Prasa: Im dłuższa wojna, tym głośniejsze wołania o pomoc
14 marca 2022„Jeśli, zgodnie z zapowiedziami, Moskwa zaatakuje również dostawy broni z Zachodu, może dojść do kolejnych ataków w pobliżu wschodniej granicy NATO” – pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, odnosząc się do ostatniego ataku rosyjskiego na poligon w pobliżu Lwowa. Według dziennika nie należy dać się sprowokować, ale też nie należy dać się zastraszyć. Im bardziej pogłębia się wojna, tym bardziej prawdopodobne jest, że wojska rosyjskie wkroczą również do zachodniej części Ukrainy. Gdyż „nawet dla tak buńczucznego dowódcy jak Putin, pójście na konfrontację z NATO byłoby przedsięwzięciem trudnym do opanowania, biorąc pod uwagę jego obecne problemy militarne i siłę Sojuszu”. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” uważa także, że „Zachód powinien trzymać się swojej strategii widocznego i wiarygodnego zabezpieczenia wschodniej flanki, któremu towarzyszy pośrednie wsparcie dla Ukrainy”.
Zdaniem „Frankfurter Rundschau” „Im dłużej trwa wojna Putina, tym większe jest cierpienie, tym głośniejsze są wołania o pomoc z Ukrainy”. Ale, jak pisze dziennik, niestety USA i ich europejscy sojusznicy nie mogą we wszystkim ustępować. Do tego zalicza się ponowne wezwanie do ustanowienia strefy zakazu lotów po rosyjskim ataku na poligon niedaleko Lwowa. Nawet jeśli pociski uderzyły zaledwie kilka kilometrów od polskiej granicy, NATO nie może interweniować. „To nie jest bezduszne” – stwierdza „Frankfurter Rundschau”, gdyż Zachód musi zapobiec bezpośredniej konfrontacji militarnej z armią Putina, a tym samym z nuklearnymi siłami zbrojnymi. „W przeciwnym razie wszystko grozi jeszcze większym nieszczęściem. Także, a nawet zwłaszcza w czasie wojny, należy wyważyć środki”- czytamy.
Według „Stuttgarter Zeitung” strefa zakazu lotów gwarantowana przez NATO zobowiązywałaby z drugiej strony Sojusz do ostrzelania rosyjskich myśliwców. „To sprawiłoby, że wojna światowa nie byłaby kwestią kilometrów, ale godzin”- wskazuje dziennik i jest przeciwko takiemu rozwiązaniu. „Eskalacja wojny nie pomogłyby nikomu, nawet mieszkańcom Ukrainy. Tym bardziej, że morderczy reżim prezydenta Rosji Władimira Putina i tak nie ma przyszłości” – uważa „Stuttgarter Zeitung”. Na dłuższą metę nikt nie pójdzie za człowiekiem, który ma do zaoferowania tylko zniszczenie i śmierć. Nawet w Rosji. „Wprawdzie świadomość tego nie zmniejsza cierpienia na Ukrainie, ale jednak wzmacnia nadzieję, a w czasach takich jak obecne to nie mało” – konstatuje dziennik.
Z kolei „Mitteldeutsche Zeitung” z Halle uważa, że Putin nie tylko nie docenił ukraińskiego oporu, ale przecenił siłę swojej armii i ruchów prorosyjskich w sąsiednim kraju. „Nawet jego przypuszczenia, że wytrzyma presję polityczną w kraju i za granicą, słabną w obliczu rosnącego niezadowolenia ludności i ciężaru zachodnich sankcji. W tym tkwi nieoczekiwana szansa dla Zełenskiego” – uważa dziennik. Kreml bowiem nadal stawia wyłącznie na zwycięstwo militarne. „Z kolei Ukraina może mieć tylko nadzieję na rozwiązanie przy stole negocjacyjnym i do tego czasu musi być w stanie czymś przeciwstawić się Rosji, o czym Zełenski dobrze wie” – czytamy.
„Suedeutsche Zeitung” odnosi się do wystąpień prezydenta Ukrainy, konstatując: „Nie ulega wątpliwości, że w potrzebie niezbędne są porywające przemówienia, aby podnieść morale lub aby poradzić sobie z przyjęciem uchodźców w Europie czy skutkami sankcji gospodarczych. W wystąpieniach Zełenskiego krytyka stylu jest i tak wyluczona; sytuacja nie pozostawia mu wielkiego wyboru, a to, że zdobył doświadczenie w mówieniu do kamery przed zmianą roli z rozrywkowej na polityczną, to po prostu szczęście. Niemniej jednak należy zdać sobie sprawę, że obecna retoryka wojenna jest prowadzona w całkiem innej sytuacji medialnej niż w przypadku wielkich wzorców historycznych”.