie artykuł „Bilda” ocenia Niemieckie Zrzeszenie Dziennikarzy DJV. Rzecznik organizacji powiedział ARD, że zadaniem dziennikarzy jest relacjonować, a nie stawiać się w roli sędziów. Ekspert ds. prawnych Klaus Hempel ocenił nawet, że „Bild” złamał prawo. Opublikowany artykuł przypomina bowiem list gończy, który wystawiać mogą wyłącznie odpowiednie służby.
Policja w Hamburgu nie chciała bezpośrednio komentować inicjatywy gazety. Policyjny rzecznik dał jednak jasno do zrozumienia, że nie podjęto żadnej współpracy z redakcją „Bilda” w sprawie poszukiwania podejrzanych o udział w zamieszkach. Rzecznik dodał, że policja nie rozpoczęła oficjalnych poszukiwań osób przedstawionych przez gazetę. Zaapelował jednocześnie, aby świadkowie przestępstw popełnionych podczas szczytu G20 przesyłali dowody, takie jak zdjęcia czy nagrania wideo, bezpośrednio policji, a nie mediom.
Wojciech Szymański/ARD