Powrót komuny. Samochód do wspólnego użytku
5 grudnia 2012Młode pokolenie mieszkańców Niemiec: dobrze wykształconych, mobilnych, mieszkających w dużych skupiskach miejskich, świadomie rezygnuje z posiadania własnego samochodu, jako elementu niepotrzebnie obciążającego współczesnych nomadów. W związku z tym z roku na rok spada w Niemczech liczba rejestracji nowych samochodów, co napawa troską koncerny samochodowe.
Nie trzeba posiadać, żeby używać
Młodzi ludzie nie rezygnują jednak z indywidualnych środków transportu: posługują się tylko nowymi systemami, dopasowanymi dokładnie do ich potrzeb. Coraz popularniejszym modelem jest car-sharing, czyli dostęp do floty samochodów, zdeponowanej w całym mieście, a do której dostęp mają wszyscy zarejestrowani użytkownicy tego modelu. Poprzez aplikację na smartfonie można stwierdzić, gdzie stoi najbliższy wolny samochód tej floty i dokonać natychmiastowej rezerwacji. Dostęp do samochodu umożliwia autoryzacja za pomocą karty kredytowej czy prawa jazdy z magnetyczną nalepką. Koszty używania samochodu wynoszą 30 centów za minutę jazdy, i 6 centów za minutę postoju. Po przejechaniu zamierzonego odcinka samochód zostawia się w dowolnym miejscu. Nie trzeba martwić się o uzupełnienie paliwa, bo to jest już wliczone w cenę wynajmu. Jeżeli trzeba zatankować, bo bak jest pusty, za tankowanie płaci się specjalną kartą.
Od prawie 25 lat
Niemiecki przemysł samochodowy, obserwując z jednej strony spadek liczby nabywców nowych samochodów (3 mln w roku 2012), a z drugiej strony wzrost liczby oferentów samochodów do wypożyczenia, nie chce przespać tego trendu, dostrzegając w nim dla siebie szansę wzrostu. Pierwszy model car-sharingu został w Niemczech wdrożony w 1988 roku. Obecnie liczba użytkowników wspólnej floty samochodów wynosi w Niemczech prawie 262 tys. osób. Jak podaje Federalne Zrzeszenie Car-Sharing, w ubiegłym roku branża ta odnotowała pond 15-procentowy wzrost liczby użytkowników.
Odpowiednio do tego wzrasta więc także liczba samochodów tej mobilnej floty i to nie tylko w wielkich miastach. Zrzeszenie Car-Sharing podaje, że w relacji: liczba mieszkańców miasta - liczebność floty, pierwsze miejsce zajmuje Karlsruhe, po nim Duesseldorf, Monachium, Stuttgart i Berlin.
Inne symbole statusu
W większości miast i regionów działają tak zwani oferenci car-sharingu utrzymujący lokalne stacje. W całych Niemczech jest ich 140; najwięksi to stadtmobil, cambio, DB rent. Użytkownicy tego modelu pochodzą z reguły z grupy wiekowej 30-35 lat i tendencja wykazuje, że są to ludzie coraz młodsi. - Posiadanie własnego samochodu jest z reguły zbyt kosztowne. A poza tym samochód nie ma już w społeczeństwie statusu symbolu dobrobytu, jak było kiedyś - wyjaśnia Weert Canzler, naukowiec z berlińskiego Centrum Naukowego.
Koncerny wskakują na wózek
Z tego względu także i producenci samochodów chcą partycypować w tym segmencie możliwego wzrostu, wyjaśnia przewodniczący Federalnego Zrzeszenia Car-Sharing Willi Loose. Czworo z nich w przeciągu zaledwie kilku miesięcy uruchomiło własne sieci. Citroen ma flotę "Multicity", dysponującą wyłączenie samochodami o napędzie elektrycznym, jeżdżącymi po Berlinie. BMW kooperując z wypożyczalnią samochodów Sixt utrzymuje własną flotę "DriveNow". Volkswagen wysłał do ogólnego użytku flotę "Quicar", natomiast Daimler armadę Smartów pod nazwą "car2go", przy czym najwięcej, bo aż 300 Smartów o napędzie elektrycznym jeździ po Stuttgarcie.
Nie można się spodziewać, że ten segment rynku szybko i znacznie odbije się na ogólnym bilansie producentów samochodów, ale jest to z pewnością ważna inwestycja, która owocować będzie w przyszłości - twierdzi Ferdinand Dudenhoeffer, szef Instytutu CAR na uniwersytecie Duisburg-Essen.
tagesschau.de / Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek