Powolne pożegnanie Angeli Merkel
3 stycznia 2020Już bardzo często prorokowano, że Angela Merkel wcześniej odda władzę, przede wszystkim w chwilach, gdy chwiała się koalicja chadeków z socjaldemokratami. Ale po ponad 14 latach Angela Merkel wciąż jeszcze jest szefową rządu i zamierza dzierżyć ten ster do końca kadencji. Ma przy tym poparcie opinii publicznej: pomimo wszelkich zastrzeżeń do działań wielkiej koalicji, większość Niemców życzy sobie, żeby Merkel utrzymała się na fotelu kanclerskim do 2021 roku.
„Przecież mnie znacie” to jedno z haseł jej kampanii wyborczej w 2013 roku. Oznaczało to tyle, co: możecie na mnie polegać i wiecie, na czym stoicie. Zdanie to pokazywało także, jak bardzo Merkel sama znajdowała się w centrum politycznej debaty i jak bardzo cała kampania wyborcza była przykrojona na jej osobę.
Dramatyczne zmiany
Lecz Niemcy i świat już dawno nie są takie jak w roku 2005, kiedy Merkel po raz pierwszy wybrana została szefową rządu w Berlinie. W Niemczech polityka jest spolaryzowana tak, jak nie było to już od dziesięcioleci. We wszystkich krajach związkowych prawicowo-populistyczna AfD zasiada w regionalnych parlamentach, na wschodzie RFN często jako druga siła, a w Bundestagu jest najsilniejszą partią opozycyjną. Stare tradycyjne partie, takie jak CDU, a jeszcze bardziej SPD, dramatycznie straciły na znaczeniu.
Również sytuacja międzynarodowa jest nie do porównania z początkiem tego tysiąclecia.
„Czasy, w których całkowicie mogliśmy polegać na innych, właściwie już minęły” – mówiła Merkel w roku 2017, kiedy prezydent USA Donald Trump kwestionował sens NATO. Rok wcześniej większość Brytyjczyków opowiedziała się za wyjściem ich kraju z Unii Europejskiej. Zdaniem biografa Angeli Merkel Ralpha Bollmanna najpóźniej od awantury o brexit i rządów Trumpa niemiecka kanclerz dostrzega bardzo poważny kryzys zachodniej demokracji. Dlatego, jego zdaniem, celem ostatnich miesięcy jej kadencji jest to, by Niemiec i – tak dalece jak jest to w jej mocy – także Europy i świata nie pozostawić w chaosie.
Angela Merkel nigdy nie była wielką wizjonerka, co bardzo różniło ją od francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona. Ten, po całym szeregu propozycji zreformowania Unii Europejskiej, na które Merkel pozostała właściwie obojętna, wywołał poruszenie w debacie o NATO swoim komentarzem, jakoby Sojusz znajdował się w stanie „śmierci mózgowej”. Po cichu wielu chadeków życzyłoby sobie, żeby Merkel choć w niewielkim stopniu zaraziła się entuzjazmem i wizjonerstwem Macrona, zamiast odfajkowywać jeden kryzys po drugim, i by przydała własnych, niemieckich akcentów polityce międzynarodowej.
Polaryzująca polityka
Pomimo tego Angeli Merkel udało się sporo zmienić, nawet przez fakt, że w niegdyś patriarchalnej partii, zrobiła bezprzykładną karierę. Do dziś wzdraga się ponoć na myśl, żeby ktoś mógł nazwać ją feministką. Nie chce stroić się w cudze piórka – jak przyznała kiedyś w wywiadzie dla tygodnika „Die Zeit”. W Bundestagu udział kobiet w gronie posłów w okresie 14 lat jej rządów wręcz spadł z 42 do 31 proc.
Kiedy z ust Angeli Merkel padają zdania typu: „Kwota kobiet jest ważna, ale celem musi być parytet płci”, przemilcza ona jednak fakt, że to jej własna partia blokowała ustalenie kwotowania kobiet.
Z drugiej strony skutecznie wspierała ona kariery innych kobiet, jak desygnowanej następczyni Annegret Kramp-Karrenbauer, obecnej szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen czy minister rolnictwa Julii Kloeckner.
Zdanie „Przecież mnie znacie” sugeruje także stabilność i kontynuację, lecz w rzeczy samej kanclerz wiele decyzji podejmowała dość elastycznie i przede wszystkim pragmatycznie, kierując się polityczną konstelacją – podkreśla biograf Merkel.
Będąc fizykiem z wykształcenia wierzyła ona w energię jądrową, lecz pomimo tego, po katastrofie atomowej w Fukushimie podjęła decyzję o rezygnacji w Niemczech z energetyki jądrowej. Pomimo że sama nie popiera jednopłciowych małżeństw, ustawa w tej sprawie przeszła przez Bundestag. Także za czasów jej rządów zawieszono w Niemczech powszechny obowiązek służby wojskowej.
Lecz nic nie było i nie pozostaje do dziś tak kontrowersyjne, jak jej decyzja w roku 2015, żeby nie zamykać granic Niemiec przed setkami tysięcy uchodźców. Pominęła przy tym parlament. AfD zawzięła się na nią. Częstokroć twierdzono, kiedy w Niemczech dochodziło do przestępstw uchodźców, że są to „ofiary Merkel”. Dla jednych stała się obiektem nienawiści, w oczach innych uratowała zachodni świat.
Podczas gdy prawicowi demonstranci w jej własnym kraju trzymali transparenty z napisem „Merkel musi odejść”, amerykańskie czasopismo „Time” okrzyknęło ją „Człowiekiem Roku”.
Mniejsze zaufanie do politycznego systemu
Pomimo całej polaryzacji, Merkel wciąż jeszcze jest najpopularniejszą polityk w Niemczech, częstokroć z dużym odstępem do innych. Za to jej następczyni Kramp-Karrenbauer w sondażach wypada bardzo blado. Merkel zdaje sobie jednak sprawę z tego, jak kontrowersyjna jest jej polityka. Przed ostatnimi wyborami powszechnymi zdradziła, że wahała się, czy jeszcze raz ma startować do fotela kanclerskiego. Rzadko kiedy widać ją teraz na wiecach przedwyborczych, coraz mniej czuje się jej rękę w polityce wewnętrznej. Aktywna jest przede wszystkim za granicą.
Poseł Zielonych Juergen Trittin jest przekonany, że uwaga Merkel skupiona jest coraz bardziej na kwestiach europejskich; koncentruje się ona przede wszystkim na niemieckiej prezydencji w Unii Europejskiej w drugiej połowie 2020 roku.
Eksperci ds. polityki zagranicznej w jej własnej partii, tacy jak Roderich Kiesewetter, krytykują, że brakuje jej jasnej linii w polityce zagranicznej. Monitują, że nie widać tam żadnej klarownej narodowej strategii, która oddawałaby niemieckie interesy i mocne, a także słabe strony Niemiec. Zdaniem chadeckiego eksperta Niemcy powinny pokazać także, jak można ustabilizować własnych partnerów na południu, na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie.
Jak wynika z sondaży Instytutu Allensbach z jesieni ubiegłego roku, także w samych Niemczech spada zaufanie do polityki. Już tylko 57 proc. ankietowanych uważa stabilizację za mocną stronę Niemiec; w roku 2015 tego zdania było jeszcze 81 proc. Natomiast aktualny polityczny system tylko 51 proc. ankietowanych uważa za mocną stronę Republiki Federalnej. To znaczny spadek w obliczu 62 proc. przed czterema laty.
Subiektywny i obiektywny obraz
Jaką schedę Angela Merkel pozostawi po sobie? Jej biograf Bollmann jest przekonany, że kanclerz chętnie sama widziałaby się jako osobę, która pewną ręką przeprowadziła Niemcy przez wiele kryzysów: kryzys finansowy, kryzys euro, kryzys ukraiński, kryzys uchodźczy – utrzymując stabilność całego systemu. Poza tym zostawiła ona kraj i partię dużo bardziej liberalne i otwarte. Lecz wszystko to za cenę tego, że do Bundestagu weszli prawicowi populiści, tworząc silną opozycję wobec tak zmienionego kanonu wartości.
Wiele czasu na ukształtowanie czegoś nowego Angeli Merkel już nie pozostało, a swoim powolnym wycofywaniem się z polityki krajowej daje ona do zrozumienia, że przynajmniej w polityce wewnętrznej nie będzie już dokonywać większych zmian. W miejsce tego daje pole do popisu Annegret Kramp-Karrenbauer.
Czy nowa szefowa CDU faktycznie przejmie po Merkel fotel kanclerski, jest dość wątpliwe. Nawet część chadecji otwarcie zwraca się przeciwko niej. Lecz kto by to nie był, będzie musiał wejść w bardzo duże buty.